Najciekawsze informacje o Strefie 51 spekulacje i teorie spiskowe

Spis treści

strefa 51

Strefa 51 jest miejscem, które jak niewiele innych na świecie frapuje ludzi na całym świecie. Niesamowite projekty maszyn przewyższających cywilną technologię o kilka dekad to tylko wierzchołek góry lodowej. W położonej na pustynnym odludziu wojskowej bazie przechowywane mają być też pojazdy, których nie stworzył człowiek. Czym była i jest Strefa 51? Czy naprawdę jest tak tajna, jak sądzi wiele osób? Nad czym w niej pracowano? Oto wszystko, co wiadomo o Strefie 51.

Czym jest Strefa 51?

Strefa 51 to owiane legendą miejsce, które bez wątpienia można nazwać jedną z ikon współczesnej popkultury. Ta baza amerykańskiego wywiadu wojskowego, a później sił powietrznych od dziesięcioleci jest wykorzystywana jako tajna placówka armii USA. Mają być w niej przechowywane wraki pozaziemskich statków kosmicznych. Na terenie kompleksu znajdują się ponoć również ciała pasażerów tych pojazdów. Mówi się nawet o tym, że mieszkają tam żywi kosmici.

Dziesięciolecia plotek przyczyniły się do czegoś, co jest istnym paradoksem. Tajna baza wojskowa stała się sławna. Mało tego, jej popularność wykroczyła daleko poza granice Stanów Zjednoczonych. Ośrodek ten stał się znany na całym świecie. Rękę do tego przyłożyło m.in. Hollywood.

Przez lata Strefa 51 pojawiała się w wielu mniej lub bardziej poważnych tytułach filmowych. Jednym z najbardziej znanych jest zapewne Z Archiwum X. Serial ten zdobył niemałą popularność także w Polsce. Niezbyt tajna już baza pojawiała się też w tytułach klasy B, choć takiej ”sławy„ tym bardziej rząd amerykański sobie nie życzył.

Największy rozgłos Strefie 51 przyniósł jednak nie film fabularny a wywiad. Osoba, która podawała się za byłego pracownika tej bazy, potwierdziła krążące wśród łowców UFO plotki. O tym napiszę jednak później. Na razie sprawdźmy, co o tajnym niegdyś kompleksie wiadomo na pewno.

Lokalizacja Strefy 51

Strefa 51 znajduje się w Stanach Zjednoczonych, w stanie Nevada. Miejsce to nadawało się doskonale na lokalizację bazy, w której prowadzone były tajne eksperymenty wojskowe. Nevada sama w sobie jest miejscem odludnym. Na przestrzeni dziesiątek kilometrów trudno tam spotkać ludzi, nie mówiąc już o jakichś większych osadach. Półmilionowe obecnie Las Vegas to wyjątek.

Szukający terenu pod budowę bazy agenci CIA wybrali miejsce maksymalnie oddalone od jakichkolwiek osad ludzkich. Do rzeczonego Las Vegas jest 170 km. Co leży w sąsiedztwie słynnej bazy CIA (Centralnej Agencji Wywiadowczej) i USAF (Amerykańskich Sił Powietrznych)? Najbliższa większa mieścina, Alamo, leży 40 km od Strefy 51. Nazwanie tego miejsca mieściną absolutnie nie jest przypadkowe. Mieszka tam zaledwie około 1000 mieszkańców. Kiedyś było ich zapewne jeszcze mniej.

Dookoła Alamo rozciąga się już tylko pustynia i góry. Śladem cywilizacji są wyłącznie drogi. Przez Alamo przechodzi droga nr 93 z Las Vegas. Do bazy nie dociera, a jedynie okrąża ją od wschodu. Do miasteczka dochodzi też droga nr 395, która biegnie dalej na północ od Strefy 51.

Mieszkańcom Polski trudno wyobrazić sobie tak ogromny, a przy tym odludny obszar. Osadnictwo nad Wisłą rozłożone jest dość równomiernie. Paręnaście kilometrów lasu na Mazurach czy w Bieszczadach to nic w porównaniu z lokalizacją Strefy 51.

W ukryciu tajnego ośrodka wojskowego pomaga także klimat panujący w Nevadzie. Przejście kilkudziesięciu kilometrów po pustyni może zakończyć się śmiercią. Jazda zaś odpada, ponieważ pojazd mogą bez przeszkód wyśledzić żołnierze patrolujący teren wokół bazy. Jakby nie patrzeć jest to miejsce idealne na lokalizację kompleksu, w którym prowadzone były tajne projekty.

Historia Strefy 51

Niejawne badania w Strefie 51 były bowiem prowadzone naprawdę. Po raz pierwszy wojsko w tym miejscu pojawiło się w 1942 roku. Założono wówczas poligon wojskowy. Był ośrodkiem szkolenia dla pilotów bombowców. W miejscu późniejszej bazy uczyli się oni zrzucania ładunków na wyznaczone cele. Po zakończeniu II wojny światowej teren ten przez kilka lat nie był użytkowany.

Sytuacja zmieniła się w 1951 roku. Wtedy to Centralna Agencja Wywiadowcza stworzyła tajny kompleks wojskowy. Nie był on zaznaczany na żadnych oficjalnych mapach. Nic dziwnego, miał bowiem służyć do prowadzenia projektów, których ujrzeć nie mogli przede wszystkim Sowieci. Pamiętajmy, że lata 50. i 60. to najgorętszy okres Zimnej Wojny. Zarówno USA, jak i ZSRR zbroiły się, przeczuwając wybuch prawdziwej wojny. Co więcej, miał to być globalny konflikt atomowy.

Budowa Strefy 51 trwała cztery lata. Jej otwarcie nastąpiło w 1955 roku. Misja, jaką powierzono jej pracownikom, polegała na konstruowaniu i testowaniu zaawansowanych technologicznie samolotów. Inżynierowie pracujący przy projektach wywiązali się ze swojego zadania. Przez kilka dziesięcioleci stworzyli i wdrożyli do służby kilka bardzo zaawansowanych technologicznie samolotów. Do ich istnienia rząd amerykański przyznawał się niechętnie i to dopiero po długim czasie.

To właśnie w Strefie 51 zbudowano Lockheed U2. Samolot ten spełniał funkcję maszyny rozpoznawczej. Poruszający się na dużych wysokościach pilot fotografował strategiczne obiekty wroga. Inwigilacji poddawano głównie państwa Bloku Wschodniego. Przede wszystkim było to ZSRR. Samoloty te latały też nad Chinami i Kubą. Inne państwa komunistyczne miały, z perspektywy USA, znacznie mniejsze znaczenie. Nie zdziwiłbym się, gdyby jednak kiedyś się okazało, że Lockheed U2 choć raz przeleciał kiedyś nad Polską.

Spod desek kreślarskich inżynierów Strefy 51 wyszedł też projekt SR-71 Blackbird. Mimo tego, że od czasu jego pierwszego oblotu minęło już ponad pół wieku, do dziś jest najszybszym samolotem świata. Nie zmieniło tego nawet wycofanie maszyny ze służby pod koniec lat 90. Jego maksymalna prędkość to Mach 3,5. Oznacza to, że mógł on latać 3,5-krotnie szybciej, niż porusza się dźwięk.

Samolot ten również służył do wykonywania lotów rozpoznawczych. Niezwykła szybkość sprawiała, że był on nieosiągalny dla maszyn wroga. Z tego powodu nie przewidziano w nim żadnych systemów uzbrojenia. Jego zadania w XXI wieku przejęły satelity. Samolot, który miał go zastąpić, SR-91 Aurora był przez lata obiektem plotek. Jeśli jakieś jego egzemplarze w ogóle powstały, to najprawdopodobniej nigdy nie wszedł on do służby.

Powstające w latach 50. i 60. w Strefie 51 samoloty bez wątpienia były zaawansowane technologicznie i futurystyczne. Najbardziej niezwykły jest prawdopodobnie F-117 Nighthawk. Swój niezwykły wygląd zawdzięcza wykonaniu go w technologii stealth.

Poszycie tego samolotu to zestaw nieregularnych, geometrycznych kształtów ustawionych pod różnymi katami. Dzięki temu samolot nie odbija fal ze skanujących niebo radarów wroga. Zamiast tego rozprasza je w różnych kierunkach, co pozwala mu być niewidocznym dla systemów obrony przeciwlotniczej wroga. Poszycie samolotu pokryto też lakierem o wyjątkowych właściwościach. Z tego powodu trudno go dojrzeć, gdy panują trudne warunki atmosferyczne.

Skąd wzięła się nazwa Strefa 51?

Baza wojskowa oficjalnie nie istniała, a więc nie miała też żadnej własnej nazwy. Pracujący w niej ludzie zapewne jakoś ją określali. Trudno wszak rozmawiać między sobą, nie używając jakiejś nazwy swojego miejsca pracy. Nieoficjalnych toponimów tajna baza wojskowa dorobiła się trzech.

Pierwszym jest oczywiście Strefa 51. Stworzenie tej nazwy jest prawdopodobnie skutkiem błędu lub celowego odwrócenia cyfr. Obszar bazy pokrywa się bowiem z siatką numeracyjną Komisji Energii Atomowej. Ta rządowa amerykańska agencja nadała temu terenowi nazwę Strefa 15.

Innym określeniem tego ośrodka jest Groom Lake. W tym przypadku wyjaśnienie jest bardzo proste. Bazę ulokowano właśnie na terenie wyschniętego jeziora Groom. Duży, niemal idealnie płaski teren nadawał się świetnie pod budowę pasów startowych dla samolotów.

Ostatnia nazwa to Dreamland, czyli Kraina Snów. Odnosi się ona do rzekomych, nierealnych rzeczy, które można tam zobaczyć. Swoją drogą, część tych prawdziwych jest równie niezwykła, jak technologie znane tylko z pogłosek. Niewiarygodnie szybki Blackbird oraz futurystyczny i niewidzialny dla radarów Nighthawk to maszyny, które wyprzedzały swoje czasy o przynajmniej 20 lat.

Kto wie, co jeszcze stworzyli naukowcy pracujący w Strefie 51. Swoją drogą, aura tajemnicy spowijająca te projekty dodawało Dreamland jeszcze więcej niezwykłości. Wzmacniało to również wieloletnie zaprzeczanie istnieniu tych maszyn i samej bazy.

Odtajnienie informacji o Strefie 51

Od rozpoczęcia budowy kompleksu wojskowego w Nevadzie do oficjalnego potwierdzenia jego istnienia minęło równe 60 lat. Dopiero w 2001 roku prezydent Stanów Zjednoczonych, George W. Bush przyznał, że w miejscu istnienia Strefy 51 faktycznie znajduje się baza.

Nadal jednak oficjalnie nie było wiadomo, od kiedy ośrodek ten funkcjonuje. Tego świat dowiedział się dopiero w 2013 roku. Wtedy to CIA odtajniła dokumenty poświadczające otwarcie Strefy 51 w 1955 roku. Dzięki rządowym archiwom opinia publiczna dowiedziała się m.in. o tym, że rzeczywiście to tam skonstruowano i testowano samolot Lockheed U2.

Dziś Strefa 51 jest już widoczna na mapach. Zobaczyć ją można także na Mapach Google. W siedzibie firmy ktoś stwierdził, że to dobra okazja, by zabawić się z jej użytkownikami. W miejsce standardowego ludzika pozwalającego na obejrzenie danego miejsca dzięki funkcji Street View, na drogach nr 93 i 375 w okolicach Alamo, Crystal Springs, Rachel i innych miejscowości pojawia się latający spodek.

Oficjalne przeznaczenie Strefy 51

Potwierdzenie istnienia Strefy 51 pozwoliło poznać nie tylko fragmenty jej historii (bo raczej nie całą), ale też jej dokładne położenie, powierzchnię i nazwę. Obecnie nie jest już bazą CIA, ale USAF. Nie jest też osobną jednostką, lecz częścią większej całości.

Prawdziwa nazwa Strefy 51 to Homey Airport. Kompleks liczy 14 200 km². Teren ten jest więc ogromny. Można by było na nim zmieścić niejedno duże hrabstwo. Mimo tak wielkiego obszaru jest bardzo dobrze pilnowany i w całości ogrodzony. Baza ta jest częścią Strefy Sił Powietrznych Nellis. Oprócz Strefy 51 w jej skład wchodzą ośrodki w Tonopah, Pahute, Yucca Rock, Indian Springs i Desert Rock.

Popularność Strefy 51 utrudnia prowadzenie testów tajnych maszyn wojskowych. W okolicy, w tym na wzgórzach znajdujących się niedaleko bazy wiele osób liczy na zobaczenie czegoś niezwykłego. Ułatwia im to rozwój technologii. Gdy tajny kompleks militarny budowano w latach 50., nikt pewnie nawet nie śnił o tym, że każdy będzie miał w kieszeni smartfon z aparatem (teraz to już z aparatami) lub wysokiej klasy osobny sprzęt do robienia zdjęć. Dzięki temu niektórym ludziom udaje się czasem coś ciekawego w obiektywie uchwycić.

Przykładem jest fotografia z 2 września 2021 roku. Jeden z obserwatorów Strefy 51, Michael Fugnit zarejestrował przelot nieznanego obiektu latającego. Z wyglądu podobny jest do dobrze znanego już bombowca B-2. Czy to on lub jego nowsza wersja? Możliwe. Mówi się też, że to wcale nie jest samolot, a dron. Oznaczany jako RQ-180 ma być testowany jako sprzęt do misji zwiadowczych, które kiedyś wykonywały U2 i Blackbird. Jak widać, przeznaczenie bazy prawdopodobnie nie zmieniło się na przestrzeni kilku dekad jej istnienia.

Swoją drogą Michael Fugnit to chyba jedna z niewielu osób, które uchwyciły niezwykły obiekt latający w przyzwoitej jakości. Na tym zdjęciu naprawdę coś widać. Zazwyczaj trudno zobaczyć coś więcej niż parę pikseli układających się w jakiś kształt. Ten zaś można sobie dowolnie interpretować.

Jest to doprawdy niezwykłe. Lata lecą, technologia się zmienia, a zdjęcia tajnych pojazdów wojskowych i rzekomego UFO jak były, tak są ledwo widoczne. Mimo tego nie brak ludzi, którzy wierzą w istnienie latających spodków. Mało tego, znajdowały się one ponoć również na terenie Strefy 51. Swego czasu pojawił się człowiek, który twierdził, że je widział podczas swojej pracy w tej bazie.

Strefa 51 – teorie spiskowe

Tekst o Strefie 51 nie może obyć się bez wzmianki o UFO. Pogłoski na temat fantastycznych rzeczy, które tam się dzieją, krążyły od lat. Bądź co bądź, trudno jest ukryć istnienie tak dużego kompleksu wojskowego, nawet jeśli położony jest dziesiątki kilometrów od najbliższych ludzkich osad. Brak tego miejsca na mapach i zaprzeczanie jego istnieniu przez lata tylko podsycało plotki na temat tajnych kontaktów rządu amerykańskiego z przedstawicielami cywilizacji z innej planety.

Wywiad z byłym pracownikiem Strefy 51

W 1989 roku powtarzane z ust do ust pogłoski przedostały się do mainstreamu. Pojawił się wówczas Bob Lazar. Człowiek ten twierdził, że jest byłym pracownikiem Strefy 51. O tym, kim jest i co robił w tajnej bazie, opowiedział dziennikarzowi George’owi Knappowi w wywiadzie wyemitowanym w telewizji KLAS.

Bob Lazar twierdzi, że ukończył Massachusetts Institute of Technology i California Institute of Technology. Z wykształcenia miałby być fizykiem. Dzięki doskonałym ocenom na uczelniach otrzymać miał pracę w instytucie badań jądrowych w Los Alamos. Pracował tam m.in. z Edwardem Tellerem, konstruktorem pierwszej bomby wodorowej. To właśnie on miał zaproponować Boba Lazara jako kandydata do pracy w Strefie 51.

W bazie trzymany miał być statek kosmitów. Zadaniem Boba Lazara było wyjaśnienie działania napędu antygrawitacyjnego, dzięki któremu latał. Świadek twierdził też, że został wpuszczony na dwa z trzech pokładów tego pojazdu. Dolny miał być czymś w rodzaju maszynowni. Na nim głównie pracować miał naukowiec. Miał on dostać też okazję zobaczyć środkowy poziom. Wiele ponoć w nim nie było – jedynie fotele pasażerów i reaktor antymaterii. Co było na górnym pokładzie? Tego Bob Lazar nie dowiedział się nigdy, ponieważ nigdy miał nie zostać na niego wpuszczony.

Pracujący w Strefie 51 uczeni mieli ustalić, że napęd działa dzięki wykorzystaniu bardzo ciężkiego i stabilnego pierwiastka. Pochodził on z grupy metali. Miał też naturalnie nie występować na Ziemi. Nieznany nikomu składnik reaktora umieszczono w tablicy Mendelejewa pod numerem 115.

Obecnie w tym miejscu znajduje się moskow. Pierwiastek ten otrzymano w 2004 roku w sposób sztuczny. Nazwę taką otrzymał ze względu na miejsce jego wytworzenia, jakim jest Zjednoczony Instytut Badań Jądrowych w Dubnej pod Moskwą.

Co miał dawać UFO reaktor oparty na tym ciężkim metalu? Niezwykłe ilości energii. Bob Lazar twierdził, że przewyższała ona to, co można uzyskać w wyniku eksplozji bomby wodorowej. O niezwykłych możliwościach maszyny z kosmosu miał się zresztą przekonać osobiście. Człowiek ten utrzymywał, że brał udział w lotach tym statkiem nad pustyniami Nevady.

Dalsze losy Boba Lazara

Bob Lazar twierdził, że wywiad udzielony w telewizji uratował jego życie. Osoby z wysokich kręgów rządowych miały wiedzieć, że chce on opowiedzieć o tym, co robił w Strefie 51. Uważał, że gdyby nie zrobił tego publicznie, zostałby zamordowany. Pokazanie się w mediach miało to uniemożliwić. Ewentualne zabójstwo mogłoby przekonać wielu ludzi, że Bob Lazar mówił prawdę.

Mimo popularności fizyk miał otrzymywać groźby od nieznanych ludzi. Nie był też w stanie potwierdzić, że faktycznie jest naukowcem. Na żadnej z uczelni, które wymienił, nie znaleziono śladów jego edukacji. Nie było ich także w dokumentach kadrowych byłych pracowników laboratorium w Los Alamos. Rozmawiający z nim ludzie uważali jednak, że naprawdę miał ogromną wiedzę z dziedziny fizyki. Był ponadto badany przy użyciu wykrywacza kłamstw. To także miało potwierdzić jego słowa na temat Strefy 51.

Bob Lazar dodatkowo rozsławił i tak znaną już Strefę 51. Jego niezwykła historia sprawiła, że wiele osób chciało i nadal chce dowiedzieć się, co tam tak naprawdę się robi. Wiele lat później pragnienia te przyczyniły się do zorganizowania wyprawy na tajną niegdyś bazę.

Szturm na Strefę 51

Spośród tysięcy ludzi na całym świecie, którzy chcieliby wiedzieć, co się dzieje w Strefie 51, największą sławę zdobył Matty Roberts. W 2019 roku ten student kalifornijskiego uniwersytetu Bakersfield postanowił w internecie znaleźć ludzi chętnych do szturmu na bazę. Na Facebooku utworzył wydarzenie Storm Area 51, They Can’t Stop All of Us. W jego nazwie zawiera się cały zamysł Matty’ego Robertsa. Wyszedł on z założenia, że jeśli pojawi się wystarczająco dużo ludzi, to strażnicy… nie zdołają wszystkich zastrzelić.

Szczerze mówiąc, nie zależałoby mi na poznaniu wszystkich faktów związanych z tą bazą, narażając życie. Nie tylko ja tak uważam. Rajd na Strefę 51 przyciągnął wprawdzie miliony ludzi, ale tylko na Facebooku. Nic nowego. Do Nevady przyjechały już tylko tysiące. Ludzie ci bawili się na festiwalach muzycznych Area 51 Basecamp w Hiko oraz Alienstock w Rachel.

Spośród tych tysięcy jedynie garstka zdecydowała się na szturm ogrodzenia bazy. Było to kilkadziesiąt osób. Nie było wśród nich Matty’ego Robertsa. Forsowanie płotu zaplanowano na 20 września 2019 roku. Dobrą informacją jest to, że nikt nie zginął. Zatrzymano jedynie kilka osób za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Swoją drogą zastanawiam się, czy pustynne odludzie powinno mieć taki status. Przybyła z Lincoln policja chyba wykazała się nadgorliwością. Jedyną słuszną karą pozostaje mandat za oddawanie moczu na ogrodzenie Strefy 51.

Strefa 51 od dziesięcioleci budzi fascynację wśród ludzi na całym świecie. Niezwykłe maszyny, które tam powstały to przykłady autentycznych tajnych i niezwykle zaawansowanych technologicznie projektów, nad którymi tam pracowano. Zdjęcie Michaela Fugnita to z kolei dowód na to, że niewinny Homey Airport to nadal Dreamland. Czy jednak było lub jest tam coś więcej? Tego być może nie dowiemy się nigdy. A nawet jeśli, to nim do tego dojdzie, Strefa 51 niezmiennie będzie źródłem mniej lub bardziej szalonych plotek na temat UFO i kosmicznych technologii skrytych za jej ogrodzeniem.

14 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

Szukaj

najnowsze wpisy