Do czego jest przeznaczony, to każdy z grubsza wie, ale to jego przeznaczenie (i działanie) nie jest ściśle takie samo. Nie każdy alkohol nadaje się dokładnie do tego samego, chociaż niektórym może się wydawać, że jest inaczej. W niektórych przypadkach nie tylko może im się tak wydawać, ale mogą mieć nawet i rację. Z tym że upić się i upić się to też nie zawsze jest to samo. Może być to też kwestia czasu, jaki mamy do wykorzystania.
O przeznaczeniu decyduje głównie moc danego trunku, ale nie tylko. Podzielenie alkoholu jedynie w obrębie tego aspektu byłoby czymś zbyt uproszczonym. Jest wiele właściwości, które łączą się z mocą, ale też i z czasem. W jaki sposób?
Przeciwległe bieguny
Piwo i cydr to wyroby, które posiadają niewielką ilość alkoholu. Bywają i te mocniejsze, ale jeśli założymy jego przeciętną zawartość, to stają się one typowymi towarzyszami tych dłuższych spotkań w mniejszym lub większym gronie. Pozwalają też dłużej cieszyć się nimi w pojedynkę, gdy mamy ochotę wypić jedną butelkę i delektować się smakiem. Posiadają jednak też kilka minusów. Możemy zaliczyć do nich ulatniający się gaz i to, że robią się coraz cieplejsze i gorsze w smaku, a podstawowa i jednorazowa dawka jest spora. Nie wszyscy lubią też zalewać się litrami jakiegokolwiek płynu, a już alkoholu w szczególności. Nie jednemu odechce się prędzej pić, niż się upije. To można uznać i za plus, ale niekoniecznie, jeśli ktoś miał inny plan… No i ten potrzebny czas…
Po drugiej stronie czeka na nas królowa upicia się, czyli wódka. Tu nie pijemy kieliszeczka dla smaku, chociaż czasami można dla zdrowotności, tu cel jest raczej jasny, tu się liczy alkohol. Plusy i minusy mogą się zmieniać, bo nie zawsze mamy przy sobie lodówkę. Jeśli nie mamy, to warto byłoby narzucić większe tempo (bo dla niektórych ciepła wódka to najgorsza rzecz na świecie), ale to nie każdy wytrzymuje i nie każdy umie ją wtedy dawkować. Piwo daje nam znaki, że dochodzimy do swojej granicy, wódka niekoniecznie… Trzeba być też po prostu cierpliwym, tu nie sączymy, tu przechylamy. W samotności posłużyć nam może tylko do większego lub mniejszego upicia się.
Różne liczby pośrodku
Pośrodku znajdują się rzeczy, których moglibyśmy na pierwszy rzut oka ze sobą nie połączyć. Bardzo różnią się od siebie mocą. Wino owszem ma te kilkanaście procent, a więc jest jak najbardziej w środku, ale taka whisky (i tym podobne trunki)? Wino to rzeczywiście taki średniak. Sam smak alkoholu jeszcze nie drażni, pozwala nam kontrolować bardziej promile niż ma to miejsce w przypadku picia wódki. Jest tyle jego rodzajów, że każdy wybierze coś dla siebie. I panie panowie. Delikatne i te wyraziste w smaku, wytrawne, słodkie i te pomiędzy, białe i czerwone. Zaopatrzeni w lodówkę możemy sobie spokojnie nalewać kolejne lampki, nigdzie się specjalnie nie spiesząc, a i to ciepłe nie jest tak wstrętne jak ciepła wódka, no i nie wygazuje się nam. Jeśli oczywiście nie jest to wino musujące. Pijąc samemu, możemy się w naprawdę delektować i jedną lampką. W umiarze może to być nawet całkiem ciekawe hobby.
Co tu jednak robi whisky?
A no znalazło się tu dlatego, że powinno się je pić właściwie nieschłodzone i nie jest gazowane. Tu możemy, a nawet powinniśmy sobie po prostu sączyć. Może nie każdy się z tym zgodzi, ale smakowo whisky to nie jest wódka. W tym sensie, że można ją smakować. Wódka bez popicia? No można, ale… Whisky? Jak najbardziej. Tu jednak trzeba uważać, bo jeśli ten rodzaj alkoholu nam odpowiada, to i powolnie go sącząc, możemy przekroczyć granicę, po której nie musi być miło… To ma moc! Niemniej jednak whisky będzie nadawała się na długie i krótkie imprezy nie gorzej od wina, trzeba będzie jednak umieć z niej korzystać. Wypita samotnie w domu szklaneczka ma tu, w przeciwieństwie do wódki, też sens. Czy to do filmu, koncertu itp.
Najważniejsze, żeby nigdy nie doprowadzić do sytuacji, że musimy pić albo że musimy nie pić…
To jaki mamy plan i ile czasu na dzisiejszy wieczór?