Złombol to rajd, który wyróżnia się na tle innych wydarzeń motoryzacyjnych w Polsce. Nie jest to kolejny typowy wyścig czy pokaz supernowoczesnych technologii. Wręcz przeciwnie – tu chodzi o coś zupełnie innego. Auta rodem z PRL-u, przygoda na wielu tysiącach kilometrów i jeden cel: pomoc dzieciom. Brzmi jak szaleństwo? Już tłumaczę, skąd się to wszystko wzięło i jak wygląda dzisiaj.
Jak to wszystko się zaczęło?
Początki Złombolu sięgają 2007 roku. Grupka zapaleńców z Katowic postanowiła zrobić coś szalonego: przejechać kawał Europy w samochodach, które dawno straciły miano niezawodnych. Nie chodziło jednak tylko o samą podróż – założeniem było, żeby przy okazji wesprzeć dzieci z domów dziecka.
Pierwszy Złombol prowadził z Katowic do Monte Carlo, co samo w sobie brzmi jak wyzwanie. W tamtych czasach trudno było przewidzieć, że to wydarzenie przekształci się w największy rajd charytatywny na świecie z taką dawką pasji i humoru.
Co to za auta?
W Złombolu mogą startować wyłącznie pojazdy wyprodukowane w krajach byłego bloku wschodniego. To oznacza, że na trasie zobaczysz kultowe Fiaty 125p, Polonezy, Żuki, Nysy, Syreny, Maluchy, Łady, Trabanty, Wartburgi, a nawet UAZ-y czy Kamazy. Czasami pojawiają się konstrukcje tak rzadkie, że nawet miłośnicy motoryzacji muszą sprawdzić w Google, co to za cudo.
Ciekawostką jest to, że pojazdy te często wymagają gruntownej renowacji. Większość uczestników spędza więc długie miesiące w garażu, reperując to, co dawno przestało działać. Naprawy na trasie? To standard.
Trasa – gdzie się jeździ?
Trasa zmienia się co roku i zawsze prowadzi w inny zakątek Europy. Organizatorzy mają zasadę: meta musi być daleko, najlepiej w nieoczywistym miejscu. Dotychczasowe rajdy obejmują lokalizacje, takie jak Hiszpania, Norwegia, Grecja, Albania czy Szkocja. Każda podróż to przynajmniej kilka tysięcy kilometrów, co dla tych aut jest wyzwaniem samym w sobie.
Nie ma jednak mowy o drogach na skróty. Złombol to rajd, który prowadzi przez malownicze, ale często trudne do pokonania trasy. Góry, polne drogi, szutry – to codzienność. Uczestnicy muszą radzić sobie z awariami, zmęczeniem i niespodziankami na drodze.
Charytatywna strona Złombolu
Złombol to nie tylko podróż i zabawa. Głównym celem rajdu jest zbieranie funduszy na rzecz dzieci z domów dziecka. Każdy uczestnik musi zebrać określoną kwotę, która trafia na ten cel. Pieniądze pochodzą od sponsorów, znajomych, a nawet przypadkowych osób, które chcą dorzucić coś od siebie.
Przez lata udało się zebrać miliony złotych, które zostały przeznaczone na konkretne potrzeby dzieciaków. Mówimy tu o wakacjach, sprzęcie edukacyjnym czy innych projektach, które pozwalają młodym ludziom rozwijać się i cieszyć życiem. Organizatorzy zawsze podkreślają, że każda złotówka trafia bezpośrednio do beneficjentów, co buduje ogromne zaufanie do tej inicjatywy.
Jak wygląda życie na trasie?
Wyobraź sobie kilkaset samochodów z PRL-u, sunących jedną trasą przez Europę. Każde auto inne, każda załoga z własnym pomysłem na dekorację pojazdu. Są Maluchy przebrane za czołgi, Żuki w stylu disco, Nysy z motywami z filmów. Kreatywność uczestników nie zna granic.
Na trasie życie toczy się w rytmie przygody. Awaria na środku drogi? Spokojnie, zaraz zatrzymają się inne ekipy, ktoś pożyczy narzędzia, inny pomoże przepchnąć auto na pobocze. Atmosfera jest nie do podrobienia, a poczucie wspólnoty czymś niesamowitym.
Wieczorami uczestnicy spotykają się na biwakach. To czas na wymianę historii z dnia, śmiech, a także wspólne naprawy. Każdy dzień na Złombolu to nowe doświadczenia i niezapomniane chwile.
Co zmieniło się przez lata?
Poczynając od skromnych początków w 2007 roku, Złombol przeszedł długą drogę. Z biegiem lat liczba uczestników rosła. Obecnie w rajdzie bierze udział kilkaset załóg, a liczba zgromadzonych funduszy bije kolejne rekordy. To już nie tylko wydarzenie dla zapaleńców motoryzacji, ale wielkie święto, które przyciąga ludzi z różnych środowisk.
Co ciekawe, coraz częściej uczestniczą w nim także osoby z zagranicy. Złombol stał się swoistym ambasadorem polskiej kultury PRL-u w Europie.
Dlaczego ludzie to robią?
Wielu uczestników powtarza, że Złombol to coś więcej niż rajd. To sposób na oderwanie się od codzienności, na sprawdzenie potencjału swojego pojazdu i nawiązanie wyjątkowych znajomości. To także powrót do czasów, gdy podróż była wyzwaniem, a samochody miały duszę.
Złombol to dowód na to, że pasja i chęć pomocy innym mogą iść w parze, tworząc coś naprawdę wyjątkowego.
Plany na przyszłość
Organizatorzy Złombolu nie zwalniają tempa. Co roku trasa zaskakuje, a liczba uczestników rośnie. W przyszłości rajd ma szansę stać się jeszcze większym fenomenem, łącząc ludzi z całego świata wokół idei niesienia pomocy i czerpania radości z fascynującej przygody.
Złombol to nie tylko rajd. To emocje, wyzwania, przyjaźnie i poczucie, że robisz coś dobrego. I choćby Twój Polonez miał rozpaść się na środku pustkowia, gwarantuję Ci, że będzie to jedna z najlepszych przygód w Twoim życiu.