The Last of Us – produkcja HBO na miarę Gry o Tron?

Spis treści

serial the last of us

Jeśli żyjesz na tej samej planecie co ja, to z pewnością nie mogła ominąć Cię informacja o premierze nowego serialu HBO. Ekranizacja gry The Last of Us zagląda nam do okien z bilbordów, puka w ekrany z reklam na wszystkich stronach internetowych i nawołuje, aby w końcu odpalić produkcję. Niektórzy uważają, że to tytuł na miarę Gry o Tron. Czy mają rację? O co tyle zamieszania? Zapraszam na wycieczkę po informacjach dotyczących serialowego hitu!

The Last of Us – historia gry

The Last of Us to gra studia Naughty Dog, która zadebiutowała w 2013 roku. Poprzednim dzieckiem wytwórni było też megapopularne Uncharted. Co ciekawe, ten tytuł także doczekał się ekranizacji HBO, ale nie spotkała się ona z zadowoleniem fanów. Wróćmy jednak do TLOU. Tytuł pojawił się najpierw na PlayStation 3, a wraz z premierami nowych wariantów konsoli twórcy wypuszczali dopasowane do nich wersje gry. W związku z tym w 2022 roku pojawiło się The Last of Us na PlayStation 5. Aktualnie gracze pecetów czekają na zbliżającą się wielkimi krokami premierę na komputery.

Prace w Naughty Dog nad tytułem rozpoczęły się w 2009 roku. Pomysłodawcą fabuły jest Neil Druckmann, któremu zależało na połączeniu motywu apokalipsy z historią dojrzałego mężczyzny opiekującego się dziewczynką. Twórcy zainspirowali się historią z programu BBC, który opowiadał o pasożytniczych grzybach Cordyceps. To właśnie one odpowiadają w grze za element apokalipsy. Zainfekowani ludzie zamieniają się w groźne postacie porośnięte charakterystycznym grzybem.

Głównymi bohaterami The Last of Us są Joel i Ellie. Joel to dojrzały mężczyzna, który bardzo wiele stracił w wyniku pandemii. Po latach tułaczki i unikania śmierci spowodowanej zarazą staje oko w oko z poważną misją. Musi dostarczyć kilkunastoletnią Ellie do grupy tzw. świetlików, czyli grupy rządzących w strefach nieopanowanych przez infekcję. Podróż jest istotna, ponieważ okazuje się, że dziewczynka mimo ugryzienia przez zakażonego nie zachorowała. Jej krew może zatem pomóc w leczeniu innych zainfekowanych. Joel musi pokonać z nią tysiące kilometrów, a przy tym nieustannie walczyć o przetrwanie w trudnych warunkach.

Gra niemal od razu po premierze okazała się wielkim sukcesem. Sprzedaż była ogromna, a recenzje w większości bardzo pochlebne. Tytuł otrzymał mnóstwo nagród, w tym m.in. British Academy Video Games Awards jako gra roku. Mimo tego, że upłynęła już dekada od premiery produkcji, to hype cały czas jest podsycany. Aktualnie sporo osób sięga po grę ze względu na serial. Niektórzy po to, aby przypomnieć sobie fabułę, a inni po to, aby pierwszy raz wcielić się w bohaterów poznanych na ekranie. Pewne jest też, że gdy tylko tytuł pojawi się na PC, sprzedaż tytułu znowu poszybuje w górę.

Ekranizacja The Last of Us – czy to wierna adaptacja?

Kiedy twórcy filmów i seriali podejmują się zekranizowania gier, komiksów czy powieści, to zawsze pojawiają się kontrowersje. Niezależnie od tego, jak precyzyjnie przedstawią pierwowzór, zawsze znajdzie się grupa, która powie, że produkcja zupełnie odbiega od oryginału lub nie jest wykonana zbyt dokładnie. Inni natomiast rozumieją, że film i gra to zupełnie dwa inne dzieła i twórcy mogą wprowadzać swoje innowacje i zmiany do całkiem odrębnego tekstu kultury. Nie wszystko, co chwyta graczy, sprawdzi się też na ekranie.

The Last of Us to bardzo dobra adaptacja, ponieważ (moim zdaniem) idealnie balansuje pomiędzy tym, co było w grze, a tym, co sprawdza się w produkcjach serialowych. Niektóre sceny z Joelem i Ellie są wręcz 1:1 przeniesione wprost z gry na ekran. Dialogi, wyraz twarzy i scenografia są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, aby oddać ducha rozgrywki i zadowolić wiernych fanów pierwotnej wersji. Czasami jednak serial znacznie bardziej skupia się na emocjach bohaterów i ich relacjach. Idealnym przykładem jest trzeci odcinek serialu, który spotkał się z ogromnymi kontrowersjami z jednej strony i jeszcze większymi zachwytami z drugiej. Nie będę Ci spojlerować, ale przygotuj się na coś, co naprawdę porusza.

The Last of Us pomija niektóre sceny z gry, ponieważ nie jest kopią rozgrywki. Twórcy udowadniają jednak, że da się wprowadzić niewielkie zmiany, wciąż zachowując główną oś fabuły i przypominając widzom ich ulubione sceny z chwil, kiedy rozgrywali je na PlayStation. Serial wypada szczególnie dobrze, jeśli porówna się go z innymi adaptacjami gier, w tym np. Uncharted. Mimo niezadowolenia niektórych widzów (a tacy zawsze się znajdą), tytuł stanowi dowód na to, że da się zrobić wierną adaptację z kilkoma niuansami i sprytnym dopasowaniem jej do warunków serialowych epizodów.

Obsada serialu HBO

Czas na omówienie obsady, czyli elementu, który wzbudza niemałe kontrowersje wśród osób szukających mankamentów produkcji. W dwójkę głównych bohaterów wcielili się Pedro Pascal i Bella Ramsey. Obie postaci możesz kojarzyć z Gry o tron. Pedro zagrał tam Oberyna Martella, a Bella Lyannę Mormont. Odtwórca Joela jest raczej w większości oceniany pozytywnie. Wcześniej również występował w wysokiej klasy produkcjach, takich jak np. Narcos czy The Mandalorian. Na korzyść wpływa jego podobieństwo do bohatera wykreowanego w grze.

Większe problemy pojawiają się, jeśli chodzi o komentowanie roli Belli Ramsey. Trzeba przyznać, że nie jest ona aż tak bardzo podobna wizualnie do postaci z gry, jak ma to miejsce w przypadku Pascala. Widzowie mówią też, że Ellie w pierwowzorze była znacznie delikatniejsza i dziewczęca niż ta przedstawiona w produkcji HBO. Nieprzyjemne komentarze podsyca fakt, że aktorka identyfikuje się jako osoba niebinarna.

Po pierwszych odcinkach spadła na nią (świadomie używam tego zaimka, bo w wywiadzie z New York Times przyznała, że nie ma to dla niej znaczenia) fala hejtu, ale ja uważam, że zupełnie niepotrzebnie. Pomijając już, że hejt sam w sobie jest zły, to rola Ellie w serialu jest po prostu świetna. To postać zadziorna, charakterna, a mimo tego tak bardzo wzbudzająca sympatię widza (a przynajmniej mnie).

W rolę bliskiej przyjaciółki Joela, Tess, wcieliła się Anna Torv. Brata głównego bohatera zagrał natomiast Gabriel Luna. Poza tym w obsadzie pojawili się: Nico Parker, Jeffrey Pierce, Lamar Johnson, Melanie Lynskey, Murray Bartlett, Nick Offerman i wiele innych znakomitych aktorów i aktorek. Kontrowersje pojawiają się także m.in. wokół Marii, która w grze była blondynką o jasnej karnacji, a w serialu zagrała ją czarnoskóra Rutina Wesley. Wiem, że dla wielu z nas nie jest to nic dziwnego, ale niestety dla niemałej części widzów takie zmiany są trudne do przyjęcia.

Jaka przyszłość czeka serial The Last of Us?

Pierwszy sezon The Last of Us jest ekranizacją pierwszej części gry. Bo chyba jeszcze nie wspomniałem, że w 2020 roku ukazał się Part II? Otóż okazuje się, że druga odsłona rozgrywki również zostanie zekranizowana. HBO pracuje nad przeniesieniem na ekrany dalszych losów Joela i Ellie. Na razie nie wiadomo, kiedy miałaby nastąpić premiera, ale raczej trzeba będzie na nią trochę poczekać. TLOU to przedsięwzięcie z ogromnym rozmachem nie tylko pod względem finansowym. Nie ma jednak wątpliwości, że po takim przyjęciu i takiej promocji serial odniesie spektakularny sukces.

Jedyne, czego możemy być teraz pewni, to fakt powstania drugiego sezonu. Na rynku są tylko dwie części gry, więc wszystko wskazywałoby na to, że produkcja powinna zakończyć się po kolejnej odsłonie. Kultura zna jednak sporo przypadków, kiedy to twórcy ekranizacji kontynuowali historie bohaterów, nie czekając na dalsze książki (Gra o tron). Trudno oszacować, czy historia z The Last of Us zostanie pociągnięta dalej, ale osobiście uważam, że nie. Aby utrzymać jakość, twórcy raczej zatrzymają się na przedstawieniu tylko i wyłącznie materiału źródłowego.

Fenomen Gry o tron a The Last of Us

Kilka razy padł już tytuł Gry o tron i nic dziwnego, bo tych seriali trudno ze sobą nie porównać. Nie dość, że pojawiają się w nich ci sami aktorzy, to jeszcze obie produkcje pochodzą od HBO. Platforma znana jest głównie z jakościowych tytułów, bo poza GoT pojawiły się tam m.in.: Czarnobyl, Sukcesja, Kompania braci czy To wiem na pewno. Gra o tron to zdecydowanie serial wszech czasów, który podbił serca widzów na całym świecie i okazał się fenomenem o fatalnym dla wielu zakończeniu. Mimo ostatnich sezonów nikt nie może odebrać mu tytułu jednej z najbardziej znaczących produkcji, jakie kiedykolwiek powstały.

The Last of Us uznaje się za kandydata, który może dorównać popularnością i uwielbieniem fanów swojemu poprzednikowi. Fenomen Gry o tron polegał w dużej mierze na tym, w jakim świecie została osadzona historia. Średniowieczny klimat w połączeniu z elementami fantastyki zadziałał na widzów niczym magnes i wyróżnił się na tle wszystkiego, co znali do tej pory. Tytuł zadebiutował w 2011 roku. Nie była to jeszcze era Netflixa, HBO Max, Disney+ i wszystkich innych platform, które dziś zasypują nas nieustannie nowymi premierami. Każdy oglądał wtedy Grę o tron, bo wybór nie był tak szeroki, jak dziś.

W serialu pojawia się sporo mroku, złych bohaterów, przemocy czy seksu. Widzowie kochają takie klimaty, szczególnie gdy angażują się w nich piękni aktorzy. Gra o tron jest tak wielowątkowa i złożona, że mało kto nie odnajduje tam czegoś, co go przekonuje. Czy The Last of Us powtórzy ten sukces? Może być blisko, ale osobiście uważam, że żaden serial nie zrobi już tego samego, co GoT. To już nie są te same czasy, a widzowie widzieli zbyt wiele, aby móc ich jeszcze tak zaskakiwać i rozkochiwać w serialach.

Oczywiście, cały czas pojawia się mnóstwo fenomenalnych tytułów, ale nie zbierają one takich widowni, bo odbiorcy są już mocno podzieleni. Każdy może wybierać, co obejrzy, a także odrzucać kolejne produkcje. The Last of Us z pewnością jednak jest i będzie serialem wielkim i zapisze się bardzo mocno na kartach historii streamingu. Być może będzie to najlepsza ekranizacja gry ever. Na razie wiele na to wskazuje.

18 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

Szukaj

najnowsze wpisy