Apple AirTag to nadal nowa kategoria urządzeń, które być może będą już wkrótce towarzyszyć większości z nas na co dzień. Ten mały, prosty w zamyśle i działaniu sprzęt to bowiem sposób na rozwiązanie odwiecznego problemu gubienia rzeczy. Niewykluczone też, że w przyszłości stanie się dla Apple tym, czym został kiedyś iPod, iPhone, iPad i Apple Watch – ikoną poszczególnych segmentów elektroniki użytkowej. Przedstawiam Ci Apple AirTag i moje pozytywne wrażenia z pierwszych miesięcy jego użytkowania.
Czym jest Apple AirTag?
Amerykański koncern technologiczny Apple od lat słynie z produkcji urządzeń, które popularyzują nieznane wcześniej lub niszowe segmenty rynku produktów elektronicznych. Tak było z iPhonem, który wcale nie był pierwszym smartfonem. Palma pierwszeństwa należy do IBM Simon z 1994 roku. Tak później było z też iPadem i Apple Watchem. Nie inaczej jest z AirTag, lokalizatorem rzeczy, którego premiera miała miejsce w 2021 roku.
Apple AirTag to urządzenie elektroniczne wielkości breloka do kluczy. Przy jego pomocy możliwe jest odszukiwanie rzeczy, które się zapodziały. Jakie to rzeczy? Jakiekolwiek. Najczęściej lokalizator Apple jest zapewne przypinany do kluczy. Innymi najbardziej oczywistymi miejscami, w których można go umieścić, są plecak, torebka i portfel. Możliwości są jednak nieograniczone. Dzięki Apple AirTag odszukać można dosłownie wszystko.
Tak jak wspomniałem, lokalizatory zgubionych rzeczy nie są niczym nowym. Apple swoim AirTagiem spróbuje pewnie zdominować ten niszowy fragment rynku elektroniki użytkowej. Uważam, że szanse na to są naprawdę duże. Wpływu na to może nie mieć nawet fakt, że AirTag, jak każde urządzenie Apple, będzie działać głównie w ramach ekosystemu produktów producenta. Przykład Apple Watcha pokazuje, że inteligentny zegarek może w ogóle nie współpracować ze smartfonami z systemem Android, a i tak być najlepiej sprzedającym się smartwatchem na rynku.
Jak działa Apple AirTag?
AirTag to kolejny produkt, w którym Apple zadbał o maksymalne uproszczenie działania urządzenia. Jego zaletą jest też długi czas działania na jednej baterii. Koncern technologiczny z Cupertino zadbał też o pomysłowe wykorzystanie do lokalizowania zguby innych urządzeń Apple.
Bateria Apple AirTag
Po wyjęciu lokalizatora z pudełka należy zdjąć z niego separator baterii. Jest to przezroczysta folia, która zabezpiecza ogniwo przed rozładowaniem podczas przechowywania w magazynie lub sklepie. O tym, że została usunięta, dowiesz się, słysząc dźwięk. W tym miejscu muszę też wspomnieć, że jest to rzeczywiście bateria, a nie akumulator. Innymi słowy, AirTaga się nie ładuje. Niedostatek energii do działania lokalizator sygnalizuje dźwiękiem. Wówczas wystarczy przekręcić obudowę i włożyć nową baterię.
Nawiasem mówiąc, zastosowanie baterii CR2032 w AirTagu to bardzo dobry pomysł. Takie same ogniwa stosowane są np. w tradycyjnych, mechanicznych zegarkach. Dzięki temu działają one długo. Podobnie jest z lokalizatorem Apple, który na jednej baterii działa ponad rok. Pewnie nie tylko ja uważam, że regularne ładowanie AirTaga (nawet np. co miesiąc) mijałoby się z celem. Prędzej czy później wiele osób zapomniałoby naładować akumulator. Ten by się rozładował i zagubionej rzeczy nie udałoby się odnaleźć. Przy wymianie raz do roku o taką wpadkę dużo trudniej.
Łączenie AirTaga z iPhonem
Po usunięciu separatora baterii AirTaga należy położyć obok innego urządzenia Apple. Najczęściej będzie to zapewne iPhone. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by sparować go z iPadem lub iPodem touch. Ważne jest tylko to, by zainstalowana była na nim wersja 14.5 systemu iOS lub iPadOS. Dla uproszczenia w dalszej części tekstu będę pisał o łączeniu lokalizatora ze smartfonem.
Po włączeniu modułu Bluetooth w iPhonie AirTag zostanie przez niego odszukany. Teraz pozostają już tylko dwa kroki. Po pierwsze trzeba go przypisać do osobistego konta iCloud. Inaczej mówiąc, trzeba wpisać swój login i hasło Apple ID i wybrać opcję Gotowe. Następnie pozostaje już tylko kliknąć Połącz na ekranie iPhone’a i wybrać nazwę przedmiotu, w którym schowany będzie AirTag. To wszystko.
Aplikacja Lokalizator
Gdy zorientujesz się, że zgubiłeś rzecz, do której przypięty lub w której schowany jest Apple AirTag, możesz ją odnaleźć dzięki prostej w obsłudze aplikacji Lokalizator. Jedną z opcji do wyboru jest Odtwórz dźwięk. Jest przydatna głównie wtedy, gdy szuka się czegoś w domu. Po pierwsze w zamkniętym pomieszczeniu da się usłyszeć sygnał. Po drugie we własnych czterech ścianach łatwo się odnaleźć. Większość osób raczej wie, gdzie mniej więcej może znajdować się zgubiona rzecz.
Czasem jednak każdy z nas rzuci jakiś przedmiot w miejsce, którego za żadne skarby nie może odnaleźć. W takiej sytuacji przydaje się opcja Znajdź. Po jej włączeniu iPhone zaczyna lokalizować użytkownika z bardzo wysoką dokładnością. Pozwala to na pokazywanie powiadomień typu Po prawej, Przed Tobą itp. Funkcja ta, podobnie jak informowanie o położeniu zguby przy pomocy dźwięku działa na dystansie maksymalnie kilkudziesięciu metrów. To już nie jest jednak wina Apple. Współczesne moduły Bluetooth po prostu nie pozwalają na więcej.
Wyszukiwanie daleko pozostawionych przedmiotów
Odszukiwanie rzeczy w domu jest stosunkowo proste w porównaniu do znajdowania ich daleko od iPhone’a właściciela. Bezprzewodowa łączność Bluetooth przecież nie działa na większych odległościach, prawda? Nieprawda, wówczas też działa. W tym przypadku nie chodzi jednak o połączenie ze smartfonem, do którego przypisany jest AirTag.
W odnalezieniu pozostawionej daleko rzeczy pomóc mogą inni użytkownicy innych sprzętów Apple. Po zorientowaniu się, że dana rzecz została zgubiona, w aplikacji Lokalizator należy włączyć Tryb utracony. Gdy koło zguby przejdzie użytkownik iPhone’a, AirTag połączy się z nim, a następnie na smartfon właściciela pozostawionej rzeczy wyśle dane lokalizacyjne.
W tym momencie zadajesz sobie zapewne pytanie, czy to bezpieczne. Wszak osoba przechodząca obok zapomnianego przez Ciebie plecaka czy portfela też dostaje dane o jego lokalizacji. Projektanci AirTaga przewidzieli taką sytuację. Posiadacz innego AirTaga nie dowiaduje się o tym, że jego lokalizator właśnie znalazł jakiś przedmiot. Tym samym ograniczone jest ryzyko kradzieży.
Odszukiwanie zguby nie musi być jednak anonimowe. W Lokalizatorze można wpisać swoje dane kontaktowe. Po odszukaniu rzeczy przez iPhone innej osoby otrzyma ona powiadomienie, że obok leży zgubiona rzecz. Znalazca będzie mógł ją wówczas namierzyć. Następnie pozostaje przyłożyć moduł NFC do AirTaga, by wyświetlić dane kontaktowe właściciela i skontaktować się z nim.
Czy Apple AirTag łączy się z Androidem?
W pogoni za zamknięciem użytkowników urządzeń Apple w złotej klatce własnego ekosystemu inżynierowie z Doliny Krzemowej nie zapomnieli na szczęście o tym, że zdecydowaną większość smartfonów na świecie działa na Androidzie. Dzięki temu także oni, choć częściowo, mogą pomóc osobie, która coś zgubiła.
Co mam na myśli, pisząc o tylko (albo aż) częściowej pomocy. Posiadacze smartfonów z Androidem nie mają możliwości korzystania z aplikacji Lokalizator. Przy jej pomocy nie odszukają więc zguby. W swoich urządzeniach często mają za to moduł NFC służący do płatności zbliżeniowych. Gdy więc osoba mająca smartfon inny niż iPhone natknie się przypadkiem na pozostawiony przedmiot, może przyłożyć swój sprzęt do AirTaga. Na ekranie zobaczy wtedy dane kontaktowe właściciela tej rzeczy.
Szczerze mówiąc mam mieszane zdanie na ten temat. Z jednej strony uważam, że to niezły ruch ze strony Apple. Wszak nie każdy ma i nie każdy musi mieć iPhone. Inne firmy też robią dobre telefony. Dobrze więc, że po przypięciu AirTaga do jakiegoś przedmiotu jego właściciel nie jest skazany wyłącznie na pomoc innych użytkowników urządzeń Apple. Z drugiej strony możliwości właścicieli smartfonów z Androidem są mocno ograniczone. Pozostaje po prostu nadzieja, że natkną się na zgubę.
Uważam, że akurat w tym przypadku parcie Apple na tworzenie ekosystemu urządzeń jest błędne. Nic się nie dzieje, gdy posiadacz np. Samsunga nie może połączyć się z Apple Watchem. Problemem nie jest też sytuacja, w której AirPodsy nie zechcą połączyć się z Motorolą, Xiaomi czy inną Xperią. Najwyżej kupią sobie inne zegarki i słuchawki. AirTag powinien jednak działać z każdym sprzętem, a aplikacja Lokalizator powinna być do pobrania również z Google Play. Bądź co bądź nie chodzi tu wyłącznie o widzimisię korzystania z tego czy innego sprzętu. Wyjście poza ekosystem pozwoliłoby niejednej osobie odzyskać cenne rzeczy, takie jak np. portfel pełen dokumentów z wrażliwymi danymi.
Bezpieczeństwo użytkowania Apple AirTag
Noszenie swojego AirTaga to wspaniała rzecz. Spokój ducha, jaki daje świadomość, że w razie potrzeby mamy dużą szansę odnaleźć dany przedmiot jest nieoceniony. Możliwe jednak, że w trakcie czytania tego tekstu zacząłeś się zastanawiać, co się stanie, gdy cudzy AirTag zostanie Ci podrzucony. Nikt przecież nie chce być śledzonym.
Niestety, ludzie mają tendencję do wykorzystywania dobrych pomysłów do niecnych celów. Nie inaczej jest z AirTagiem. Nie minęło wiele czasu od rozpoczęcia sprzedaży, gdy okazało się, że lokalizator tak właśnie jest wykorzystywany. Dla Apple był i jest to niemały problem. Ja sam nie miałem takiego problemu. Z kilku recenzji tego sprzętu dowiedziałem się jednak, że umieszczony w czyimś plecaku lub torebce AirTag nie dawał o sobie znać.
Zgodnie z zamysłem inżynierów z Cupertino nie tak miało być. Po zbyt długo trwającym oddaleniu się miał on wydawać dźwięk informujący o jego obecności. Z tym jednak bywało różnie. Poprawiła to ponoć aktualizacja oprogramowania lokalizatora. Tak jak mówiłem, nie miałem tego problemu, więc na szczęście nie miałem okazji sprawdzić tego w praktyce.
W razie potrzeby dodatkową linią obrony jest aplikacja Wykrywacz śledzenia. Napisano ją dla osób, które podejrzewają, że są śledzone. W takim przypadku można włączyć skanowanie i w ten sposób wykryć cudzy lokalizator. Dobrą wiadomością jest stworzenie wersji tego programu także na Androida.
Cena Apple AirTag i akcesoriów
Pora, bym przeszedł do podpunktu, który zawsze wzbudza kontrowersje. Jak wiadomo, Apple nie rozpieszcza klientów cenami swoich produktów. Prawdę mówiąc, opinia ta nie zawsze pokrywa się z tym, co się rzeczywiście dzieje na rynku elektroniki. Płacić jak za zboże każą sobie teraz wszyscy producenci. Sam lokalizator Apple specjalnie drogi nie jest.
Cena AirTaga wynosiła na starcie 159 zł za sztukę i 549 zł za pakiet czterech urządzeń. Z biegiem czasu lokalizatory Apple staniały o kilkadziesiąt złotych. Nieźle, co nie? No właśnie… nie do końca. Kupić można bowiem samo urządzenie (lub cztery sztuki). Oznacza to, że w pudełku jest tylko niewielkie, metalowe kółko. Przyczepić go nie ma jak, ponieważ producent celowo nie umieścił w nim żadnego otworu. AirTag można więc tylko włożyć do portfela, torebki, plecaka, kurtki czy czego się chce.
Czasem lepiej jednak byłoby lokalizator przyczepić. I tu właśnie wchodzi Apple, całe na biało. A w zasadzie na zielono, wytarzane w tych dolarach, które każe sobie płacić. Oferta (choć chyba lepiej byłoby to nazwać ultimatum) producenta to zakup breloczka w cenie wyższej niż sam AirTag. Od czego są jednak inni. Dzięki temu posiadacze lokalizatora mogą kupić kawałek skóry, gumy lub plastiku z zaczepem już za kilkanaście złotych.
Apple AirTag – ocena urządzenia
Nie szczędzę w tym tekście uwag krytycznych w stosunku do AirTaga. W tym momencie możesz zacząć się zastanawiać, jak to koresponduje z tytułem tego artykułu. Tak naprawdę jednak moje szpilki wbijam Apple głównie za politykę wokół swoich produktów. Mam na myśli zarówno kurczowe trzymanie się ekosystemowego podejścia do swoich urządzeń, jak i cen akcesoriów do lokalizatora. Wykorzystywanie go do śledzenia ludzi nie jest z kolei winą twórców urządzenia. Taka już jest ludzka natura. Ma swoją mroczną stronę i nikt nic na to nie poradzi.
Samego AirTaga uważam jednak za sprzęt ze wszech miar udany. Sprawdza się bowiem bardzo dobrze. Wykrywanie zgubionych przedmiotów jest wzorowe. Parowanie lokalizatora z iPhonem i obsługa aplikacji Lokalizator są bardzo proste. Cóż więcej mogę powiedzieć? Po prostu polecam Apple AirTag. Warto go kupić nawet na zapas. Nigdy przecież nie wiadomo kiedy się przyda.
Apple AirTag to interesujący sprzęt otwierający koncernowi z Cupertino drzwi do zdominowania kolejnego segmentu rynku elektroniki użytkowej. Ten prosty, ale dopracowany produkt daje użytkownikom iPhone’ów, iPadów i wymierających już iPodów nadzieję na to, że ich cenne rzeczy będą bezpieczne. Mam też nadzieję, że AirTag zdobędzie popularność na tyle dużą, że w ślady Apple pójdą też inni producenci. SmartTag od Samsunga może być zwiastunem nadchodzącego zainteresowania koncernów elektronicznych tą gamą sprzętów. Oby tak było. Wszak od czasu do czasu gubimy coś wszyscy.