Kuchnia prawdziwego wikinga. Co naprawdę jedli średniowieczni Skandynawowie?

Spis treści

kiszony sledz

Wikingowie nie znali burgerów ani frytek. Pizzy też nie. Ich dieta była równie surowa, co prowadzony styl życia – w pewnym sensie. Chcesz wiedzieć, co jadali mężni wojownicy pochodzący z północy? Z chęcią uchylę Ci rąbka tajemnicy, ale uprzedzam, że niektóre wiadomości mogą Cię zaskoczyć i to niekoniecznie pozytywnie.

Co jedli wikingowie? Wyobrażenia z filmów i seriali mogą okazać się mylne

Wiele osób, myśląc o wikingach, wyobraża sobie rosłych wojowników, ucztujących przy długich stołach – obficie zastawionych pieczonym mięsem – i popijających miód pitny z ogromnych rogów. W tym obrazie utwierdziły liczne filmy i seriale, aczkolwiek trzeba zaznaczyć wprost, że w rzeczywistości… nie jest to do końca prawdą. Prawdziwa dieta średniowiecznych Skandynawów była uzależniona od sezonu, regionu i dostępności surowców; nie zawsze były możliwości do tego, żeby jeść dużo oraz sensownie. 

Wikingowie, podobnie do innych ówczesnych mieszkańców Europy, byli nie tylko wojownikami, ale również rolnikami i rybakami. Podstawą ich diety były – wbrew powszechnym pozorom – nie rzeczy zrabowane, a produkty, które mogli sami wyhodować lub złowić. A co bardzo ważne i umyka uwadze wielu osób, mroźne tereny m.in. Islandii, Norwegii i Danii, także Szwecji, wcale nie obfitowały w tereny odpowiednie do uprawy wielu roślin. Ma to sens, prawda? 

Szczególnie ważne dla wikingów były ryby. Morze Północne i Bałtyk dostarczały im m.in. śledzi, dorszy, łososi i pstrągów. Wszystkie łowiono, a potem solono i suszono lub kiszono. Dzięki temu pożywienie mogło przetrwać długie zimy oraz morskie wyprawy. Oczywiście, inne mięsa, np. wołowina, wieprzowina i baranina były dostępne, ale częściej Skandynawowie częściej jadali drób, dziczyznę oraz mięso fok i wielorybów.

W przeciwieństwie do hollywoodzkich wyobrażeń, zdaniem historyków, wikingowie nie mieli dostępu do wielu przypraw (uznawanych dziś za podstawowe). Używali przede wszystkim soli. Inne zioła, m.in. koper, kolendra, tymianek i jałowiec oraz czosnek niedźwiedzi, były stosowane przez nich do nadawania smaku potrawom, aczkolwiek w ograniczonym zakresie. 

Słone ryby, kwaśne zupy i dziczyzna – skandynawskie przysmaki z pewnością nie przypadną do gustu wszystkim

Czy słyszałeś kiedykolwiek o surströmming? Jeżeli nie, to prawdopodobnie niewiele straciłeś w swoim życiu. Wspominam o tym nie bez powodu. Surströmming to kiszony śledź – sprzedawany obecnie w puszkach – którego zapach jest tak intensywny, że wykręca nawet nieustraszonych. Wikingowie nie znali konserw w nowoczesnym znaczeniu tego słowa, ale technika fermentowania pożywienia, głównie ryb, była im dobrze znana. Skandynawowie wkładali złowione śledzie do beczek, oczywiście w całości (czyli wraz z wnętrznościami), a potem zalewali wodą z solą. Musisz przyznać, że nie brzmi to smakowicie.

Na skandynawskich stołach, oprócz kiszonek rybnych, popularnym daniem bywały kwaśne zupy przygotowywane z dodatkiem mleka lub serwatki. Były one pożywne i łatwe do przygotowania, a co również ważne, charakteryzowały się długim terminem przydatności do spożycia ze względu na zawierany w nich dodatek kwaskowatego nabiału. Oczywiście, prawie wszystkie z nich miewały przez to także specyficzny smak, lubiany lub szczerze nienawidzony.

Na szczęście, w przypadku, w którym chciałbyś spróbować przysmaków wikingów, nie jesteś skazany wyłącznie na mleczne zupy i kiszone ryby. Skandynawowie cenili sobie też dziczyznę suszoną na wietrze i słońcu, która mogła przetrwać wiele miesięcy bez zepsucia. Dobra wiadomość brzmi więc, że jeżeli koniecznie chcesz spróbować jedzenia typowego dla nich, to możesz kupić steki z polędwicy dzika, a następnie pokroić na plastry i wysuszyć np. w kombiwarze.

Problemy z trawieniem – dieta wikingów bywała problematyczna dla żołądka i jelit

Dieta wikingów, piszą wprost, nie była tak do końca zdrowa. Spożywanie dużych ilości soli – m.in. z powodu kiszonek – powodowało odwodnienie i zwiększało ryzyko wystąpienia nadciśnienia. Brak dostępu do świeżych owoców i warzyw, zwłaszcza zimą, prowadził do niedoborów witamin, a zwłaszcza C, co zwykle skutkowało szkorbutem, czyli chorobą charakteryzującą się osłabieniem organizmu, bólem stawów, krwawieniem dziąseł, a nawet wypadaniem zębów.

Ich sposób żywienia się, polegający na jedzeniu dużych ilości tłuszczów i białek zwierzęcych, doprowadzał często do problemów z trawieniem, wywołując m.in. zaparcia. Nie pomagał w tym fakt tego, że pomimo spożywania niewielkich ilości chlebków i owsianek, w ich diecie brakowało po prostu błonnika. Ponadto, przypadkowe konsumowanie surowego lub niedogotowanego mięsa niosło ryzyko zakażenia pasożytami, głównie tasiemcami. Smacznego.

Dieta dla sportowca – nie warto wracać do tego, co było w przeszłości

Osoby rozpoczynające przygodę z treningiem siłowym i dietą na budowę masy często myślą o tym, żeby po prostu zacząć odżywiać się niczym wikingowie. Moim zdaniem to duży błąd. Współczesna nauka o żywieniu zapewnia zrównoważone, a przede wszystkim skuteczne podejście w kontekście tego, co powinni codziennie spożywać sportowcy. Pozwala ona osiągnąć zdecydowanie lepsze rezultaty, m.in. te stricte sylwetkowe. 

Dieta wikingów była monotonna, nie do końca sensownie rozplanowana, a do tego niesmaczna (oczywiście, znajdą się osoby, którym będzie smakować, ale prawdopodobnie będzie to tylko niewielka garstka społeczeństwa). Jeżeli zależy Ci na tym, aby stać się lepszą wersją samego siebie, to wcale nie musisz cierpieć każdego dnia i zmuszać się do jedzenia tego, czego nie chcesz. Chyba lepszym rozwiązaniem będzie wypić wieczornego shake’a czekoladowego niż wmuszać w siebie 3 puszki surströmming, aby przyjąć biało potrzebne Twojemu organizmowi.

Znasz jakieś ciekawostki na temat diety wikingów, którymi chciałbyś podzielić się ze mną oraz innymi czytelnikami? Koniecznie napisz kilka w komentarzu. Przyda się każda wiadomość w odniesieniu do

12 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

Szukaj

najnowsze wpisy