Klonowanie ludzi wydaje się melodią bardzo odległej przyszłości. Nic bardziej mylnego. Do osiągnięcia tego celu jest coraz bliżej. Skłoniło mnie to także do próby znalezienia odpowiedzi na pytania, co dzięki temu ludzkość zyska, a co straci. Przy okazji uświadomiłem sobie, że klonowanie organizmów jest starsze niż sama ludzka cywilizacja. Ciekawy? No to sprawdź, czego się dowiedziałem.
Czym jest klonowanie? Duplikacja organizmów w przyrodzie
Pytanie, które zadałem w nagłówku, początkowo może wydać Ci się zbędne. W rzeczywistości jest jednak potrzebne, by obalić stereotypowe postrzeganie klonowania. Być może tak jak i mnie, określenie to w pierwszej kolejności przywołuje u Ciebie skojarzenia z eksperymentami genetycznymi. Istotnie, majstrujący specjalistycznymi narzędziami naukowcy w białych kitlach dokonują klonowania komórek i organizmów. Niemniej to nie oni jako pierwsi zaczęli tworzyć repliki żywych stworzeń. Miliardy lat przed nimi proces ten zapoczątkowany został w naturze.
Klonowanie wśród organizmów jednokomórkowych
Pierwsze klony istniejących już organizmów powstawały już u zarania życia na Ziemi. Nim powstały rośliny i zwierzęta, na naszej planecie powstały proste organizmy jednokomórkowe. Maksymalnie uproszczona budowa wykluczała rozmnażanie płciowe, czy nawet partenogenezę, czyli dzieworództwo. Pierwsze organizmy jednokomórkowe powiększały swoją populację poprzez duplikowanie samych siebie. Powstawanie nowych stworzeń w ten sposób trwa zresztą do dzisiaj. Co więcej, w toku milionów lat ewolucji, przyroda znalazła sposoby klonowania organizmów wielokomórkowych.
Klonowanie w świecie roślin
Przykładem organizmów żywych wyższego rzędu, które potrafią się klonować, są rośliny. U wielu ich gatunków nie dochodzi do rozmnażania płciowego. Nowe rośliny powstają wskutek rozmnażania wegetatywnego. Jak ono wygląda? W największym skrócie – to zależy od gatunku. Niektóre z nich wytwarzają nasiona, które są niczym innym jak zduplikowanym zapisem sekwencji genetycznej dorosłego osobnika. Na podobnej zasadzie działa tworzenie pędów, kłączy i innych struktur będących kopiami istniejącej rośliny.
Klonowanie w królestwie zwierząt
Na roślinach naturalne klonowanie organizmów się nie kończy. Kopie występują również w świecie zwierząt. Dla przykładu żyjące głęboko pod wodą gąbki rozmnażają się w procesie pączkowania. Część stworzenia oddziela się od dorosłego osobnika, rozwijając się w kolejny organizm. Ten rodzaj klonowania jest charakterystyczny również m.in. dla stułbi i parzydełkowców. Wszystkie te stworzenia są jednak stosunkowo proste. Czy u tych najwyżej rozwiniętych też jest to możliwe? Jak najbardziej.
Naturalne klony rodzą się np. w wyniku wspomnianej wcześniej partenogenezy. Komórka jajowa rozwija się wówczas w organizmie samicy, mimo że nie została zapłodniona przez plemnik samca. Dzieworództwo najczęściej spotykane jest wśród owadów. Oprócz nich w ten sposób rozmnażają się także niektóre gatunki ryb, płazów i gadów. Najbardziej znanym przykładem jest waran z Komodo. Parentogenetyczne ciąże zdarzają się ponadto u niektórych podgatunków rekinów.
Jak widzisz, dzieworództwo nie jest zbyt popularne w królestwie zwierząt. Istnieje jednak inny typ naturalnego klonowania. Jest nim fragmentacja. Pod tym określeniem kryje się nic innego jak podział komórki jajowej zapłodnionej przez jeden plemnik. Tym samym powstają dwa organizmy o identycznym łańcuchu genetycznym. Dzieje się to wśród stworzeń wszystkich rzędów, a więc także ssaków. Powstałymi naturalnie klonami są choćby ludzkie bliźnięta.
Historia eksperymentów z klonowaniem
Pora, bym zajął się crème de la crème tego wpisu, czyli klonowania komórek i organizmów przez gości w okularach i białych fartuchach. Nie przypadkiem jednak poświęciłem czas, by opisać sposoby duplikacji żywych stworzeń w przyrodzie. Jeden z nich uczeni mogą odtworzyć. Jest nim fragmentacja. Polega ona na rozczłonkowaniu komórek macierzystych embrionu. W przeciwieństwie do komórek somatycznych mogą się one różnicować, tworząc z czasem kompletne, identyczne organizmy.
Pierwsze sukcesy w klonowaniu
Fragmentacja komórek macierzystych, tak jak cała bioinżynieria, zaczęła się szybko rozwijać w połowie XX wieku. Na ten czas przypadają również pierwsze eksperymenty związane z transferem jąder komórkowych. Możliwość istnienia takiego procesu zasugerował już przed II wojną światową niemiecki biolog Hans Spemann. Jego koncepcję inni naukowcy próbowali wcielić w życie już w latach 50. XX wieku.
Na czym polega transfer jąder komórkowych? Na przeniesieniu jądra komórkowego jednego organizmu do pozbawionej jądra komórki drugiego osobnika tego samego gatunku. Wykonuje się go mechanicznie, pobierając jądro przy pomocy mikroskopijnej pipety i umieszczając w komórce innego stworzenia. Pierwszy zakończony sukcesem eksperyment miał miejsce w 1958 roku. Brytyjski biolog John B. Gurdon sklonował wówczas żabę. Pięć lat później udany klon żywego stworzenia powstał po drugiej stronie globu. Transferu jądra komórkowego karpia dokonał chiński uczony Tong Dizhou.
Owca Dolly – najsłynniejszy klon na świecie
Możliwe, że o powyższych badaniach wcześniej nie słyszałeś. Ja też nie. Zapewne jednak kojarzysz eksperyment z 1996 roku. Wtedy to narodziła się owca Dolly. Słynne zwierzę było kopią owcy domowej stworzoną w szkockim Roslin Institute. Udanego transferu jądra komórkowego zwierzęcia dokonał zespół naukowców pod kierownictwem Keitha Campbella i Iana Wilmuta. Choć wynik badań jest imponujący, nie mogę jednak nie wspomnieć o tym, że niewiele zabrakło do niepowodzenia.
Sklonowana owca Dolly była jedynym zdrowym jagnięciem urodzonym przez samicę-nosicielkę materiału genetycznego. Pozostałe 28 zarodków, które nosiły w sobie inne samice, nie rozwinęło się do stadium płodu. Sama owieczka urodziła się jednak zdrowa. Przez lata jednak kwestionowano powodzenie eksperymentu. Sugerowano przedwczesne starzenie się organizmu. Komórki zwierzęcia miały być bowiem starsze niż rzeczywisty wiek Dolly. Faktycznie, dożyła ona tylko połowy tego, co owce domowe, czyli 7 lat. Przyczyną jej śmierci nie było jednak nieudane klonowanie, lecz zapalenie płuc. Gwoli ścisłości, sama z siebie owca nie zmarła. Została uśpiona.
Skąd w ogóle wiemy, że eksperyment się powiódł? Aby mieć pewność, do badań naukowcy wybrali dwie rasy owiec. Jądro komórkowe pobrano od samicy rasy Finn-Dorset. Zwierzęta te mają białe pyski. Następnie uczeni wszczepili je do komórki jajowej owcy rasy Blackface. Jak zapewne się domyślasz, ich cechą wyróżniającą są czarne pyszczki. Gdyby narodzone z takiej matki jagnię również miało tę cechę, byłby to sygnał, że doświadczenie się nie udało. Jako że Dolly miała białe umaszczenie głowy, uczeni mogli zakomunikować światu swój sukces.
Kiedy będzie można sklonować człowieka?
Później poszło już z górki. W kolejnych latach naukowcy w różnych częściach świata sklonowali świnię, krowę, kota, psa, mysz, królika, konia itd. Przed nimi, w roku 2000, uczeni skopiowali też małpę z gatunku rezus. Zarówno ona, jak i inne sklonowane zwierzęta, są przykładami, że stworzenie kopii człowieka niedługo będzie możliwe. Pod względem złożoności organizmu niczym się od zwierząt nie różnimy. Tak jak one składamy się z bilionów komórek tworzących tkanki i narządy. Co więc nas ogranicza?
Na przeszkodzie klonowaniu ludzi stoi prawo. Powodzenie eksperymentów tego typu skłoniło rządy państw do zmian legislacyjnych zakazujących tego typu praktyk. Przyczyną tego stanu rzeczy są poważne obiekcje natury moralnej. Część z nich jest motywowana religijnie. Możesz się więc z nimi zgadzać lub nie. Oprócz nich istnieją również przesłanki, których nie sposób zignorować niezależnie od przekonań.
Klonowanie – wątpliwości natury etycznej
Właśnie od tej jednej, uniwersalnej dla nas wszystkich wątpliwości chcę zacząć. Tworzenie kopii ludzi potencjalnie może prowadzić do hodowania klonów na narządy. Innym mrocznym skutkiem klonowania jest wykorzystywanie narodzonych w ten sposób ludzi w celach militarnych. Tak wiem, że to wizja niczym z Gwiezdnych wojen. Niemniej jednak ludzkość nie raz już pokazała, że niemożliwe nie istnieje.
Dla wielu osób problemem mogłoby być coś, co można nazwać tworzeniem dzieci na zamówienie. Skoro sklonować można każdego człowieka, teoretycznie lepiej byłoby urodzić kopię kogoś o danych cechach (np. bardzo wysokiej inteligencji) niż spłodzenie swojego dziecka. W jego przypadku nie ma przecież pewności, kim się stanie, gdy dorośnie. Czy taka praktyka byłaby moralnie wątpliwa? Dobre pytanie, na które ja sam nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi.
Podobnie wygląda kwestia klonowania zmarłych osób. Nietrudno mi sobie wyobrazić świat, w którym za życia przekazuje się swój materiał genetyczny do przechowania w specjalistycznej placówce. Dzięki temu po śmierci możliwe byłoby odtworzenie takiego człowieka. W ten sposób rodzice mogliby ponownie cieszyć się własnym dzieckiem. Nie jestem jednak w stanie przewidzieć, co by ono czuło, gdyby dowiedziało się, że jest kopią. Traumatyczne mogłoby być (i pewnie by było) natknięcie się na grób pierwotnej wersji samego siebie. Mam duże wątpliwości co do granic wytrzymałości ludzkiej psychiki wystawionej na taką próbę.
Na razie oczywiście możemy być spokojni. Przykład owcy Dolly, jedynej z 29 embrionów, które się rozwinęły, świadczy o tym, że potrzeba byłoby milionów ludzi do stworzenia wielotysięcznej armii klonów. Prędzej czy później nauka zapewne jednak wyeliminuje ten problem. Wówczas komuś tak nikczemny pomysł naprawdę może przyjść do głowy. W toku dziejów człowiek dowiódł, że czasem nie cofnie się przed wprowadzaniem w życie nawet najbardziej zwyrodniałych idei.
Na pocieszenie dodam, że nie jest powiedziane, czy z klonu geniusza naprawdę wyrośnie noblista a z kopii Lewandowskiego dobry piłkarz. O tym, kim stanie się człowiek, decydują też warunki środowiska. Inaczej mówiąc, w innym miejscu na świecie, wśród innych ludzi klon człowieka może stać się kimś wyjątkowym. Z „oryginałem” łączyć go będzie tylko wygląd. Kto wie, być może dzięki temu klon Lewandowskiego dostałby Nobla? A może kopia Einsteina zagrałaby w Barcelonie? Tak jak w przypadku „oryginałów” ilość potencjalnych scenariuszy życia klona byłaby nieskończona.
Klonowanie a religie
Oprócz wątpliwości raczej uniwersalnych istnieją także te subiektywne. Obiekcje co do klonowania mają bowiem autorytety religijne. W tym przypadku nie tyczy się to jednak kopiowania ludzi, ale też samych komórek. Tego typu praktyki potępia np. Kościół katolicki. Argumentem przeciw klonowaniu jest przypisywanie sobie przez człowieka prawa do tworzenia życia. To zaś jest wchodzeniem w kompetencje Boga jako jedynego jego stwórcy. Niszczy to też godność człowieka. Negatywne zdanie o kopiowaniu ludzi mają również przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich.
Jak do tej kwestii podchodzą przedstawiciele innych religii? Z góry mówię, że nie wiem. Nie znam ich wykładni moralnych na tyle dobrze, by mieć pewność tego, co napiszę. W internecie można znaleźć różne teksty na ten temat. Bez dogłębnej znajomości innych religii trudno mi jednak orzec, czy jest to oficjalne stanowisko, czy jedynie czyjaś opinia. Co więcej, wiele systemów wierzeń ma zdecentralizowany charakter. Inaczej mówiąc, zdanie jednego duchownego (np. rabina czy imama) może zupełnie odbiegać od opinii innego autorytetu religijnego.
Dlaczego jeszcze nie klonuje się ludzi?
Roztrząsanie dylematów moralnych to tylko jedna strona medalu. Nie mniejszą przeszkodą na drodze do klonowania ludzi stanowi stan współczesnej nauki. Najprościej mówiąc, jak na razie wyniki eksperymentów z udziałem zwierząt dają niejednoznaczne wyniki. To zaś zbyt mało, by zezwolić na podobne badania na ludziach.
Naukowcy nie wiedzą jeszcze, od czego zależy powodzenie ich badań. Przytoczone wątpliwości co do przyczyn przedwczesnej śmierci owcy Dolly rozwiane zostały wyjaśnieniem o jej chorobie. Nie mam zamiaru bawić się w szalonego wyznawcę teorii spiskowych, który im nie wierzy. Oprócz niej uczeni transferowali przecież też jądra komórkowe innych zwierząt. Wyniki były różne. Bardzo udanym eksperymentem okazała się kotka CopyCat. Urodziła się w 2001 roku, dożywając niemal 19 lat. Z drugiej strony klonowano zwierzęta, które umierały bardzo szybko. Wiele ciąż samic różnych gatunków nie zostało też donoszonych.
Zapewne wyobrażasz sobie, co by było, gdyby takie sytuacje zdarzały się w przypadku ludzi. Ilość traum, jakie przeżywałyby matki, którym nie udało się urodzić dziecka, byłaby nieporównywalnie większa niż liczba szczęśliwych narodzin. Kto wie zresztą, czy byłyby one szczęśliwe. Nie możemy przecież wykluczyć śmierci większości sklonowanych noworodków. Nawet jeśli więc pominiemy aspekty moralne, same naukowe argumenty wystarczą, by dać sobie spokój z klonowaniem ludzi.
Zalety klonowania ludzkich komórek
Po tej mocno pesymistycznej części pora, bym napisał w końcu coś pozytywnego. Mroczne strony klonowania rodem z Ataku klonów to jeden z potencjalnych sposobów wykorzystania tej zdobyczy nauki. Można ją jednak wykorzystać również do dobrych celów. Niewykluczone, że tworzenie kopii komórek, tkanek i narządów zrewolucjonizuje medycynę. Do tego przełomu może dojść już w XXI wieku.
Z klonowania własnych narządów skorzystać mogą ciężko chore osoby. Pozwoli to lekarzom usunąć niewłaściwie działający narząd i przeszczepić sprawny. Zastosowań takich zabiegów nie sposób zliczyć. Lekarze mogliby transplantować np. nerki, serce czy płuca. Medycy mogliby dzięki temu ulżyć pacjentom poddawanym dializom, osobom po przebytym zawale czy cierpiącym na raka płuc.
To jeszcze nie wszystko. Podmiana uszkodzonych nerwów może w przyszłości przyczynić się do wyleczenia osób cierpiących z powodu poważnych uszkodzeń kręgosłupa. Dzięki temu osoby jeżdżące na wózkach inwalidzkich zyskałyby szansę stanięcia na własne nogi. Transplantacja tkanek to także nadzieja dla ludzi mających uszkodzoną skórę. Dla przykładu człowiek ciężko poparzony miałby szansę otrzymać nową, zdrową, a przy tym własną skórę.
Niezaprzeczalną zaletą klonowania ludzkich narządów byłaby pewność powodzenia zabiegu. Współcześnie każdy przeszczep obarczony jest ryzykiem odrzucenia narządu przez organizm pacjenta. Sklonowany narząd, jako maksymalnie wierna kopia przyjąłby się bez problemu. Oby tylko transplantacja kopii własnych części ciała nie pozostała przywilejem bogatych. Osiągnięcia współczesnej medycyny niestety zbyt często nie idą w parze z refundacją zabiegów przez państwowe systemy opieki zdrowotnej. Ufam, że w tym przypadku tak nie będzie.
W przypadku klonowania narządów jest mniej wątpliwości moralnych, niż gdy rozważamy kopiowanie ludzi jako takich. Po pierwsze klonowany jest własny narząd, a nie embrion, który może stać się kopią człowieka. Po drugie, klonowanie narządów to szansa na lepsze życie dla cierpiących ludzi. Nie wątpię, że i takie praktyki znajdą swoich przeciwników. Dla mnie jest to jednak jak najbardziej etycznie dopuszczalne. Mogę powiedzieć, że wręcz nie wyobrażam sobie, by ludzkość nigdy nie skorzystała z takiej okazji.
Co jeszcze może zyskać ludzkość dzięki klonowaniu?
Było odwołanie do Gwiezdnych wojen, pora więc na Park Jurajski. Teoretycznie możliwa jest sztuczka pokazana w pierwszej części tej historii. Odpowiednio duża ilość DNA mogłaby pozwolić naukowcom na odtworzenie jądra komórkowego wymarłego gatunku. Nie wyobrażaj sobie jednak dinozaurów spacerujących po Puszczy Białowieskiej. Ze stworzeń żyjących tak dawno temu nie pozostał już materiał genetyczny pozwalający je odtworzyć. Potencjalnie dałoby się jednak odtworzyć gatunki wymarłe niedawno.
Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku żył np. wilk workowaty (wilkowór tasmański). Świadomi jego rychłego wymarcia zoolodzy zakonserwowali szczątki kilku zwierząt. Niestety, zrobili to dość nieudolnie. Trzymane w formalinie lub alkoholu próbki tkanek (a nawet całego szczenięcia) przyczyniły się do degeneracji kodu genetycznego. Z tego powodu dotychczas próby odtworzenia jego genomu i sklonowania tych paru stworzeń się nie udały. Nie można jednak zakładać, że kiedyś się to nie zmieni.
Klonowanie wymarłych zwierząt na pozór nie jest czymś, co może przysłużyć się człowiekowi. W rzeczywistości dałoby to ludzkości szansę na obserwowanie stworzeń, które zniknęły. Byłaby to również najlepsza możliwa rekompensata dla natury. Bądź co bądź do zniknięcia takiego choćby wilka workowatego przyczyniło się jego wytępienie przez ludzi.
Klonowanie ludzi to science fiction, które możliwe jest już dziś. Nie powinniśmy się jednak spodziewać, że szybko ujrzymy kopię drugiego człowieka. Moralne obiekcje są bowiem zbyt poważne, by do tego doszło. Do stworzenia klonu człowieka potrzebne byłyby wyjątkowe warunki polityczne, czyli nielicząca się z tego typu wątpliwościami ideologia w którymś z państw. Niemniej w klonowaniu tkwi wielki potencjał. Nie wiem jak Ty, ale ja mam nadzieję, że w przyszłości transplantacja sklonowanych narządów będzie codziennością.