3 najgłupsze śmierci w dziejach ludzkości

Spis treści

Zapewne każdy z nas choć raz słyszał o nagrodach Darwina przyznawanych za najgłupszą śmierć i utratę życia w dosyć lekkomyślny sposób, co ma powodować selekcję naturalną i odsiewanie lekko mówiąc niemądrych osobników, by nie przekazywali swojej głupoty kolejnym pokoleniom. Zapewne również zdarzyło się sporej części z was oglądać amerykański program „Śmierć na 1000 sposobów”, bądź po prostu o nim słyszeć, w którym to ofiary giną wskutek „sprawiedliwości dziejowej”, bądź głupoty albo totalnej przypadku. W tym wpisie przedstawie 3 prawdziwe i zarazem najgłupsze moim zdaniem śmierci i jedno wyróżnienie, które ostatecznie nie skończyło się śmiercią, ale historia jest godna opowiedzenia.

O takim co latał leżakiem

Zacznijmy może od wyróżnienia, by wprowadzić Was w zabawny nastrój…

Larry Walters był zatrudniony przez firmę produkującą reklamy telewizyjne. Jego marzeniem z dzieciństwa było latanie w przestworzach, natomiast jego słaby wzrok nie pozwolił mu na latanie samolotami, więc wpadł na inny pomysł spełnienia swojego pragnienia.

Larry chciał wznieść się w górę w lekko mówiąc nietypowy sposób, jakim było przyczepienie 45 balonów meteorologicznych, które napełnił helem i przymocował je do leżaka. Jakby tego było mało, zabrał ze sobą parę kanapek, parę puszek piwa Miller Lite i wiatrówkę, dzięki której miał zestrzeliwać balony powodując jego bezpieczne lądowanie na ziemi.

Jego założeniem było wzbicie się na kilkanaście metrów w górę, jednak rzeczywistość okazała się dużo śmieszniejsza i straszniejsza. Walters wzbił się na wysokość 150 metrów, przy czym po odcięciu cumy przez przyjaciół został do góry wystrzelony jak z katapulty. Okazało się, że dryfował tak przez parę godzin popijając piwo i zagryzając je kanapkami i nawet przeciął korytarz powietrzny dla samolotów lądujących w Los Angeles. Gdy minęło parę godzin niedoszły lotnik zestrzelił kilka balonów. Zmierzając do lądowania, cuma wplątała się w słup wysokiego napięcia, co spowodowało 20 minutową przerwę w dostawie prądu w dzielnicy Long Beach.

Jak się domyślacie po wylądowaniu został aresztowany i na pytanie dlaczego to zrobił, odpowiedział „Człowiek nie może siedzieć bezczynnie”. Za swoją głupotę został ukarany grzywną w wysokości 1,5 tys. dolarów. W 1993 roku poszedł na wycieczkę do lasu i tam się zastrzelił w wieku 43 lat.

Nie da się chodzić po wodzie

Tutaj mamy już do czynienia ze śmiercią, która zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie i też ku przestrodze kolejnych potencjalnych następców.

Pewna sekta wymyśliła sobie, że zrobią wszystko, by za wszelką cenę zacząć chodzić po wodzie jak Chrystus. Dla zwyczajnego człowieka jest oczywistym, że jest to nie do powtórzenia. Niestety byli tacy, którzy się na to połakomili, ale jednak przekonali się, że nie jest to takie proste kiedy to przywódca ich sekty zginął podczas ćwiczenia chodzenia po wodzie w wannie. Utonął, poślizgnąwszy się na mydle. Można sobie zażartować, że rzeczywiście tym sposobem zbliżył się do Boga.

Ostatnia wieczerza

Śmierć, o której za chwilę przeczytacie będzie splotem braku odpowiedniej diety jak i przypadku, jednak jej komiczność i splot przypadków powoduje umieszczenie jej tutaj. Śmierć ta otrzymała Nagrodę Darwina w 1993 roku.

Pewien mężczyzna nie dbał o to co je, jednak przede wszystkim zajadał się grochem i kapustą. W związku z brakiem wentylacji oraz nieograniczoną zdolnością do produkcji metanu dzięki swojej niebywałej masie, po prostu udusił się własnym gazami, które wyprodukował podczas snu.

Jak widać, można umrzeć z przejedzenia…

Brak edukacji kosztuje… czasem śmiercią

Historia miała miejsce na Florydzie w 2001 roku. 32-letnia Carla zasnęła za kierownicą i wpadła do zbiornika wodnego o głębokości 10 metrów. Udało się jej zadzwonić na policję z prośbą o pomoc, a oficer dyżurny dał jej bardzo mądrą radę, która mówiła o opuszczeniu okna, bądź otworzeniu drzwi, ale kobieta uważała, że jeżeli to zrobi, to zaleje ją woda. Niestety, nie wiedziała też o tym, że gdyby otworzyła drzwi, to wyszłaby z samochodu, a nadmierne siedzenie powodowało wzrost ciśnienia, które uniemożliwiało ich otwarcie.

Pomimo tego, że dobrze pływała to jak się domyślacie zginęła. Najdziwniejsze jest to, że miała otwarte tylne okno i BMW rocznik 1998 już nie został odpalony…

Jak widzicie, świat jest skonstruowany z głupków, jak i czasem los nie dopomaga. Mam nadzieję, że zawsze będziecie się poruszać w swoim życiu dzięki zasadom zdrowego rozsądku oraz kontrolowania swoich głupich pomysłów.

13 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

Szukaj

najnowsze wpisy