maratony filmowe

Nocne maratony filmowe można kochać albo nienawidzić, nic pomiędzy. Niektórzy je uwielbiają i tylko czekają na okazję, aby obejrzeć ulubioną serię filmową ciurkiem, inni zaś uważają wielogodzinny pobyt w kinie za istną katorgę. Jedno jest pewne – nocne maratony filmowe nie są rozrywką dla każdego. Czy warto się do nich przekonać?

Kiedy warto wybrać się na nocny maraton filmowy?

Nocne maratony filmowe cieszą się niemałym powodzeniem. Znam nawet kilku śmiałków, którzy regularnie wybierają tę formę rozrywki, dobrowolnie zarywając weekendowe noce. No właśnie, dla jednych kilka godzin w kinie to czysta przyjemność, dla drugich tortura, od której wolą trzymać się z daleka. Moim zdaniem wszystkiego warto doświadczyć na własnej skórze. W końcu tylko tak przekonasz się, czy jest to coś dla Ciebie. Komu nocne maratony filmowe mogą się spodobać? Już Ci mówię.

Jesteś miłośnikiem serii, gatunku albo twórcy

Myślę, że wielogodzinnym seansem filmowym nie wzgardzą prawdziwi miłośnicy kina. Jeśli jesteś zagorzałym fanem Władcy Pierścieni, Harry’ego Pottera, Gwiezdnych Wojen albo Marvela, nocny maraton może być dla Ciebie. Osoby, które doskonale znają jakąś serię, mają nad pozostałymi widzami dużą przewagę – gdy zdarzy im się zasnąć w trakcie filmu, to w zasadzie nic się nie stanie. Nie zgubią przecież wątku i nie pominą istotnych zwrotów akcji. Zamiast tego mogą skupić się na przykład na szukaniu różnic i podobieństw pomiędzy książką a ekranizacją.

Seanse filmowe zadziałają w Twoim przypadków również wówczas, kiedy wybierzesz się na noc poświęconą swojemu ulubionemu reżyserowi albo po prostu gatunkowi. W październiku wszyscy miłośnicy horrorów i filmów grozy praktycznie co roku mogą uraczyć się tematycznymi maratonami z okazji Halloween. Jeśli lubisz w ten sposób dostarczać sobie adrenaliny, nocne wypady do kina zapewniają do tego odpowiedni nastrój. W końcu znajdujesz się w ciemnej sali kinowej w środku nocy, a później musisz jeszcze jakoś wrócić do domu.

Zdecydowanie bliżej Ci do nocnego marka niż rannego ptaszka

Weekendy spędzasz poza domem i zdarza Ci się wracać dopiero wtedy, gdy do wschodu Słońca pozostało już niewiele czasu? Całonocne weekendowe imprezy i wypady do pubów możesz zamienić na noc w kinie. Po pierwsze zaoszczędzisz sobie kaca, po drugie nadrobisz kinowe zaległości. Nocny maraton filmowy sprawdzi się również w przypadku, gdy masz problemy ze snem albo po prostu zazwyczaj funkcjonujesz nocą. Nie ryzykujesz wtedy przespania wszystkich filmów na, nie oszukujmy się, niezbyt wygodnym fotelu kinowym.

Chcesz na chwilę przenieść się do innego wymiaru

Może brzmi to trochę przesadnie, ale trochę tak czuje się człowiek, który przez kilka godzin z rzędu spędza czas w zaciemnionej sali kinowej. Jakby nie patrzeć ma to swój klimat i pozwala całkowicie zapomnieć o otaczającym świecie, włącznie z pracą i problemami dnia codziennego. Właśnie z tego powodu nocne seanse filmowe mogą być po prostu ciekawą odskocznią.

Stawiasz na ekonomiczne rozwiązania również w kinie

Cena wstępu na maraton filmowy zazwyczaj mieści się w granicach od 30 do 40 złotych. Płacąc równowartość biletów na dwa tradycyjne seanse, możesz więc obejrzeć kilka filmów, co z pewnością spodoba się tym, którzy stawiają na oszczędność.

Lubisz nietypowe formy spędzania czasu

Maratony filmowe raczej nie należą do tradycyjnych form spędzania wolnego czasu i właśnie to moim zdanie przemawia na ich korzyść. Jeśli lubisz próbować nowych rzeczy, a wizytę w escape roomie, rozgrywkę paintballa czy laser tag masz już za sobą, weź pod uwagę nocną wizytę w kinie z grupą znajomych.

Jak przetrwać pierwszy nocny maraton?

Kiedy zdecydujesz się wziąć udział w swoim pierwszym maratonie filmowym, wypadałoby się do niego odpowiednio przygotować. Wiadomo, nie jest to próba wejścia na K2 i nie wymaga wieloletnich treningów, ale seans minie Ci zdecydowanie przyjemniej, kiedy zadbasz o kilka kluczowych kwestii.

Przyjdź wypoczęty

Przede wszystkim przyjdź na seans, chociaż w miarę wypoczęty. Nie polecam Ci więc spędzania kilku godzin w kinie dzień po długiej imprezie lub chwilę po męczących nadgodzinach w pracy. Jeszcze bardziej się zmęczysz albo w ogóle zaśniesz i przegapisz połowę filmów, a i tak się nie wyśpisz.

Wybierz się na spacer w przerwach

Spacer to może za dużo powiedziane. Mam na myśli bardziej coś w stylu przechadzki do toalety i kilku dodatkowych kroków po kinowym korytarzu. Po kilku godzinach w tej samej pozycji bez ruchu odrętwiałe nogi i ból pleców masz jak w banku. Regularne przechadzki pomogą Ci tego uniknąć albo chociaż trochę ograniczyć te maratonowe skutki uboczne.

Odpuść sobie alkohol

Niektórzy podczas wielogodzinnych seansów filmowych zwykli raczyć się alkoholem. Osobiście jestem przeciwnikiem takiego rozwiązania z kilku powodów. Po pierwsze możesz przeszkadzać innym, chociażby przez nad wyraz częste wizyty w toalecie, a dodatkowo przegapić za ich sprawą jakieś istotne sceny. Po drugie po spożyciu alkoholu staniesz się senny i prześpisz większość filmów, a przecież nie po to idziesz do kina.

Sam widzisz, że nocne maratony filmowe nie sprawdzą się u każdego. Jestem ciekaw, czy zamierzasz się na takowy wybrać, czy może masz już za sobą kilka wielogodzinnych seansów?

16 / 100

Dodaj komentarz