Rynek, muzeum miejskie, a może centrum kultury? Takie miejsca są polecane we wszystkich przewodnikach. W każdym mieście warto jednak odkryć mniej popularne miejscówki. Dzięki temu uda się zobaczyć jego prawdziwszą, nieturystyczną stronę. Jeśli szukasz takich obiektów we Wrocławiu, chętnie Cię po nich oprowadzę.
Nasyp
Pierwsze miejsce, do którego warto się udać, szczególnie jeśli do Wrocławia przyjechało się pociągiem – zaczyna się już przy dworcu głównym PKP. Stamtąd wystarczy przejść kilkaset metrów, żeby dostać się na ul. Bogusławskiego. Właśnie tam rozlega się dzielnica pubów i restauracji.
Co wyjątkowego jest w nasypie? Po pierwsze on sam. Nie widziałem w Polsce drugiego takiego miejsca. Zagospodarowanie tej ulicy uczyniło ze zwykłej ceglanej konstrukcji obszar o wyjątkowym klimacie. Gdzie indziej raczej nie zdarza się, żeby w trakcie wizyty w pubie co chwila nad głowami przejeżdżały pociągi.
Zaletą nasypu jest też różnorodna oferta barów. Już dawno minęły czasy, gdy każdy tamtejszy lokal w mniejszym lub większym stopniu przypominał spelunę. Ostały się za to ceny, nadal dość niskie. Co więcej, to tam przychodzą miejscowi. Piwnica Świdnicka, Spiż, Bierhalle i inne knajpy pod ratuszem to miejsca ciekawe, ale tylko dla turysty, któremu nie zależy na zobaczeniu prawdziwego Wrocławia.
Wyspy Tamka i Słodowa
Po wizycie pod nasypem pora udać się dalej na północ. Po drugiej stronie rynku, nad Odrą, znajdują się dwie z wielu wrocławskich wysp. Najlepiej udać się w ich stronę piechotą. W ten sposób po drodze uda się odhaczyć kluczowe punkty na mapie miasta, czyli kolejno:
- Zamek Królewski (siedzibę muzeum miejskiego);
- rynek z ratuszem;
- i dzielnicę uniwersytecką z głównym gmachem, w którym jest barokowa Aula Leopoldina.
Obie wyspy to kolejne miejsca rozrywki. Tamka to teren, na którym znajduje się beach bar oraz budynek służący jako sala goszcząca undergroundowych muzyków. Oprócz tego odbywają się tam inne wydarzenia mniej i bardziej kulturalne, w tym pokazy filmów i imprezy z muzyką elektroniczną. Pod dachem działają również pracownie artystyczne.
Naprzeciwko Tamki znajduje się największa z kilku wysp, czyli Słodowa. Ona też służy jako teren plenerowej rozrywki. Możesz udać się na piwo na którąś z przycumowanych na stałe barek. Jeżeli jednak wolisz wydać 1/3 tego, co w barze, nic nie stoi na przeszkodzie, żebyś napił się pod chmurką. Po wielu latach władze Wrocławia wreszcie odpuściły, dzięki czemu spożywanie procentów na Wyspie Słodowej jest w pełni legalne.
Kolorowe podwórka na Nadodrzu
Po wizycie na Tamce i Słodowej pora na ucztę dla zmysłów. Z góry przestrzegam, że zachwyt będzie tylko częściowy, ponieważ Nadodrze nie jest dzielnicą słynącą z zadbanej architektury. Właśnie dlatego powstały tam kolorowe podwórka. Murale nadały kolorytu szarym poniemieckim kamienicom.
Największe zagęszczenie murali znajduje się w okolicach ul. Roosevelta. Na podwórkach widnieją rysunki przedstawiające postacie historyczne, motywy zwierzęce, religijne oraz mniej i bardziej abstrakcyjne. Pamiętaj jednak, żeby iść tam w dzień. Niestety, Nadodrzu i pobliskiemu Ołbinowi daleko do cichych i spokojnych osiedli, takich jak choćby Biskupin czy Borek.
Pola Osobowickie
Wędrówkę na północ Wrocławia najlepiej skończyć na Osobowicach. Dalej po prostu nie ma nic ciekawego. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że na okolicznych polach też nie. W końcu co wartego uwagi jest w pasie zieleni między cmentarzem a terminalem do rozładunku węgla? To coś to… dzika przyroda!
Trudno w to uwierzyć, ale wzdłuż tego wąskiego pasa lądu nad Odrą swój dom znalazło wiele dzikich zwierząt. Wystarczy przyjść tam pod wieczór i trochę poczekać. Istnieje duża szansa, że koło przystani jachtowej uda się zobaczyć bobra budującego tamę, szczupaki skaczące nad taflą wody w trakcie polowań czy huczącą sowę. I to wszystko 20 m od linii tramwajowej oraz portu z drugiej strony rzeki.
Jeśli tam pójdziesz, nie przejmuj się hałasem. Ładowanie węgla na barki kończy się zwykle koło godziny 21:00. Latem, gdy jeszcze jest jasno, można później cieszyć się przyrodą niemal w ciszy. Uważam, że Pola Osobowickie to świetne miejsce na grilla.
Hala Stulecia
Jako że na północ od Osobowic są już tylko obwodnice i nowe osiedla, trzeba się trochę cofnąć i udać na wschód. Za Placem Grunwaldzkim zaczynają się urokliwe tereny, a przed nimi zoo i Hala Stulecia.
Ciekawa jest zabytkowa hala, którą Niemcy postawili w 1913 roku z okazji rocznicy wydania we Wrocławiu odezwy Do mojego ludu. W ten sposób król Prus Fryderyk Wilhelm III wezwał poddanych do walki z napoleońską Francją.
Od niemieckiego dziedzictwa Breslau nie da się odciąć, ale dziś stanowi ono tylko część miejscowego pejzażu. Jego nowszy element to pokazy wodno-świetlne. Polegają one na synchronicznym wystrzeliwaniu wody z fontann. Towarzyszy im muzyka, iluminacje świetle oraz generowanie obrazów na taflach. Wydarzenia tego typu zawsze odbywają się po zmroku. Możesz je zobaczyć, jeśli przyjedziesz do Wrocławia między kwietniem a październikiem.
Ścieżki spacerowe i rowerowe wzdłuż Odry
Po pokazie pod Halą Stulecia robi się zbyt późno na spacer, ale w tę okolicę warto wybrać się innym razem. Zaraz za Mostem Zwierzynieckim, przy murze zoo, zaczyna się bardzo długa droga. Trasa ciągnie się prosto aż do znajdującej się na obrzeżach Wrocławia Wyspy Opatowickiej, a następnie zakręca na zachód.
W ten sposób da się przejść albo przejechać wiele kilometrów i dotrzeć aż do Pól Osobowickich oraz pobliskiego Mostu Milenijnego. Oczywiście, nie trzeba iść aż tak daleko. Po drodze nie brakuje bocznych ścieżek i uliczek prowadzących do większych arterii. Na większej długości trasy trakt jest podzielony na pieszy i rowerowy.
Centrum Kultury Zamek
Na mojej liście miejsc wartych odwiedzenia to znajduje się zdecydowanie najdalej, do tego na przeciwnym (zachodnim) skraju miasta. Szczerze mówiąc, zalecam pojechać tam pociągiem. Z dworca głównego na stację Wrocław Leśnica da się dojechać w 15 minut, a po kolejnych 5 minutach być już w zamku. Dla odmiany podróż autobusem lub tramwajem z centrum zajmie od 40 minut do godziny, w zależności od korków.
Po co w ogóle wybierać się na taką eskapadę? Nie po to, żeby zwiedzić zamek. Nie zostało w nim już nic zabytkowego poza bryłą. W ciepłych miesiącach roku możesz jednak trafić na różne wydarzenia. W Centrum Kultury Zamek cyklicznie odbywają się Dni Fantastyki. Oprócz tego w tym miejscu masz szansę spędzić czas na targach kulinarnych. I to wszystko w parkowej scenerii!
Żałuję tylko, że doroczny Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa przed wieloma laty przeniesiono z Leśnicy na Stadion Miejski. Piknik na trawie, do tego w pobliżu rzeki Bystrzycy był nieporównywalnie przyjemniejszy niż siedzenie na leżaku na betonie pod stadionem.
Miejsca i wydarzenia we Wrocławiu, których lepiej unikać
Jak widzisz, w stolicy Dolnego Śląska znajdziesz pełno ciekawych miejsc i wydarzeń. Przybliżyłem Ci te mniej znane, choć oczywiście nie brakuje tu także muzeów i zabytkowych świątyń.
Pamiętaj jednak, że nie wszystko, co popularne, warto zobaczyć. Jeśli zdecydujesz się na przyjazd do Wrocławia zimą, polecam Ci unikać rynku w weekend. Świąteczny jarmark rzeczywiście jest ładny, ale wtedy też bardzo zatłoczony. Lepiej udać się na niego w dzień powszedni.
Poza tym całkowicie możesz sobie odpuścić Pasaż Niepolda – jest tam zbyt głośno i tłoczno. Gdy najdzie Cię ochota na wyjście do klubu, lepiej udaj się na Wyspę Tamka. Niezłe lokale z tego typu rozrywką funkcjonują też pod akademikami Kredka i Ołówek koło Placu Grunwaldzkiego.