Mustang Mach-E – czy zasługuje na swoją nazwę?

Spis treści

wybor samochodu

Ford Mustang Mach-E to jedna z najciekawszych premier amerykańskiego koncernu w ostatnich latach. Legendarna marka doczekała się bowiem swojej wersji na prąd. Czy jednak Mach-E godzien jest być Mustangiem? Zobacz, co oferuje elektryczny Ford, a potem porównaj swoją opinię o nim z moją!

Ford Mustang Mach-E – kontynuacja legendy?

Elektryczna rewolucja, która od kilku lat ma miejsce w branży motoryzacyjnej, dosięga już nie tylko nowych lub zwyczajnych pojazdów. Prędzej czy później zmiany obejmą również wszystkie największe ikony wśród samochodów. Niektóre z nich, takie jak właśnie Ford Mustang, już doczekały się elektrycznej wersji. Niezależnie od oceny tego auta, przyznać muszę, że amerykański koncern podjął bardzo odważną decyzję.

Dlaczego jest ona przełomowa? Nowy Ford Mustang Mach-E zrywa z tradycją mającą sporo ponad pół wieku. Nie jest bowiem ani coupé, ani kabrioletem. Elektryczna wersja legendy to SUV. Z dawnymi mustangami łączy go sportowe zacięcie. Auto charakteryzuje się dużą mocą silnika i dobrym przyspieszeniem. Postawienie na jednostkę elektryczną kosztem spalinowej jeszcze bardziej dodaje mu zrywności. W przeciwieństwie do odpowiedników na paliwo, pojazdy na prąd nie potrzebują czasu, by silnik osiągnął pełną moc.

Kilkadziesiąt lat produkcji mustangów nie pozostawało oczywiście bez wpływu na wyposażenie. Samochody Forda były sukcesywnie unowocześniane. Nie inaczej jest z Mach-E. Elektryczny SUV koncernu wręcz naszpikowany jest elektroniką. Wrażenie robi już podstawowe wyposażenie pojazdu. Kierowcy, którym zamarzy się wersja GT, dostaną jeszcze więcej bajerów uprzyjemniających jazdę i eksploatację auta. Pod tym względem Ford Mustang Mach-E nie odbiega od wehikułów konkurencji.

Osiągi Forda Mustanga Mach-E

Mam nadzieję, że ogólnikowy opis możliwości elektrycznego Forda Mustanga Cię zaciekawił. Pora więc na konkrety. Co więc oferuje kierowcy Mach-E? Wersja bazowa pojazdu wyposażona została w silnik o mocy 269 KM i momencie obrotowym 430 Nm. Pozwala to uzyskać pierwsze 100 km/h w 5,1 s. Maksymalna prędkość pojazdu to 180 km/h. Więcej frajdy zapewni więc model GT. Liczba koni mechanicznych pod maską wynosi aż 487. Moment obrotowy to z kolei 860 Nm. W rezultacie „setką” na autostradzie można śmigać już po 3,7 s.

Deklarowany przez producenta zasięg wynosi 600 km. Do tej wartości akurat bym się nie przywiązywał. Jak od dawna wiadomo, rzeczywista odległość, którą można przejechać jakimkolwiek elektrykiem, zależy od warunków atmosferycznych, stylu jazdy, typu drogi itd. W praktyce Ford Mustang Mach-E jest w stanie przejechać 400 km bez ładowania. Muszę przyznać, że to bardzo dobry wynik. Zresztą, czego tu się czepiać? Spalanie paliwa też przecież zależy od wyżej wymienionych czynników.

Po przejechaniu tych mniej więcej 400 km auto trzeba naładować. Dużą zaletą Forda Mustanga Mach-E jest szybkie uzupełnianie energii. Akumulator o pojemności 98 kWh pozwala ponownie ruszyć w drogę już po około 45 minutach. Mam tu na myśli oczywiście szybkie publiczne ładowarki. W tym czasie akumulator osiąga pożądane 80% mocy.

W domu tak kolorowo już nie jest, ale dalej nieźle. Ładowanie pojazdu z tradycyjnego gniazdka 230 V zajmuje 8 godzin. Kiepsko? Nie sądzę. Czytałem o wehikułach, którym prądu trzeba dostarczać przez grubo ponad pół doby. Co więcej, proces ten można skrócić z 8 do niecałych 6 godzin. Potrzebna jest do tego specjalna ładowarka Ford Connected Wallbox.

Bez wątpienia Ford Mustang Mach-E to kawał maszyny. Długi na 4,7 m i szeroki na 2,1 m pojazd waży aż 2182 kg. Tym bardziej projektantom tego samochodu należy się ukłon. Wszak uczynili z tego kolosa naprawdę zrywny samochód. Duże auto nie może obyć się bez równie dużych opon. Ich średnica to 18 cali. Osobom odpowiedzialnym za jego stworzenie udało się ponadto zamaskować grubą podłogę. Przejechanie 400 km wymusiło bowiem wygospodarowanie kilkunastu centymetrów przestrzeni na akumulatory.

Mało tego, elektryczny SUV Forda nadal wygląda dobrze. Widać w nim ten sportowy sznyt. Nie wątpię, że stworzenie takiego nadwozia nie było proste. Takie samochody kojarzą się raczej z autami dla rodziny. Kombinowanie z designem mogło go uczynić taką niegroźną, ugrzecznioną bryką dobrą na wycieczkę z dziećmi do zoo. A i Multipla mogła z tego wyjść. Na szczęście projektantom Forda udało się wyjść z tego niełatwego zadania obronną ręką.

Wyposażenie Forda Mustanga Mach-E

Nawet posiadacze mustangów nie samymi osiągami przecież żyją. Jak przystało na prestiżowy samochód, elektryczny Ford Mustang Mach-E jest bardzo wygodny. Wzorem innych producentów amerykański koncern wyposażył ten model w systemy infotainment Android Auto i Apple Car Play. Dzięki temu kierowca może korzystać z wielu przydatnych aplikacji. Ich obsługę ułatwia 15,5-calowy wyświetlacz.

Jedną z nich są zapewne Mapy Google. Owszem, oprogramowanie samochodu ma swoją własną nawigację. Znając życie, wątpię jednak, by w Polsce ona wystarczyła. W wielu spalinowych modelach też są wbudowane mapy. W dużych miastach jeszcze jakoś działają. Im dalej od wielkich ośrodków, tym gorzej. Mnie wystarczyło kilka przejażdżek Renault Megane, by się przekonać, że na wsi bez Google ani rusz.

Ciekawą funkcją jest też opcja planowania trasy z uwzględnieniem stacji ładowania. Jestem przekonany, że ludzie w wielu krajach będą z niej korzystać. Prawdziwym testem dla OS Forda Mustanga Mach-E będą jednak nie Niemcy czy amerykańska Kalifornia, lecz kraje takie jak Polska. Ciekaw jestem, jak opcja wyszukiwania stacji będzie sprawdzać się w państwie z trzema ładowarkami na krzyż. Cóż, to już nie wina Forda, że u nas podróż autem elektrycznym to ból większy niż zabawy z 50 twarzy Greya.

Niezależnie od kraju, samochodem tym bez wątpienia będzie jeździło się komfortowo. Zasługa w tym podgrzewanych, regulowanych foteli. I to jak! Kierowca i pasażer obok mogą sobie ustawić siedzisko i oparcie w ośmiu kierunkach. Mają one ponadto opcję zapamiętywania ustawień. Jak na nowoczesną konstrukcję przystało, by przekonać się o tej wygodzie, nie trzeba używać kluczyka. Dzięki funkcji Ford Pass pojazd można otwierać i zamykać z poziomu ekranu smartfona. Da się to zrobić nawet z odległości 40 m!

Innym bajerem, który podoba mi się w Ford Pass jest możliwość przygotowania wnętrza samochodu do drogi. Innymi słowy, już przed jazdą da się ustawić temperaturę wewnątrz pojazdu. Przydatne, szczególnie latem, gdy wchodzi się nie do auta, a sauny parowej na kołach. Zimą wstępne ogrzanie kabiny pasażerskiej też przyda się nie jeden raz.

Ford Mustang Mach-E – moja opinia

Co więc sądzę o Fordzie Mustangu Mach-E? Bardzo fajny samochód. Sęk w tym, że… tylko jako po prostu auto. Mimo wszelkich starań producentów nie widzę w nim Mustanga. Nie wystarczy agresywniejsza linia nadwozia ani logotypy galopujących koni tu i tam. Mnie nie przekonują nawet imponujące (zwłaszcza jak na takiego kolosa) osiągi. Szybkich aut jest wiele. Nie każde jednak nazywa się Ford Mustang.

Pewnie zastanawiasz się, o co mi chodzi. O elektryczny silnik? A skądże! Jestem świadom tego, że w końcu na rynku zostaną tylko elektryki. Proces ten nie ominie też motoryzacyjnych legend. Problemem jest wygląd. Mustangi to ze wszech miar auta sportowe, a nie SUV-y. Szczerze mówiąc, dla mnie to, co zrobił Ford, to nic więcej niż wożenie się na ikonicznej marce. W rezultacie zamiast rączego rumaka rodem z prerii Nevady dostaliśmy fajnego konia pociągowego.

Ford Mustang Mach-E to naprawdę niezła maszyna. Dobre osiągi w połączeniu z najnowszą technologią czynią z tego samochodu pojazd klasy premium. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie podczepianie go na siłę pod legendarną nazwę. Mam nadzieję, że udany elektryczny SUV Forda doczeka się kiedyś swojego następcy. Oby sukcesora na prąd doczekał się też Mustang. Mach-E, mimo nazwy, dla mnie nim nie jest i nigdy nie będzie. A co Ty o tym sądzisz?

17 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

najnowsze wpisy