Czy w Europie da się jeszcze znaleźć miejsca, do których mało kto się wybiera? W czasach powszechnych podróży oraz blogów i profili podróżniczych w mediach społecznościowych to niemal niemożliwe. Warto jednak poznać kilka lokalizacji nieco rzadziej odwiedzanych przez turystów. Właśnie o nich chciałbym Ci dziś opowiedzieć.
Czechy – Český Krumlov
O tym, że fantastycznych miejsc nie trzeba szukać daleko, najlepiej przekonać się w trakcie przejazdu przez Czechy. Ni z tego, ni z owego co jakiś czas na pobliskiej górze majaczy jakiś zamek. Przy autostradach nie brakuje też drogowskazów do tych fortec i pałaców, których z drogi nie widać.
Jeśli chcesz zobaczyć coś więcej niż Pragę i inne wspaniałe, ale oklepane atrakcje, polecam Ci udać się na samo południe Czech. To właśnie tam, blisko granicy z Austrią, w XIII wieku założono miasto uchodzące dziś za najpiękniejsze w tym kraju. Jego największą atrakcją jest zespół budynków, na który składają się zamek – hrad oraz pałac – zámek (tak, czeska nazwa naprawdę wprowadza w błąd).
Budowla na brzegu Wełtawy powstawała przez wiele wieków. Dziś jest mieszanką kilku stylów architektonicznych – gotyckiego, renesansowego i barokowego. Wewnątrz zachwycą Cię bogato zdobione wnętrza. Moim zdaniem największe wrażenie robi teatr z XVII wieku. Warto obejrzeć także przypałacowe ogrody.
Po wizycie w głównym zabytku miasta zachęcam Cię do udania się na spacer uliczkami miasta. Po drodze trafisz m.in. na średniowieczny ratusz przebudowany na modłę odrodzeniową oraz gotycki kościół św. Wita. Nie wątpię, że przy okazji nie zabraknie Ci okazji do zachwycenia się lokalną kuchnią i piwami.
Rumunia – Konstanca
Wybrzeża Morza Czarnego wydają się dość dobrze spenetrowane przez turystów. Większość osób, które podróżują w tamtą stronę, wybiera jednak bułgarskie kurorty. Zamiast zatłoczonych Złotych Piasków, Warny czy Burgas warto wybrać się bardziej na północ. Konstanca to miasto nadal dość mało znane poza Rumunią.
Zacznę odwrotnie, niż pewnie się spodziewasz, czyli od tego, czego w Konstancy nie warto szukać. Nie nastawiaj się na wypoczynek na szerokiej plaży. Jako miasto portowe Konstanca jest pełna doków. Piaszczystego terenu w pobliżu centrum zostało niewiele. Jak pewnie się domyślasz, przez to na plażach panuje duży tłok.
Konstanca jest interesująca z innych powodów. Pierwsze, co na pewno rzuci Ci się w oczy, to wielki secesyjny budynek nad samą wodą. Dawniej znajdowało się w nim kasyno. Po jego likwidacji budynek niestety niszczał. Na szczęście postanowiono poddać go renowacji. Dzięki temu z powrotem stanie się ozdobą miasta.
W Konstancy wszystkie atrakcje turystyczne znajdują się blisko siebie. Właśnie dlatego już po kilku minutach spaceru dotrzesz spod kasyna na Plac Owidiusza. Na rynku imienia wygnanego w te strony rzymskiego poety nie znajdziesz jednak ratusza. W dużym budynku na środku placu mieści się muzeum archeologiczne.
Sam ratusz znajduje się niedaleko Placu Owidiusza, ale nie przejmuj się, jeśli go nie zauważysz. Rada miejska urzęduje w typowym komunistycznym „klocku”. Lepiej więc pójść do budynku obok muzeum. W nim zobaczysz rzymską mozaikę. Dalej, bliżej morza, znajduje się meczet z wieżą widokową oraz prawosławna katedra wzniesiona w stylu bizantyjskim.
Chorwacja – Pula
Pula to kolejne miasto, które mogę nazwać kompaktowym. W tym przypadku jednak jest to bardziej zrozumiałe, bo sam kurort liczy pięć razy mniej mieszkańców niż Konstanca. Oba miasta łączy też kłopot z plażowaniem. W tym przypadku nie chodzi mi o ilość miejsca, ale o kamienie, które zastępują piasek. Jeśli mimo wszystko zechcesz się poopalać, na plaże znajdujące się w dzielnicy Verudela zabierz leżak.
W centrum największą atrakcją turystyczną jest amfiteatr. Rzymianie zbudowali go w I wieku n.e. Co ciekawe, mimo tylu wojen ostał się prawie w całości. Duża w tym zasługa miejscowej ludności. Pod wrażeniem trwałości budowli byli też Wenecjanie, którzy rządzili Pulą. W XVII wpadli na pomysł rozbiórki areny, ale na szczęście mieszkańcy na to nie pozwolili.
Amfiteatr w Puli to tylko jedna z kilku rzymskich pozostałości. Warte uwagi są również bramy (np. Herkulesa) oraz świątynia Augusta. Do tego budynku możesz wejść. W środku wprawdzie ostało się tylko kilka rzeźb, ale mimo wszystko warto odwiedzić zabytek, który przetrwał w całości, choć stoi już dwa tysiące lat. Razem z pobliskim weneckim ratuszem doskonale pokazują wielowiekową historię miasta.
Pozostałe warte obejrzenia zabytki to zamek, katedra i akwarium. Wenecka forteca zachwyca nie tyle zabytkami ile panoramą miasta, którą z jej murów i wieży można zobaczyć. Średniowieczny kościół to już zabytek, który zachwyca sam w sobie bizantyjską architekturą. Ostatni punkt, akwarium w Verudeli, to nic innego jak oceanarium. Co ciekawe, mieści się ono w dawnych fortyfikacjach służących do obrony wybrzeża.
Grecja – Nauplion
Jeśli jeszcze nie dość Ci południowej Europy, Twoje uznanie ma szansę zdobyć niewielkie miasteczko na Peloponezie. Nad miastem góruje Palamidi. Ten zamek również wznieśli Wenecjanie. Obecnie w twierdzy znajduje się muzeum historyczne. Największe wrażenie robi oczywiście nie ona, ale widok na Zatokę Argolidzką. Po pokonaniu prawie tysiąca schodów docenisz go tym bardziej.
Gdy będziesz patrzeć w dół, zauważysz kolejny zamek. Zbudowano go w XV wieku na wyspie. Jego twórcami są oczywiście Wenecjanie. Przez długi czas nazywano go po prostu Castelli. Obecnie jest znany pod tureckim mianem Bourtzi. Jego mury są niemal puste, ale nie to się liczy, tylko, ponownie, krajobrazy.
Nauplion to właśnie takie miasto-widokówka. Nie zachwyci Cię starożytnymi zabytkami, a i te późniejsze większe wrażenie robią z zewnątrz niż w środku. Wyjątkiem jest bogato zdobiona prawosławna cerkiew Panagia, która znajduje się w rynku. Jeżeli jednak chcesz nacieszyć swoje oczy pięknymi widokami morza i nieodległych gór, naprawdę zachwycisz się tym miastem.
Polska – Kwidzyn
Tak to już jest, że często lokalnymi atrakcjami są zabytki postawione przez przedstawicieli innej kultury. Naszym lokalnym odpowiednikiem Rzymian i Wenecjan są Niemcy. Trzeba przyznać, że Krzyżacy umieli budować zamki. Najlepszym przykładem jest oczywiście ten w Malborku. Do dziś przetrwał jednak nie tylko on.
Zamek w Kwidzynie powstał w czasach największej świetności państwa zakonnego, czyli w XIV wieku. Na szczęście przetrwał ostatnią wojenną zawieruchę. Dzięki temu tę perłę gotyckiej architektury obronnej można podziwiać w całości. Mam na myśli tylko mury. Przez wieki wnętrza przebudowywano (w różnych czasach był tu m.in. magazyn i siedziba sądu), przez co do dziś średniowieczny charakter zachowała tylko kaplica.
W twierdzy znajdziesz typowy dla takich miejsc zestaw artefaktów – narzędzia, broń i przykłady dawnego rzemiosła. Poza tym zobaczysz ekspozycje przedstawiające okoliczną faunę i florę. Szału nie ma, ale musimy pamiętać, jak wiele cennych rzeczy przez stulecia wywieźli z terenów Polski najeźdźcy z zachodu, wschodu i północy. Jakby nie patrzeć, Malbork też jest w środku ogołocony, a i tak wart odwiedzenia.
Wyjątkową cechą kwidzyńskiego zamku jest jego połączenie z konkatedrą św. Jana Ewangelisty. W ten sposób w centrum miasta stoi wyjątkowy gotycki kompleks. Pod względem architektonicznym kościół robi dużo większe wrażenie niż zamek. W odrestaurowanej przestrzeni naprawdę da się poczuć ducha średniowiecza.
Podróżowanie po mniej znanych zakątkach Europy to doskonały sposób na odnalezienie prawdziwych perełek, które nie są jeszcze tłumnie oblegane przez turystów. Niech te mniej znane miejsca staną się inspiracją do odkrywania kolejnych ukrytych skarbów naszego kontynentu.