Kiedy byłem trochę młodszy, usłyszałem po raz pierwszy o grze Second Life. Był to wirtualny symulator życia codziennego. Od razu pomyślałem, że to ogromna strata czasu. Kto chciałby prowadzić drugie, cyfrowe życie, gdy można zrobić tak wiele w swoim rzeczywistym? Ku mojemu zaskoczeniu, okazuje się, że wiele osób. Jednym z najnowszych tworów jest metaverse i jeżeli nie wiesz, czym jest… to zapraszam Cię do zapoznania się z tematem, bo prędzej, czy później będziesz zmuszony się dowiedzieć.
Skąd bierze się ludzka potrzeba uczestniczenia w światach fikcyjnych?
Życie w prawdziwym świecie bywa trudne. Choroby, głód, kryzysy ekonomiczne i różnego rodzaju tragedie – niektórych to przerasta. Wielu zmaga się z codzienną pracą (często na dwa etaty) i nie ma czasu na żaden odpoczynek lub relaks. Uciekanie od rzeczywistości jest naturalną reakcją wielu jednostek. Ludzie czytają książki, oglądają filmy, słuchają muzyki, a nawet grają w gry komputerowe, aby zanurzyć się w świecie fantastycznym, pozbawionym cierpienia i trudności. Nie można im się dziwić. Przeżywanie przygód jest zdecydowanie łatwiejsze, szybsze i tańsze, gdy np. wertuje się kolejne strony swojej ulubionej serii pisarskiej. Prawdziwy wyjazd mógłby znacznie uszczuplić budżet domowy. Na to wiele rodzin z całego świata nie może sobie, niestety, pozwolić.
Jednakże ograniczenia ekonomiczne i zło tego świata to przecież nie jedyny powód, dlaczego ludzie tak bardzo lubią tkwić w światach stworzonych przez innych. Jeżeli nie zgadzasz się ze mną, mam do Ciebie prośbę – następnym razem, gdy będziesz chciał wysłać przesyłkę, udaj się do placówki poczty polskiej. Gdy już się tam znajdziesz, rozejrzyj się po sprzedawanych w punkcie książkach. Mogę się z Tobą założyć, że pierwsze, co rzuci Ci się w oczy, to oszałamiająca ilość tanich romansideł dla znudzonych gospodyń domowych. Książki opowiadające historie erotycznych eskapad złoczyńców (ale o dobrym sercu), które są tak chętnie pochłanianie podczas bicia kotletów na schabowe. Przecież to nie bierze się ze strachu (chociaż może), tylko raczej ze względu na potrzebę oderwania się od rutyny życia codziennego.
Francuski psychoanalityk Jacques Lacan wymyślił teorię, którą nazwał fazą lustra. Zakładała ono, że dzieci, które po raz pierwszy przeprowadzają czynność autoidentyfikacji, potrzebują do tego procesu lustra. Widząc swe odbicie po raz pierwszy, zaczynają zdawać sobie sprawę z własnych kształtów, osobowości i tego, że nie tworzą jedności ze swoją matką. Innymi słowy, lustro jest przedmiotem, które pozwala im poprawnie zaobserwować rzeczywistość i ułatwia myślenie abstrakcyjne. Teoria ta zaczęła być chętnie wykorzystywana przez analityków kinematografii. Doszli oni do podobnego stwierdzenia co Lacan. W swych rozważaniach małoletnich zamienili na wszystkich ludzi, a samo lustro na ekran. Okazało się, że za pomocą filmów ludzie byli w stanie oderwać się od rzeczywistości, w której żyją i mogli spojrzeć na nią w sposób obiektywny, co pozwalało na wysnucie wniosków na temat kondycji ogólnej świata i społeczeństwa.
Z tego względu wszystkie wyroby kulturowe i popkulturowe, nieważne jak pokręcone i wymyślne, nadal bazują na tym, co poznaliśmy jako ludzkość. Wytwory medialne zawsze prezentowały dwie wersje rzeczywistości: tej, do której powinniśmy jako społeczeństwo dążyć i tej, przed którą społeczeństwo należy przestrzec. To właśnie dlatego drużyna Avengers walczyła z Thanosem akurat wtedy, gdy wszędzie popularny był temat przeludnienia Ziemi.
Cyfrowy świat metaverse – skąd się wziął?
Po lekko przydługawym wstępie, który był potrzebny, aby zrozumieć, dlaczego metaversum musiało powstać prędzej, czy później – mogę przejść dalej. Z moich wnikliwych poszukiwań dowiedziałem się, że za jedną z pierwszych koncepcji metaverse odpowiada pisarz Neal Stephenson. W 1992 roku wydał on książkę pod tytułem Snow Crash, opowiadającą historię Hiro – pracownika mafii działającej na terenie Los Angeles. Świat w niej przedstawiony jest brutalny, zły i niesprawiedliwy. USA (a raczej jej skrawkami) rządzą liczne korporacje, którym zależy tylko na własnym interesie. Ucieczką od tego wszystkiego dla ludzi staje się Metaverse, czyli miejsce, w którym społeczeństwo może prowadzić alternatywne życie pod postacią awatarów.
Lata 90. to czas, w którym taka fantazja wydawała się odległa, ale pojawiły się pierwsze przesłanki, które zmuszały ludzi do przemyśleń, że właśnie tak może potoczyć się nasza przyszłość. Co prawda może i wtedy trudno było wpaść na coś takiego jak NFT, bitcoin (i inne kryptowaluty wykorzystujące blockchain), Minecraft czy Fortnite, ale ludzie podskórnie przeczuwali, do czego może doprowadzić powszechny dostęp do szerokopasmowej sieci internetowej. Ludzie tacy jak Steve Jobs, czy Bill Gates powoli zaczynali mieć większy wpływ na to, jak będzie kształtować się przyszłość.
Czym jest dokładnie Metaverse?
Jak wygląda etymologia słowa Metaverse? Jest to zlepek dwóch innych: meta (zmienność, następstwo, coś wyższego) oraz verse (wszechświat).
Metaversum to cyberprzestrzeń, w której nie występują żadne granice i w której można spotkać innych ludzi (za pomocą stworzonych przez siebie avatarów). Taka definicja metaverse jest powszechnie dostępna w internecie. Tłumacząc Ci jeszcze dobitniej, to przestrzeń zapewniona przez wybraną platformę, w której możesz podjąć interakcję z innymi użytkownikami. Za przykład może posłużyć wcześniej wspomniane już przeze mnie Second Life, które miało premierę w 2003 roku. Była to darmowa aplikacja 3D, która zapewniała wspomniany już wirtualny świat bez granic. Bez granic, oczywiście, tylko na papierze – istotnym elementem limitującym możliwość immersji była ówczesna technologia.
Ta jednak nie stała na przeszkodzie, żeby ludzie mogli wycisnąć z Second Life jak najwięcej. Uwierzysz mi, jak powiem Ci, że już w 2007 roku ta gra-platforma zaczęła być używana do nauczania języków obcych? Nauczyciele cenili sobie możliwość udzielania nauk na odległość, przy jednoczesnym zachowaniu zdolności tworzenia grup na wzór klas szkolnych. Z takiego rozwiązania korzystało British Council i Hiszpański Instytut Kulturalny Instituto Cervantes (który posiadał w programie nawet swoją wirtualną, prywatną wyspę). Możesz to sobie zestawić z działaniem Skype’a czy Teamsa, z tą różnicą, że w Second Life da się stworzyć swój avatar od zera, odcinając go od swojej realnej osoby. Nie muszę chyba tłumaczyć, że dla wielu takie rozwiązanie było bardzo kuszące – dostać nowe życie, jako ktoś zupełnie inny i funkcjonować wśród grup, w których nigdy nie udałoby tego zrobić, będąc sobą?
Temat metaverse spodobał się Markowi Zuckerbergowi do tego stopnia, że uznał to za przyszłość internetu, jednocześnie zmieniając nazwę stworzonego przez siebie serwisu społecznościowego z Facebook na Meta. Nie podjął on jednak takiej decyzji, nie zadając sobie wcześniejszego trudu, aby stworzyć aplikację, która funkcjonowała w rozszerzonej rzeczywistości. W 2019 roku powstał świat społeczny (wymagający posiadania gogli VR) o nazwie Facebook Horizon Worlds. Przez następne 3 lata firma testowała różne oprogramowanie, technologie oraz aplikacje, a w 2021 jej zarząd stwierdził, że trzeba skupić się na wirtualnej przestrzeni jeszcze bardziej.
Facebook Marka Zuckerberga w świecie wirtualnym metaverse
Jak wygląda rozwój wirtualnej rzeczywistości według Marka Zuckerberga? Za przykład posłużysz mi Ty, jako że należysz do użytkowników internetu (w końcu w jakiś sposób musiałeś dostać się do tego wpisu). Budzisz się w sobotę rano. Na początku dnia robisz wszystko to, co robiłbyś zazwyczaj. Myjesz się, jesz śniadanie, może nawet przez chwilę zajmujesz się obowiązkami życia codziennego. Następnie, tutaj występuje kluczowa zmiana, rozsiadasz się wygodnie w swoim fotelu i zakładasz cudo technologiczne w postaci okularów VR. Lepiej, żeby Twoje siedzisko było wygodne, bo spędzisz w nim lwią część dnia.
Po wczytaniu się aplikacji wideo lądujesz w nowym miejscu, swoim drugim domu. Można powiedzieć, że Twój dzień zaczyna się drugi raz. Wybierasz kolejny raz ubrania, tym razem dla swojego avatara (oczywiście, za które zapłaciłeś), a potem zaczynasz planować zajęcia, które potrwają najprawdopodobniej do samego wieczora. Twoje doświadczenia mają być połączeniem pracy i rozrywki. Do 14.00 nauka języka obcego lub może nawet podstaw informatyki w zajęciach grupowych, a potem dwugodzinny relaks nad cyfrowym jeziorem. O 17 jesteś umówiony ze swoimi znajomymi, aby spotkać się na torze wyścigowym – będziecie sprawdzać najnowszy model sportowy BMW. Chciałbyś pojeździć nim dłużej, ale o 20 jest impreza firmowa, a przecież musisz udać się jeszcze na zakupy. Wirtualne przedmioty, takie jak garnitur, będą dostępne w czymś na wzór galerii handlowych, tylko że jeszcze większych. O północy zdejmujesz gogle i idziesz się wykąpać. To był dobry dzień, myślisz, wtulając się w poduszkę.
To przykładowy scenariusz tego, jak firma Meta wyobraża sobie możliwości korzystania z nowego internetu. Zuckerberg, zapytany o przyszłość metaversum, napisał w dokumencie Founder’s Letter, że będzie to miejsce do spotykania się ze znajomymi i rodziną (w porównaniu do realnego świata odległość kilkuset kilometrów nie będzie mieć znaczenia), pracowania, robienia zakupów, tworzenia i zdobywania nowego doświadczenia. Według niego, aby ta wizja internetu stała się rzeczywistością, upłynie jeszcze dużo czasu, bo co najmniej 15 lat poprzedzonych inwestowaniem. Tak, możesz mieć pewność – to wszystko będzie kosztować bardzo dużo.
Nie ma co ukrywać, pieniądze będą istotnym elementem całego zamieszania. Założeniem wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości jest generowanie jak największego zysku. Taka forma funkcjonowania społeczeństwa będzie dobrą okazją zarobkową dla firm e-commerce. Nowe usługi, nowe produkty i możliwość współpracy między przedsiębiorstwami. To ostatnie dzieje się już nawet teraz. Nie wiem, czy interesujesz się światem muzyki, ale w 2020 roku, 24 kwietnia, odbył się koncert rapera Travisa Scotta w świecie Fortnite. Liczby robiły wrażenie – na wydarzenie przybyło ponad 12 milionów graczy. Następstwem wszystkiego była monetyzacja: płatne skórki i motywy dla graczy oraz sprzedaż biletów na koncerty odbywające się w rzeczywistości. Reklama na taką skalę dwóch gigantów musiała wygenerować ogromny zysk.
Które firmy chcą uczestniczyć w metaversum?
Metaversum to duży tort (można powiedzieć, że nieskończony), a każda firma chce mieć jego kawałek dla siebie. Największe działania podjęły dotychczas:
- Epic Games (odpowiadające za Fortnite);
- Roblox;
- Microsoft;
- Meta.
Dużo spekuluje się na temat cyfrowej przyszłości według Apple. Gigant z Cupertino już od jakiegoś czasu pracuje nad stworzeniem okularów do rozszerzonej rzeczywistości. Znając ich dbałość o detale i perfekcjonizm, mogę Cię zapewnić, że ich pomysł na metaverse będzie zdecydowanie najciekawszy. Nam pozostaje jedynie czekać.
Twoją ciekawość może wzbudzić, że dwie największe platformy to… gry wideo online. Jeżeli jednak zastanowisz się nad tym głębiej, to ma to całkowity sens. Gracze od zawsze byli grupą, która przeznaczała na wirtualne życie najwięcej czasu prywatnego. Jednocześnie od lat wydają swoje pieniądze na różne dodatki, czy nawet nowe skórki do broni w tytułach takich jak Counter Strike. Duże firmy wiedzą co robią. Rozwój metaverse właśnie tam, po przemyśleniu, ma chyba największy sens. Można powiedzieć, że to platformy testowe, które funkcjonują już od dawna.
Metaverse to przyszłość?
Osobiście, nie patrzę przychylnie na los, który może zgotować nam Metaverse przygotowywane przez Marka Zuckerberga. To znaczy, chciałbym wierzyć, że wirtualna rzeczywistość może być przydatna, ale, niestety, wirtualna rzeczywistość nie będzie istnieć bez… rzeczywistych ludzi. Nie wiem, czy pamiętasz swój pierwszy kontakt z internetem. Ja tak. To było miejsce bardzo chaotyczne. Na tej samej stronie, tuż obok treści przeznaczonych dla dzieci można było znaleźć pornografię i zdjęcia przedstawiające przemoc. Dzisiejszy internet jest zgoła inny, a przynajmniej w wersji, do której dostęp ma większość użytkowników (deepweb to temat na inny wpis). Jest bezpieczniejszy, a treści, które w nim występują, są kontrolowane. Nawet sam Facebook początkowo rządził się zupełnie innymi prawami.
Właśnie! Kontrola to słowo klucz. Jeszcze nie tak dawno temu wszyscy byliśmy świadkami tego, jak Mark Zuckerberg musiał zeznawać przed ławą przysięgłych na oczach całego świata. Powodem tego był gigantyczny wyciek danych. Cambridge Analitycs udostępniały informacje o preferencjach użytkowników, które zostały użyte m.in. podczas kampanii wyborczej Donalda Trumpa. Zdarzenia ze świata wirtualnego w znaczący sposób wpłynęły na zdarzenia świata rzeczywistego i zaczęły dotyczyć każdego człowieka na świecie. Strach pomyśleć, jak może zadziałać metaverse od Facebooka.
Osobiście mam zagwozdkę, co o tym wszystkim sądzić. A Ty? Masz już jakieś swoje przemyślenia? Jeżeli tak, to śmiało, podziel się nimi. Ciekawi mnie, jak widzisz to Ty.