Work-life balance po 40-stce – idea warta uwagi

Spis treści

spokoj ducha

Dzisiejsze funkcjonowanie na rynku pracy nie ułatwia dbania o coś więcej niż osiągane wyniki. Rozwój zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym jest ważną częścią postrzegania siebie i swojej pracy. Przerwę na lunch wolisz poświęcić na jeszcze jeden raport, a na maile służbowe odpisujesz nawet z łazienki? Mój drogi, dobrze, że jesteś, ten wpis jest właśnie dla Ciebie.

Work-life balance – równowaga w życiu prywatnym i zawodowym

Jeśli w swoim życiu miałeś okazję otrzeć się o korpo i filozofię pracy w dużym biurze, zapewne słyszałeś już wcześniej o mitycznym zachowaniu równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Jeśli termin jest Ci zupełnie obcy, już spieszę z wyjaśnieniami. Pojęcie prywatno-zawodowego balansu powstało w drugiej połowie ubiegłego wieku, na przełomie lat 70. i 80. Jego powstanie miało związek z sytuacją zawodową pracowników w Wielkiej Brytanii. Był to okres wchodzenia na rynek pracy tzw. pokolenia Yuppie. Młodzi, ambitni, dążący do luksusu i do coraz wyższych stawek Brytyjczycy zatracali się w obowiązkach, popadając w pracoholizm, skrajne wyczerpanie, aż w końcu stawali się bezużytecznymi pracownikami, niezdolnymi do kontynuowania kariery.

Ktoś powiedziałby, że na ich miejsce zawsze znalazłby się ktoś następny, aczkolwiek w tej sytuacji sprawa wyglądała zgoła odmiennie. Po pierwsze, te 40 lat temu na miejsce wypalonych pracowników nie było całej kolejki chętnych, którzy byliby gotowi go zastąpić, szczególnie jeśli pracował umysłowo, był dobrze wykształcony i wyspecjalizowany w konkretnej dziedzinie – to charakteryzowało Yuppie. Byli po prostu cennymi pracownikami, więc utrata kogoś takiego przez wypalenie była co najmniej nieopłacalna.

W Polsce odpowiednik pokolenia Yuppie pojawił się wraz z upadkiem żelaznej kurtyny – młodzi wchodzący na rynek pracy w latach 90. stanęli przed nieograniczonymi możliwościami, które jedynie czekały na to, aby z nich skorzystać. Po pół wieku zaciskania pasa i życia marzeniem o warunkach jak na Zachodzie wszystko miało stać się możliwe. Wystarczy trochę ambicji, perfekcjonizmu, przekraczania własnych granic, zatracenia się w pracoholizmie i zaniedbania każdej innej sfery życia, a potem samo już jakoś idzie, prawda?

No dobra, ale co z tym wszystkim zrobić i jak temu zaradzić? Jak mieć pracownika, który będzie niezwykle wydajny, ale też przez możliwie najdłuższy czas? Tak powstaje WLB, które zaczęto wdrażać w przedsiębiorstwach. Zgodnie z teorią, pracodawca powinien doceniać pracownika, a także dbać o jego dobre samopoczucie i potrzeby. Wprowadzenie work-life balance miało zapewniać równowagę pomiędzy karierą a życiem osobistym. W takim systemie pracownik powinien znajdować czas na rozwój kariery i spełnianie ambicji zawodowych, a także pielęgnowanie swojego zdrowia, relacji, mieć czas na rozrywki i własne potrzeby. Czy poskutkowało? O tej filozofii mówi się do dziś i niewątpliwie jest niezwykle potrzebnym aspektem w życiu, tym bardziej że społeczeństwo jest coraz bardziej zapracowane, a oczekiwania pracodawców nie maleją.

O równowagę w życiu warto zadbać w każdym wieku, ale jeśli etykieta czterdziestolatka dotyczy także Ciebie, dokładnie zastanów się, w jakim miejscu jesteś, jak wygląda Twoja codzienność i czy może nie brakuje Ci równowagi między życiem a pracą. Prawdopodobnie Twoja kariera zdążyła się już rozpędzić, masz stabilną posadę i wyrobioną markę osobistą. Może to czas, aby znaleźć chwile na inne rzeczy, niż kolejne wymaksowane statystyki pod koniec miesiąca?

Usatysfakcjonowany pracodawca, a wypoczęty pracownik. Jak znaleźć czas na siebie i pracę?

Wiadome jest, że niezależnie od tego, jak bardzo pracodawca nie zwracałby uwagi na Twoje dobre samopoczucie (dobrze, jeśli naprawdę ma to na uwadze), to jeszcze bardziej zależy mu na osiąganych wynikach. W końcu to dzięki temu cały interes się kręci, zyski przeważają nad kosztami, a Ty możesz dostać wypłatę za swoją pracę. Wydaje się to całkiem uzasadnione. Sęk w tym, że nikt nie jest maszyną, a dla dobrych osiągów potrzeba kilku czynników, nawet niezwiązanych z pracą, m.in.:

  • Wypoczynek – nie możesz pracować w nieskończoność, tak się po prostu nie da. Aby być wydajnym, potrzebujesz także czasu na regenerację i nabrania sił do dalszej pracy. Bez odpoczynku może i pracujesz bez przerw, ale Twoja wydajność maleje.

  • Poczucie sprawczości – nic nie dołuje tak, jak wrażenie, że praca, którą wykonujesz, jest bez sensu. Nie dziwę się nikomu, kto zmaga się z wypaleniem zawodowym, bo w tym, co robi, brakuje poczucia tego, że jego praca może coś zmienić, wnieść i zdziałać. Co ciekawe, możliwe, że właśnie dlatego praca fizyczna często daje bardzo dużo satysfakcji – widzisz efekty, wymierne do ilości przepracowanych godzin; gdy Twoje zajęcie jest umysłowe, praca nie jest aż tak namacalna, satysfakcja przychodzi w inny sposób i często zajmuje jej to więcej czasu.

  • Praca zgodna z wartościami – jeśli robisz coś, w co nie wierzysz, nie widzisz w tym sensu albo Twoja praca nie ma żadnego celu, który jesteś w stanie sobie wyznaczyć, Twoje wypalenie, niechęć i demotywacja są bardzo blisko. Profesja, która jest niezgodna z Twoją osobą i wyznawanymi wartościami czasem jest konieczna, współczuję Ci tej sytuacji, jednak jeśli możesz coś zmienić, zrób to – proces dochodzenia do siebie po wypaleniu nie jest tego wart.

  • Zajęcia inne niż praca – w życiu potrzebujesz innych zajęć, które będą odrywać Cię od tego, co robisz przez pięć dni w tygodniu po 8 godzin dziennie, a może nawet więcej. Gdy wracasz do domu, chcesz odpocząć, to jasne. Poza beznamiętnym wgapianiem się w ekran smartfona regularne hobby może pozytywnie wpłynąć na Twoją głowę. Jazda na rowerze, gotowanie, czytanie – cokolwiek, po prostu nie popadaj w bezczynność. Czas odpoczynku o nazwie „nic nierobienie” jest ważny, ale nie może być jedyną formą odpoczynku.

Te kilka rzeczy może zapewnić Ci płynącą z pracy satysfakcję na długi czas, właśnie dzięki zachowaniu równowagi między nią a innymi aspektami Twojego życia. W ciągłym biegu napędzanym obowiązkami zawodowymi, braniem nadgodzin, spełnianiem się w roli męża i ojca, łatwo jest po prostu zagubić, w pewien sposób zamknąć w sobie i stracić poczucie sensu. Cały wyścig sabotują social media, w których wszystko wygląda idealnie, inni zarabiają miliony, podróżują, mają udane życie rodzinne, no i przecież Ty też tak możesz, ale czujesz, że nie jesteś w stanie. Nie przejmuj się, nie jesteś w tym sam, poza tym to, co widzisz, jest tylko wycinkiem nieuwzględniającym gorszych momentów, porażek, kłótni z partnerką, no i całego zespołu PR-owego, który często kształtuje ostateczny wygląd tego wypudrowanego życia. Nawet nie wiesz, jak wiele osób stoi za sukcesem każdego z naszych pojedynczych idoli.

Zasady, dzięki którym przywrócisz równowagę w drodze do sukcesu

Jeśli brakuje Ci pomysłu, jak zadbać o równowagę między pracą i życiem, służę pomocą i przychodzę z rozwiązaniem. Te kilka poniższych zasad znacząco wpłynie na Twoją produktywność, zdrowszy tryb życia i harmonię, jaką poczujesz, łącząc obowiązki pracy i życia osobistego. Najbliższy czas wolny poświęć na przeanalizowanie, które z poniższych wytycznych już są w Twoim życiu, nad którymi warto popracować, a które dopiero czekają na wdrożenie. Planowanie, ustalanie, tworzenie rytuałów i nawyków to coś, co jest pierwszym krokiem do właściwego balansu pomiędzy życiem prywatnym a zawodowym. Oczywiście z naciskiem na to, aby nowe nawyki były zdrowe i nie wpędzały Cię w nieustający, pracoholiczny pęd. Mam nadzieję, że dostrzegasz cienką granicę, jaka przebiega między wymaganiem od siebie a niedocenianiem własnej pracy.

Stawiaj granice

Podejrzewam, że zaśmiałeś się pod nosem. Z zewnątrz może się to wydawać zabawne, no bo jak być asertywnym wobec swojego szefa, ale jeśli chwilę się nad tym zastanowisz, to naprawdę jest to coś, co powinieneś wdrożyć. Relacja szef-pracownik, jak każda inna, opiera się na pewnych zależnościach i hierarchii, ale to nie zmienia faktu, że obie strony powinny darzyć się szacunkiem. W końcu łatwo o wykorzystywanie swojej pozycji ocierające się o przemoc. To, że jesteś silniejszy, nie usprawiedliwia wykorzystywania Twojej pozycji, a jeśli jesteś stroną, która musi się podporządkować, rób to zgodnie z własnymi zasobami, zasadami i potrzebami. Jeśli od początku będziesz szanował sam siebie, Twój szef prawdopodobnie też będzie traktował Cię inaczej. Najgorzej, jeśli raz dasz sobie wejść na głowę, późniejsze wycofywanie się i ustalanie nowych granic zawsze jest trudne i może wiązać się z wieloma nieprzyjemnościami.

Oddelegowuj zadania

Uwaga, niepopularna opinia: nie wszystko musisz robić sam. Doskonale wiem o tym, że potrafisz, to dla Ciebie nic takiego, poza tym, kto zrobi to lepiej? W całym tym myśleniu nie musi być błędów, jednak pomijasz jedną, ważną kwestię – czas. Poświęcając go na wszystkie małe rzeczy, które możesz zrobić sam, rozdrabniasz się i nagle okazuje się, że to, za co jesteś odpowiedzialny i co jest Twoim kluczowym zadaniem, stoi nieruszone w miejscu, bo robisz wszystkie możliwe czynności wokół. Pomyśl, wystarczyłoby, żebyś zlecił zrobienie ksero i wykresów rozliczeń komuś innemu, a Ty miałbyś czas na porządne wykonanie i skupienie się tylko na jednym, głównym zadaniu, z którego potem będziesz rozliczany. Proszenie o pomoc to nie plama na męskim honorze, wręcz przeciwnie! Poza tym, jeśli ładnie poprosisz, ludzie niechętnie odmawiają.

Szanuj czas wolny

Czas poza pracą to czas, w którym skupiasz się na robieniu rzeczy dla siebie, niezwiązanymi z życiem zawodowym. Jeśli rozpoczynasz weekend, nie otwieraj skrzynki mailowej, zrobisz to dopiero w pracy i nawet nie myśl o zabieraniu laptopa służbowego na urlop. Wychodząc na spacer rodziną, nie zabieraj telefonu, bo w sumie po co? Praca jest uzależniająca lub po prostu niezwykle absorbująca, bo zawsze da się zrobić więcej, sam wyznaczasz sobie swoje limity, a kolejne sukcesy wiążą się z dopaminą, serotoniną i utrzymywaniem umysłu na pewnym haju wynikającym z samozadowolenia. Niezwykłym talentem w tym wszystkim jest umieć powiedzieć sobie „dość, nie muszę więcej, tak jak teraz jest już super”. Bo to nie wyniki świadczą o tym, czy jesteś wystarczający, czy nie, pomyśl o tym. Poza tym, jeśli coś będzie naprawdę istotne, to znajdą sposób, żeby się z Tobą skontaktować, a to, co może poczekać do poniedziałku, poczeka do poniedziałku.

Organizacja pracy

Jeśli dokładnie wiesz, co masz do zrobienia, łatwiej jest zacząć działać, niż gdy jesteś zarzucony dużymi i bardzo ogólnymi zleceniami. Gdy dostajesz obszerny projekt do wykonania, podziel go na mniejsze zadania, wyznacz, ile czasu chcesz na nie poświęcić i rozplanuj swoją pracę. Metoda małych kroczków nawet tutaj ma swoje zastosowanie, zaufaj mi – nawet nie wiesz, o ile bardziej satysfakcjonujące jest codzienne wykonywanie mniejszej części pracy, niż codzienny zawód, że cały projekt nie jest jeszcze skończony.

„Niby-praca” – to przez to brakuje ci czasu

Czym jest niby-praca, zwana również prezenteizmem? To cały ten czas, który w trakcie dnia poświęcasz na scrollowanie social media, gapienie się bez celu w monitor i ogólnie niepracowanie. Ktoś czegoś od Ciebie chce, Ty zwinnie wymigujesz się, mówiąc, że nie masz czasu, bo masz dużo obowiązków, po czym spokojnie wracasz do kontrolowania, co zmieniło się na Twoim wallu. Pracy nie ubywa i na koniec dnia jest jej tak samo dużo, jak było rano albo, co gorsza, jest jej więcej.

Samodyscyplina może Cię w tym uratować: wyznacz sobie kilka 5-minutowych przerw w ciągu dnia na przeglądanie social mediów, nie loguj się do prywatnych profili ze służbowego komputera, ogranicz bodźce, które mogą Cię rozpraszać. Nie jesteś w stanie wyeliminować wszystkich, ale jeśli są takie, które jesteś w stanie kontrolować, po prostu to zrób. Nie łudź się, że bez ich wyeliminowania, też jesteś w stanie nad sobą panować – jeśli czegoś nie ma, to nie ma jak Cię rozpraszać, a Ty ograniczasz zasoby wykorzystywane przez siłę woli.

Ustal co cię rozprasza

Nawiązując do poprzedniego punktu – w trakcie 8 godzin, które spędzasz w biurze, może pojawić się wiele rozpraszaczy. Poza social mediami możliwe, że nie jesteś w stanie skupić się przez panujący na Twoim biurku bałagan, głód, ciągłe zaczepki kolegów z działu, źle rozplanowaną pracę, sytuacje prywatne (chore dzieci czy konflikt z partnerką naprawdę potrafią zajmować głowę, a problemów może być znacznie więcej), strach o własne stanowisko, bo może akurat nastał czas cięć kadrowych. Umiejętność złapania oddechu, wyłączenia się i wejścia w tryb zadaniowy bywa w takich przypadkach niezwykle przydatna, bo niezależnie od wszystkiego robisz swoje.

Wracając do rozpraszaczy, staraj się eliminować i ograniczać to, na co masz wpływ. W pracy priorytet mają powierzone Ci zadania, więc postaraj się zorganizować tak, aby być najbardziej wydajny w tym zakresie. Po pracy pozwól sobie na odpoczynek od korpo machiny i zajmij się innymi sprawami, które są dla Ciebie równie ważne.

Najpierw obowiązki, potem przyjemności

Sentencja niezwykle prosta, klarowna, ale często trudna do osiągnięcia. Twój mózg (jak każdego innego) nie lubi pracować, jest leniwy i jeśli tylko może, szuka sposobu, aby się nie narobić. Poza tym najbardziej lubi być nagradzany, niezależnie czy po zakończonej pracy, czy bez niej. Wykorzystaj to i czerp tyle dopaminy z wykonanych zdań, ile tylko możesz! Realizowanie postawionych sobie obowiązków naprawdę bywa trudne, bo świadomość a podstawowe mechanizmy hormonalne to trochę różne rzeczy, w dodatku z różnymi potrzebami. Twój mózg dąży do przeżycia, Twoja strona psyche z kolei ma ambicje, rozumie oczekiwania, konsekwencje i musi być silniejsza od minimalizmu głównego dowodzącego.

Gdy bardzo walczę ze sobą w pracy, często pomocna jest myśl, że im szybciej zacznę, tym szybciej skończę, poza tym, gdy już zmusisz się, żeby zacząć, potem idzie jakoś łatwiej. Nie odwlekaj startu w czasie, przez 8 godzin dziennie możesz zrobić naprawdę dużo i warto ten czas wykorzystać jak najbardziej. Satysfakcja i uczucie wolnej głowy masz zapewnione. Zresztą najlepiej odpoczywa się wtedy, gdy ma się po czym.

Doceniaj sam siebie

Wyniki nie zawsze zadowolą Twojego szefa w pełni, oczekiwania mogą Cię przerosnąć, albo jakiś miesiąc może być słabszy. Jeśli takie spadki powtarzają się notorycznie i ewidentnie czujesz, że coś jest nie tak, zastanów się nad tym, jak wpływa na Ciebie otoczenie w pracy i to, co w niej robisz. Jeśli to jednorazowy brak formy, cóż, zdarzają się one każdemu. Może w tym miesiącu normy wypadły gorzej, ale za to Ty usystematyzowałeś swoją pracę, przez co teraz wiele działań będzie można wykonać szybciej i łatwiej. To ogromny sukces, który wpłynie na Twoją wydajność w przyszłości. Doceniaj to, co robisz, niezależnie od opinii innych. Czasem tej pracy po prostu nie widać, a ma ona ogromny wpływ na Twoje samopoczucie, realizację powierzonych działań, spełnienie zawodowe i prywatne. A to jest może i nawet ważniejsze od comiesięcznych wykresów w sali konferencyjnej.

Po coś masz ten urlop

Nie bez powodu, minimum urlopu wypoczynkowego, jaki Ci przysługuje, to 20 dni w roku. Jeśli Twój urlop to już 26 dni, świetnie, masz jeszcze więcej czasu dla siebie, wykorzystaj go mądrze. Wiadomo, że wypadają takie lata, w których urlop poświęcasz na remont, przeprowadzki czy inne sprawy związane po prostu z życiem, ale to nie jest sytuacja, która co roku wypada w tym samym czasie. Urlop przeznacz na odpoczynek – wyjazdy, podróże, małe marzenia, na które nie miałeś czasu w weekendy – to moment właśnie na to. Ważna uwaga – bez zaplanowania urlopu wcześniej, prawdopodobnie nie zmobilizujesz się do niczego, gdy planowanie zostawisz już na czas wolny. Aby nie przeleżeć wolnego bezczynnie i wrócić tak samo zmęczonym do pracy, pomyśl wcześniej, co chcesz robić. Zmiana środowiska i stałych zwyczajów na chociaż tydzień pozwoli ci się zresetować i wrócić do pracy z nowymi siłami.

Lista rzeczy do zrobienia, z której realnie się wywiązujesz

Planowanie bywa bardzo przydatne, pozwala zobaczyć, jak wygląda Twój dzień pracy i ile robisz, jak wywiązujesz się z postawionych sobie celów. Pułapką w całym systemie mogą się okazać Twoje ambicje. Jeśli dużo od siebie wymagasz, naturalne jest, że na Twojej liście rzeczy do zrobienia pojawi się więcej punktów, niż jest możliwe do zrealizowania w trakcie doby. Dawkuj sobie pracę. Jeśli widzisz, że nie wyrabiasz się z tym, ile rzeczy planujesz na każdy dzień pracy, może po prostu planujesz za dużo?

Bycie wydajnym to coś, nad czym można pracować i niezależnie od chęci zależy od wielu czynników zewnętrznych jak samopoczucie, niewyspanie, zmiany pogodowe, Twoje samopoczucie w środowisku pracy i wiele innych. Z listami jest tak jak z dietą – jest dobra, jeśli jest dopasowana do Ciebie. Dlatego jeszcze dzisiaj spójrz w swój planer i przeanalizuj, czy faktycznie jutro masz szanse zrobić aż tyle. Plan zawsze można zmienić, ulepszyć i zoptymalizować, może coś możesz oddelegować, może jeszcze coś Cię rozprasza? Nie obwiniaj się za wszystkie niepowodzenia, tym bardziej, jeśli narzucasz sobie nieosiągalne normy.

Godzina na dobę tylko dla siebie

Na koniec, odpoczynek, dosłownie od wszystkiego. Nawet jeśli uda Ci się znaleźć złoty środek pomiędzy pracą a życiem prywatnym, może się pojawić moment, w którym nie będziesz czuł satysfakcji. Możliwe, że tak zapędziłeś się w walce o bycie najlepszym pracownikiem, partnerem i rodzicem, że zwyczajnie bycie najlepszym dla samego siebie odeszło gdzieś na dalszy plan. Wygospodaruj każdego dnia chwilę dla siebie – jeśli nie godzinę, to chociaż 15 minut, w trakcie których liczysz się tylko Ty, Twoje potrzeby, troski i radości. Może się wydawać, że kilka minut w ciągu dnia, w których możesz zapytać siebie o swoje potrzeby, to niewiele, ale efekty tej samopielęgnacji na pewno nie pozostaną przez Ciebie niezauważone.

Pamiętaj, że WLB nie jest zależne tylko od Twoich działań. Poza Twoim dbaniem o własne zasoby również po stronie pracodawcy leży docenianie tego, jak wywiązujesz się z codziennych obowiązków. Większość dnia przebywasz ze swoim szefem i współpracownikami, atmosfera panująca w biurze jest niezwykle ważna dla zachowania Twojej równowagi na drodze zawodowej i prywatnej. Nie zapominaj o tym, gdy poczujesz brak równowagi w swoim życiu.

20 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

Szukaj

najnowsze wpisy