Czy HTC się jeszcze podniesie? Niełatwy powrót z niebytu

Spis treści

podniesienie sie firmy htc

Niełatwo jest wejść na szczyt, ale spaść z niego można zaskakująco szybko. Jak nikt wiedzą o tym ludzie odpowiedzialni za założenie firmy HTC. Tajwański koncern niegdyś był nie tylko potężny, ale wręcz dyktował standardy w branży mobilnej. Dziś z dawnej chwały nie pozostało już nic. Jakie niekorzystne koleje losu sprawiły, że z dawnego giganta HTC stało się nieliczącym się przedsiębiorstwem?

Założenie HTC i pierwsze lata działalności

Najważniejszą datą w historii HTC jest rok 1997. To właśnie wtedy dwoje przedsiębiorców, Cher Wang i Peter Chou, założyli firmę o nazwie High Tech Computer Corporation. Od samego początku celowała ona w rozwijający się i przyszłościowy rynek urządzeń mobilnych.

Tajwańczycy nie chcieli jednak włączać się do rywalizacji z innymi firmami, które pod koniec lat 90. produkowały telefony komórkowe. Nie marzyli nie tylko o detronizacji hegemona branży, czyli Nokii, ale nawet o odbiciu przynajmniej części klientów pomniejszym graczom takim jak Samsung, Alcatel czy Siemens. Zarząd HTC postawił na przyszłość, tworząc telefon z dotykowym ekranem.

Pierwszy telefon nie został jeszcze wydany pod marką HTC, ale jako O2 Xda Phone. Jak na 1998 rok było to urządzenie niezwykle zaawansowane. Wyświetlacza wprawdzie nie dało się jeszcze wtedy obsługiwać palcem, ale w wygodnym nawigowaniu po interfejsie pomagał dołączony do telefonu rysik.

Telefon zachwycał jednak nie tylko sposobem interakcji, ale także wyglądem. W czasach dominacji monochromatycznych miniaturowych ekraników wyświetlających zaledwie kilka linijek tekstu O2 Xda Phone oferował 3,5 cala powierzchni roboczej generującej obraz w 65 tysiącach kolorów. Do tego 64 MB pamięci na dane, aparat wykonujący zdjęcia w rozdzielczości VGA i system operacyjny Windows Mobile.

Telefon (a może już smartfon?), znany później także pod nazwami Quanta oraz Enima, wyprzedził swoje czasy o dobrych kilka lat. O ile pamiętam, to komórki z taką specyfikacją stały się rynkowym standardem dopiero w okolicach 2005-2006 roku. Przełomowy produkt ujawnił też ścieżkę, którą chcieli podążać założyciele firmy, czyli tworzyć elektroniczne produkty premium.

Trud włożony w zaprojektowanie O2 Xda Phone pozwolił też zainteresować sobą większe firmy. W kolejnych latach tajwański koncern tworzył sprzęt dla takich przedsiębiorstw jak m.in. Siemens, Dell i HP. Większość produkowanych przez HTC telefonów wydawana była pod ich brandami, ale nie sposób uznać ten okres za niewart uwagi. Z każdym kolejnym urządzeniem inżynierowie i programiści firmy nabywali doświadczenie, które zaprocentowało już kilka lat później.

Czas spędzony na projektowaniu telefonów dla partnerów biznesowych w HTC mieszano z tworzeniem urządzeń sygnowanych własnym logo. Jednym z tych, o których wypada wspomnieć, był zjawiskowy HTC Pocket PC, znany też jako Space Needle. Co w nim takiego wyjątkowego? Po pierwsze sama bryła. Na tle prostych i w zdecydowanej większości pozbawionych finezji konstrukcji ta komórka z 2002 roku wyróżniała się niemal smartfonowym wyglądem.

Tak jak w modelu zaprezentowanym 4 lata wcześniej, duży, kolorowy ekran można było obsługiwać stylusem. Urządzenie zostało też wyposażone w łączność bezprzewodową GPRS oraz system operacyjny Windows Mobile. Mankamentem była tylko ta nieszczęsna wystająca antena. Niemniej jednak to jedyny minus tego niezwykle zaawansowanego i pięknego, jak na tamte czasy, telefonu. Właśnie takie modele jak ten sprawiły, że współpracą z HTC zainteresował się kolejny gigant technologii.

Przełomowy moment – pierwszy smartfon z Androidem

Lata współpracy z różnymi koncernami technologicznymi sprawiły, że potencjałem drzemiącym w HTC zainteresowało się Google. Amerykańska korporacja znana dotychczas tylko ze swojej wyszukiwarki (przeglądarka Chrome była wtedy dopiero w fazie projektowania) postanowił wejść na rynek mobilny. W tym celu jeszcze w 2005 roku doszło do przejęcia firmy Android, której system operacyjny dla aparatów fotograficznych zdradzał duże możliwości.

W Google postanowili wykorzystać go jako platformę ich przyszłego smartfona. Potrzebny był jednak ktoś, kto zajmie się stroną sprzętową. Najlepiej, by była to firma już doświadczona, a przy tym szukająca drogi do ekspansji. HTC nadawało się do tego zadania idealnie.

Na zlecenie Google tajwańska firma stworzyła smartfon HTC Dream. Nazwa ta nie była jednak używana. Na urządzenie mówiono niekiedy Google Phone. Amerykański koncern nie chciał go bowiem sprzedawać pod swoją marką w handlu detalicznym, ale za pośrednictwem operatorów. Właśnie dlatego różnie go określano. Dla przykładu w Polsce znany był jako Era G1, a w wielu innych krajach jako T-Mobile G1.

Czym kusił ten sprzęt o wielu nazwach? Przede wszystkim dużym ekranem o przekątnej 3,2 cala. Cała jego powierzchnia była zawsze dostępna dla użytkownika, ponieważ widoku nie zasłaniała klawiatura ekranowa. Pierwszy Android nie miał takiej funkcji, w związku z czym HTC opracowało telefon z klawiszami umieszczonymi pod wysuwanym wyświetlaczem.

Do poruszania się po menu służył też trackball, co wydatnie ułatwiało obsługę interfejsu. Bądź co bądź 3,2 cala przekątnej to dużo jak na 2008 rok, ale dla ludzkich rąk jednak za mało. Do tego trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że nawigowanie wymagało mierzenia się z topornym ekranem oporowym. Co ważne, funkcjonalności urządzenia nie dało się zwiększyć, ponieważ nie istniał jeszcze sklep z aplikacjami Android Market, czyli dzisiejszy Google Play.

Pierwszy smartfon z Androidem chyba nie odniósł oczekiwanego sukcesu. Wprawdzie w USA sprzedano ponad milion egzemplarzy, ale w innych krajach już tak dobrze nie było. Sieć Era oferowała HTC Dream w abonamentach za 85 lub 145 zł i umową na 24 albo 36 miesięcy. W zależności od wyboru dostawało się mniejszy lub większy pakiet danych mobilnych, a do tego różniła się kwota, którą trzeba było zapłacić za telefon.

Oferty były więc całkiem atrakcyjne, ale mimo to nie przypominam sobie, by Era G1 stał się w Polsce popularny. Coś zresztą w tym musi być, ponieważ następca tego modelu nigdy się nie pojawił. Nie miało to jednak większego znaczenia. Tajwańska firma wchodziła w swój złoty wiek, wydając kilka do dziś dobrze wspominanych smartfonów.

Krótki okres świetności HTC

Stworzenie modelu Dream pozwoliło HTC na zawsze przejść do historii technologii mobilnej. Legendę wkrótce utrwaliły kolejne modele, m.in. Desire zaprezentowany w 2010 roku. Wyposażony był w naprawdę duży ekran o przekątnej 3,7 cala, a do tego była to matryca AMOLED generująca piękne kolory, w tym autentyczną biel i głęboką czerń.

Producent popełnił jednak błąd, w postaci kości pamięci o pojemności zaledwie 576 MB. Na papierze nie wyglądało to wtedy źle, ale w rzeczywistości było to o wiele za mało. Funkcjonalna nakładka systemowa Sense UI ważyła na tyle dużo, że zostawiała tylko 150 MB miejsca na dysku. Z podobnym problemem mierzyli się użytkownicy podobnego HTC Wildfire.

Niezbyt mocny procesor i mała ilość wolnej pamięci nie wpłynęły jednak negatywnie na wyniki finansowe HTC. Było wręcz odwrotnie. Oba telefony sprzedawały się doskonale, zwłaszcza w planach abonamentowych operatorów. Dla wielu osób na świecie to właśnie Desire lub Wildfire był ich pierwszym w życiu smartfonem.

Dla koncernu z Tajwanu były z kolei kolejną trampoliną na szczyt hierarchii producentów sprzętu mobilnego. Po raz kolejny można też było przekonać się, czym kierują się zarządzający firmą. Połączenie metalu z plastikiem sprawiło, że telefony jawiły się jako produkty premium.

Wrażenie dbania o najmniejszy detal podtrzymał model Sensation, którego obudowa niemal w całości (z wyjątkiem pasków antenowych) była wykonana z metalu. Smartfon kusił również nowoczesnym wzornictwem, wyświetlaczem o przekątnej 4,3 cala pokrytym ochronnym szkłem Gorilla Glass i stale ulepszaną nakładką Sense UI dodającą nowe funkcje.

Przykładem był panel zbierający w jednym miejscu powiadomienia z kilku portali społecznościowych, w tym Facebooka i Twittera. W kolejnych smartfonach z serii One HTC poszło jeszcze dalej, dodając m.in. głośniki stereo. Dobra passa niespodziewanie się jednak skończyła. Wystarczyła jedna wpadka, by odkryta została smutna prawda – firma to kolos na glinianych nogach.

Powolny upadek HTC

W okresie największych sukcesów HTC rynkowi konkurenci nie próżnowali, udoskonalając swoje urządzenia. Największy skok zaliczył Samsung, którego flagowa seria smartfonów Galaxy S zaczęła podbijać serca klientów. Bardzo dobrze sprzedała się choćby czwarta edycja urządzenia, a na to Tajwańczycy nie byli przygotowani.

Porażkę modelu One M7 można byłoby uznać za jednorazową wpadkę, do której czasem musi po prostu dojść. Problem polegał jednak na tym, że HTC nie miało nic innego, co poprawiłoby roczny wynik finansowy firmy. W tamtym okresie firma produkowała tylko smartfony, więc nie było czym innym podreperować budżetu.

Na HTC zemściła się też filozofia marki. Ograniczeniem portfolio wyłącznie do urządzeń premium koncern zabrał sobie szansę na zmniejszenie strat dzięki sprzedaży tańszych smartfonów. Zauważ, że nawet dziś nie robi tak żaden producent smartfonów z Androidem. Na tak niewielką liczbę modeli pozwolić sobie mogło (i może nadal) tylko Apple. HTC tak oddanych i wiernych klientów jednak nie miało, nie mówiąc już o renomie, jaką ma wśród klientów producent iPhone’ów.

W kolejnych latach było jeszcze nieźle, bo przynajmniej było słychać o premierach kolejnych smartfonów Tajwańczyków. W międzyczasie inne przedsiębiorstwa zdążyły jednak ugruntować swoją pozycję, a na domiar złego pojawiła się nowa konkurencja z Chin, w tym choćby popularne nad Wisłą Xiaomi.

Dziś z HTC zostało niewiele. Wprawdzie od czasu do czasu firma wypuszcza na rynek nowe urządzenia, ale mało kogo one interesują. Przykładem jest najnowszy Desire 22 pro wydany w 2022 roku. Koncern zmienił też strategię i przestał ograniczać się do smartfonów.

Wirtualna rzeczywistość, na którą postawił, zaowocowała powstaniem cenionych gogli HTC Vive. Niestety, VR to nadal nisza (i to się chyba nie zmieni), co nie daje nadziei na odbicie się od dna. Wszystko wskazuje więc na to, że firma nie odzyska już swojej dawnej pozycji.

Historia HTC to przykład, że droga od bohatera do zera może być bardzo krótka. Nietrafiona filozofia marki i postawienie wszystkiego na smartfony przyczyniło się do spektakularnej klęski. Tym samym koncern dołączył do innych upadłych gigantów – nieobecnych już na rynku mobilnym LG i BlackBerry oraz działającej, ale będącej cieniem samej siebie Nokii.

Klientelę między siebie podzieliły Apple i Samsung, gdzieniegdzie (np. w Polsce) wespół z chińskimi markami. Na odrodzenie HTC niczym feniks z popiołów nie ma raczej co liczyć. Czy ktoś podzieli ten smutny los? Niewykluczone, że to SONY już stoi w kolejce do stania się tylko historią technologii mobilnej.

19 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

Szukaj

najnowsze wpisy