Druk 3D to istna fantastyka naukowa występująca w rzeczywistym świecie. Od początku XXI wieku, gdy technologia ta weszła do komercyjnego użytku, do dziś wytworzono w ten sposób wiele wspaniałych rzeczy pomagających ludziom. Niestety, nie wszyscy mają tak szlachetne motywy, jak produkcja tanich protez kończyn. Czy ich zamiary drukowania broni mogą się kiedyś spełnić? A może już się ziściły?
Na czym polega drukowanie w trójwymiarze?
Technologia drukowania w 3D to owoc wielu lat badań, które doprowadziły do powstania stereolitografii. Twórcą tej techniki produkcji jest Amerykanin Charles Hull. Stworzył on proces, który polega na dodawaniu kolejnych warstw tworzywa zgodnie ze wzorem zapisanym w pamięci urządzenia.
Budowane jeden na drugim elementy przedmiotu docelowo przenoszą do świata rzeczywistego wirtualny projekt. Początkowo pomysł wynalazcy z USA istniał tylko na papierze. Od momentu jego opatentowania do zbudowania pierwszej drukarki 3D minęło 5 lat. O rozwoju rewolucyjnej techniki wytwarzania dóbr nie było jednak mowy. Osadzanie przetapianego surowca warstwa po warstwie, czyli Fused Deposition Modeling (FDM), było objęte patentem.
Sytuacja zmieniła się w 2009 roku, gdy technologia FDM stała się ogólnodostępna na skutek wygaśnięcia wyłącznych praw do niej firmy 3D Systems należącej do Hulla. Nie trzeba było długo czekać, a pojawiły się nowe metody druku, w tym m.in. z wykorzystaniem betonu. Dzięki temu powstały przedsiębiorstwa oferujące szybkie tworzenie domów.
W ciągu kolejnych lat stereolitografia rozpowszechniła się na tyle, że na jej wykorzystanie może pozwolić sobie każdy. Stało się to możliwe, ponieważ potaniały drukarki i materiały potrzebne do wyrabiania wszelkich przedmiotów. Znaleźli się też ludzie, którzy zrobili z tego dobry użytek. Efektem ich pracy są wspomniane protezy kończyn oraz inne skomplikowane twory np. obwody elektryczne. Mało tego, z trójwymiarowych drukarek wychodzą nawet leki!
Jakie materiały są potrzebne do drukowania w 3D?
Do stworzenia jakiegokolwiek przedmiotu w drukarce 3D potrzebny jest filament. Pod tym określeniem kryje się grupa bardzo różnych surowców, często zupełnie niemających ze sobą nic wspólnego.
Rozbieżność między nimi jest jeszcze większa niż między tuszem a tonerem. To, co je łączy z filamentami, to możliwość stosowania wyłącznie w konkretnym rodzaju urządzenia. Co więcej, w zależności od typu surowca da się wykonywać mniej lub bardziej skomplikowane przedmioty, które mają odmienną odporność na uszkodzenia mechaniczne, kontakt z innymi substancjami itp.
Jeden z takich materiałów to ABS. Cieszy się on dużą popularnością ze względu na wytrzymałość, a to pozwala wyrabiać z niego części mechaniczne pracujące w wysokich temperaturach. Nie bez znaczenia jest również fakt, że to najtańsze tworzywo nadające się do druku trójwymiarowego.
Wszędzie tam, gdzie potrzeba jeszcze więcej trwałości stosuje się HIPS. Wykorzystują go m.in. firmy zajmujące się produkcją newralgicznych elementów odzieży takich jak hełmy strażackie i kaski motocyklowe.
Jeśli jednak przedmiot ma być odporny nie na uderzenia i topnienie, ale na ścieranie, potrzebny jest PETG. Dodatkowa zaleta tego materiału to brak reakcji na szkodliwe działanie smarów i paliw płynnych. Elementy wykonane z tego filamentu nadają się również do pracy w miejscach wypełnionym wodą.
Przeciwieństwo wszystkich tych tworzyw to PLA. Nie jest ono zbyt trwałe, ale też nie musi takie być. Wykonuje się z niego delikatne, lekkie rzeczy oraz takie, które nie powinny sprawiać problemu z otwarciem np. opakowania do przechowywania artykułów spożywczych.
Cechą wspólną wszystkich tych materiałów są właściwości plastyczne ujawniające się po podgrzaniu do odpowiedniej temperatury. Są one różne dla każdego filamentu, oscylując w granicach 80-250°C.
Wydawać by się mogło, że wyczerpałem już listę surowców używanych w drukarkach 3D, jednak nic bardziej mylnego, ponieważ przedmioty da się wytwarzać również z lodu. Jak to możliwe?
W tym celu trzeba odwrócić proces stereolitografii. Tak jak w przypadku tworzyw w stanie stałym potrzebna jest wysoka temperatura do ich roztopienia, tak ciecz należy zestalić. Wtedy dysze, które w innych drukarkach 3D się rozgrzewają, przy użyciu lodu zamrażają ciekłą wodę. Jak zapewne się domyślasz, ta metoda nie pozwala na wykonywanie trwałych rzeczy przydatnych w przemyśle. Przy jej pomocy można jednak tworzyć piękne ozdoby.
Ile kosztują drukarki 3D?
Wspomniałem już, że wygaśnięcie patentu na technologię FDM pozwoliło rozwinąć skrzydła branży druku 3D, co zaowocowało spadkiem cen samych drukarek. Istotnie, obecnie na część modeli może sobie pozwolić każdy. Gdy marzy Ci się tworzenie rzeczy w domu, nic nie stoi na przeszkodzie, byś sprawił sobie sprzęt za mniej niż 1000 zł. Budynku wprawdzie w ten sposób nie postawisz, ale niewielkie rzeczy potrzebne w mieszkaniu jak najbardziej.
Jeśli więc zgubiłeś w domu np. grzebień, nie szukaj go, tylko wydrukuj sobie nowy. Możesz, oczywiście, też go kupić (i na pewno byłoby taniej), ale takiej satysfakcji jak z pracy własnej drukarki na pewno nie zyskasz. Na takim sprzęcie stworzysz również większe przedmioty, ponieważ ich pola robocze mają około 2 m długości, szerokości i wysokości.
Jeśli cenisz sobie samodzielną produkcję większych przedmiotów, będziesz musiał więcej zainwestować. Jak dużo? Tak jak w przypadku wszystkiego, co można kupić, sky is the limit. Profesjonalne drukarki 3D kosztują nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. W tej cenie możesz liczyć na przyjemność korzystania ze sprzętu wyposażonego w Wi-Fi, które umożliwia połączenie wielu urządzeń i jednoczesną produkcję tych samych przedmiotów.
Będziesz jednak potrzebował dużo miejsca, by zmieścić w pokoju choć jedno takie urządzenie. W zamian za odpowiednio dużą kwotę możesz dostać drukarkę wyposażoną w dysze dozujące różne materiały do druku.
Czy da się wydrukować broń?
Drukowanie skomplikowanych mechanizmów maszyn czy też w pełni funkcjonalnych protez kończyn to przykłady pokazujące, że przed stereolitografią nie ma żadnych granic.
Naturalną konsekwencją możliwości tej technologii stały się próby stworzenia dzięki niej broni. Doszło do tego już dawno temu, bo w 2013 roku. Człowiek za to odpowiedzialny nie kierował się złymi pobudkami. Jego na swój sposób dobre motywy mogą mieć jednak groźne konsekwencje. Z tego powodu z Amerykaninem Codym Wilsonem od wielu lat walczy lokalna i krajowa administracja.
Schemat broni wyprodukowanej przez Cody’ego Wilsona został pobrany z internetu ponad 100 tys. razy. Umieszczenie w sieci instrukcji do jej wytworzenia wynalazca tłumaczy, powołując się na ustawodawstwo obowiązujące w USA. Jednym z tych przepisów jest słynna II poprawka do amerykańskiej konstytucji, zgodnie z którą każdy obywatel kraju ma prawo do posiadania i noszenia broni. Oprócz tego odnosi się do gwarantowanej w ustawie zasadniczej wolności osobistej.
Co ważne, jego argumentacja jest jak najbardziej zgodna z amerykańskim prawem. Z tego też powodu organom państwowym pozostaje proszenie go o zaprzestanie tych praktyk.
Urzędy w zasadzie nie mogą nic zrobić, ale próbują im pomóc prywatne firmy. Ich wsparcie polega na utrudnianiu rozpowszechniania planów broni i jej wyrabiania. Firma Cody’ego Wilsona, Defence Distributed, zmierzyła się już z wypowiedzeniem umowy leasingu na drukarki, zdjęciem instrukcji samodzielnego tworzenia broni ze strony, na której internauci publikują sposoby na drukowanie różnych rzeczy oraz odmową publikacji reklam przedsiębiorstwa.
Jednak Cody Wilson się nie poddaje. Jako absolwent prawa ma dość kompetencji, by walczyć przed sądami kolejnych stanów o zmianę podejścia do tworzenia broni. Po raz kolejny głośno zrobiło się o nim w 2022 roku, gdy do swoich racji próbował przekonać sąd w Kalifornii.
Walka z pomysłami Cody’ego Wilsona jest trudna i nie zanosi się na to, by przyniosła efekty. Przez lata udało mu się stworzyć i udostępnić plany wielu niebezpiecznych zabawek, nie tylko pistoletów. Przy pomocy jego schematów można wydrukować karabiny maszynowe np. AK-47.
Publikowanie takich materiałów nie ma nic wspólnego z wolnością, ponieważ nie jest ona absolutna. Regulacje i ograniczenia w tej kwestii, takie jak przypisanie właściciela legalnie wyprodukowanej (czyli niewydrukowanej) broni do numeru seryjnego i zakaz posiadania niektórych jej rodzajów, są niezbędne.
W przypadku drukowania jej w 3D nigdy nie wiadomo, kto skorzysta z udostępnionych planów. Nie mam jednak na myśli przestępców, którzy i bez pistoletu z drukarki sobie poradzą, ale osoby, które z jakichś powodów chcą go użyć w złym celu.
Trójwymiarowy druk to wielki krok dla przemysłu, medycyny i zapewne wielu innych dziedzin gospodarki. Niestety, jak to bywa z każdym wynalazkiem, także i ten można wykorzystać w zły sposób. Tym właśnie jest przypadek Cody’ego Wilsona, którego dobre chęci sprowadzają na ludzi dodatkowe zagrożenie.
Pozostaje mieć nadzieję, że amerykańskiej administracji uda się w końcu powstrzymać jego zamiary oraz że nie znajdzie naśladowców w innych krajach, w tym w Polsce.