Jeszcze kilkanaście lat temu posiadanie telefonu BlackBerry dodawało prestiżu jego właścicielowi. Dziś po legendarnej marce i jej produktach nie pozostał niemal żaden ślad. Jeśli zastanawiasz się, jak do tego doszło, przeczytaj historię upadku tej firmy. Na koniec powiem Ci też, co dziś dzieje się z BlackBerry.
Założenie Research In Motion i początki działalności
Światek koncernów technologicznych kojarzy się przede wszystkim ze Stanami Zjednoczonymi. Swój niemały wkład w rozwój techniki mają też Kanadyjczycy. To właśnie w kraju Klonowego Liścia w 1984 roku dwóch studentów kierunków inżynieryjnych założyło firmę Research In Motion, znaną jako RIM. Tymi osobami byli Douglas Freign i Mike Lazaridis. Siedzibą firmy zostało Waterloo, miasto w prowincji Ontario, w którym studiował drugi z twórców przedsiębiorstwa.
Początkowe lata działalności naznaczone były problemami finansowymi. Pierwszym wynalazkiem Kanadyjczyków był Budgie – system, umożliwiający wyświetlanie informacji na ekranie telewizora bez potrzeby używania kabla. Prapradziadek przystawek do smart TV niestety nie znalazł uznania w oczach klientów. Wysiłek włożony w jego stworzenie na szczęście nie poszedł na marne. Talentem i pomysłowością inżynierów zainteresował się koncern General Motors.
Amerykański gigant motoryzacyjny chciał unowocześnić swoje fabryki. Firmy podpisały kontrakt, a RIM zobowiązał się do stworzenia i wyprodukowania bezprzewodowych wyświetlaczy. Były one instalowane przy liniach montażowych samochodów. Wydarzenie to okazało się przełomem dla Kanadyjczyków. General Motors dobrze zapłacił za tę usługę, co pozwoliło na dalszy rozwój badań i ich realizację.
Okres największych sukcesów RIM
W lata 90. RIM wkroczył jako producent zarówno oprogramowania, jak i sprzętu. Zakres działalności w tamtym czasie to istne mydło i powidło. Co najważniejsze, technologie te były bardzo udane. W 1990 roku powstał DigiSync Film KeyKode Reader. Pod tą mówiącą już wszystko nazwą kryje się czytnik służący do odczytywania informacji zapisanych na krawędziach taśm filmowych.
Minął zaledwie rok, a RIM przedstawił kolejny interesujący wynalazek. Był nim Mobitex. Program ten umożliwiał tłumaczenie protokołów, na podstawie których działały poszczególne urządzenia. Dzięki temu mogły się one ze sobą komunikować. W kolejnych latach kanadyjski koncern podjął się też współpracy ze szwedzką firmą Ericsson. Owocem kooperacji były sprzęty sieciowe takie jak modem Mobidem AT. Na znaną nam ścieżkę przedsiębiorstwo weszło w drugiej połowie lat 90. Wtedy właśnie zaczęła produkować aparaty telekomunikacyjne dla biznesmenów.
Pierwsze urządzenia nazywam aparatami, ponieważ nie były to telefony, lecz pagery. W tamtych czasach komórki służyły tylko do prowadzenia rozmów głosowych. Komunikacja tekstowa odbywała się przy pomocy osobnego sprzętu. Wydany w 1996 roku RIM 900 Inter@ctive Pager był bardzo udany. Miał pełną klawiaturę QWERTY, spory jak na ówczesne realia ekran i kompaktowe rozmiary, dzięki składanej konstrukcji. Można było z niego wysyłać nie tylko SMS-y, ale też e-maile i faksy.
Takiego właśnie urządzenia potrzebowali ludzie prowadzący interesy. Pager RIM sprzedawał się na tyle dobrze, że kierownictwo firmy postanowiło dalej iść tą drogą. Kolejny model o numerze 950 był jeszcze bardziej zaawansowany. Na ekranie można było czytać tekst w aż 8 liniach. Do już znanych funkcji dodano kolejne udogodnienia dla zapracowanych biznesmenów. Na pewno przydawały im się aplikacje kalendarza i listy zadań do wykonania. Oprócz tego pager miał kalkulator i budzik.
Początek XXI wieku oznaczał koniec ery osobnych urządzeń do rozmawiania i pisania wiadomości. Wtedy też pojawiła się znana na całym świecie marka. Szczerze mówiąc, nie uważam jednak RIM BlackBerry 5810 za wybitnie udany sprzęt. Owszem, oferował wszystko, co wcześniejsze produkty firmy. Mimo to, z jakiejś trudnej do zrozumienia przyczyny, nie miał mikrofonu. Do prowadzenia konwersacji potrzebny były więc zestaw słuchawkowy.
Do tego ta nazwa… Jeśli już Kanadyjczycy chcieli być jak kolos tamtych czasów, czyli Nokia, trzeba było pójść wzorem Finów i zamontować mikrofon w telefonie. Na osłodę dodano przeglądarkę WAP, czyli wczesnej wersji mobilnego internetu. Później poszło już lepiej. Jeden z kolejnych modeli, czyli BlackBerry 6710 dorobił się już wbudowanego mikrofonu. Z czasem powstały też pierwsze telefony komórkowe z kolorowymi wyświetlaczami. W 2003 roku standard ten zapoczątkował BlackBerry 7210, w Europie sprzedawany jako 7230.
Pierwsze problemy RIM i zmiana nazwy na BlackBerry
Z czasem RIM rozszerzył portfolio o telefony dla użytkowników innych niż biznesowi. Tak powstała m.in. seria Pearl, która wyróżniała się możliwością słuchania muzyki nagranej w formacie MP3. Był już jednak rok 2006. Komórki z serii 8100 i 8700 rok później zyskały rywala o wyglądzie i funkcjach przewyższających wszystko to, co do tej pory znali konsumenci. Krótko mówiąc, Apple pozamiatał konkurencję.
Początkowo branża tego jednak nie dostrzegła. Krytyczne zdanie o zaprezentowanym w 2007 roku smartfonie wyraził nie tylko Steve Ballmer z Microsoftu. Jego prześmiewcza ocena iPhone’a dziś jest słynna. Mniejszym echem odbiła się opinia szefostwa RIM. Przedstawiciele firmy stwierdzili, że przez tak duży ekran sprzęt firmy Steve’a Jobsa będzie się szybko rozładowywał. Faktycznie, mieli rację. Nie miało to jednak wpływu na sprzedaż iPhone’ów. Branża mobilna miała się zmienić na zawsze, a pozostali producenci komórek dostosować do nowych upodobań klientów.
Szefostwo Research In Motion wiedziało, że szybko trzeba czymś przekonać klientów do pozostania przy marce BlackBerry. Niestety, jak to zwykle bywa, pośpiech źle się kończy. W 2008 roku koncern pokazał światu smartfon o nazwie Storm. Była to pierwsza komórka Kanadyjczyków pozbawiona fizycznej klawiatury. Ekran wzbogacono ponadto technologię SurePress. Dzięki niej, w zależności od siły nacisku, użytkownik mógł wywoływać różne funkcje.
Powiedzieć, że ten telefon źle działał, to nic nie powiedzieć. Awaryjność wyświetlacza była tak wielka, że klienci masowo zwracali urządzenia. RIM próbował ratować sytuację, wymieniając je na inne. Koszt tej operacji wyniósł pół miliarda dolarów. Większym ciosem okazały się jednak straty wizerunkowe. Wydany rok po pierwszym BlackBerry Storm 2 był zdecydowanie bardziej używalny. Potencjalni kupcy jednak zbyt mocno bali się powtórki z wątpliwej rozrywki. Słaba sprzedaż smartfona przyczyniła się do rezygnacji z kontynuowania prac nad następcą.
W 2013 roku doszło do jeszcze jednego ważnego wydarzenia. Research In Motion zmienił nazwę na BlackBerry. Tym samym doszło do pełnego utożsamienia firmy z jej sztandarową marką. Czy to dobrze? Nie wiem, ale na pewno nie miało to negatywnych konsekwencji. Szkoda jednak, że inne decyzje kierownictwa koncernu nie były chociaż neutralne. Kolejne lata to już niestety powolna agonia technologicznego giganta.
Kolejne lata BlackBerry na rynku mobilnym
Co ciekawe, afera ze Stormem nie wpłynęła początkowo na wyniki finansowe firmy. Mało tego, szczyt potęgi RIM przypadł na 2010 rok. To właśnie wtedy Kanadyjczycy zanotowali rekordowe zyski. Klienci mimo wszystko nadal byli wierni marce BlackBerry. W kolejnej dekadzie konkurencja zaczęła jednak wyszarpywać kolejne kawałki mobilnego tortu, aż w końcu dla dawnego hegemona zabrakło miejsca.
W następnych latach Kanadyjczycy wydali jeszcze kilka interesujących modeli. W 2014 roku świat zobaczył BlackBerry Classic i Passport. Mnie szczególnie przypadł do gustu ten drugi. Jego nietypowy kwadratowy ekran wyróżniał się na tle tak ówczesnych, jak i późniejszych sprzętów innych producentów. Następnie, w 2015 roku, na rynek wprowadzony został Priv o bardziej „smartfonowych” proporcjach wyświetlacza.
Wszystkie trzy wymienione smartfony miały fizyczną klawiaturę QWERTY. Niestety, w parze z wyjątkową funkcjonalnością, dobrym wykonaniem i oryginalnym podejściem do wzornictwa nie szły udane decyzje co do oprogramowania. Kanadyjczycy nadal chcieli dawać użytkownikom poczucie korzystania z bezpiecznego i zapewniającego prywatność systemu operacyjnego. Z tego powodu bronili się przed dziurawym jak sito Androidem.
Faktycznie, ich własny BlackBerry OS był pod tym względem lepszy. Problem w tym, że była już połowa drugiej dekady XXI wieku a użytkownicy przyzwyczaili się do rozbudowywania możliwości smartfona o kolejne aplikacje. Tych było pełno w sklepie Google Play, ale nie BlackBerry App World. Pod tym względem sytuacja przypominała tą, z którą borykała się Nokia, najpierw sama, a potem pod skrzydłami Microsoftu. Telefony może i były fajne, ale fundamentalne braki w liczbie aplikacji skutecznie hamowały sprzedaż urządzeń.
Koniec smartfonów BlackBerry
Ostatnie tchnienia upadającego kolosa branży mobilnej to smartfony z serii KEY. W 2015 prawa do wydawania smartfonów pod tą marką przejęło chińskie TCL. I to zapewne stało za pierwszą od kilku lat dobrą decyzją co do kierunku rozwoju urządzeń. Przedsiębiorstwo z Dalekiego Wschodu, by uratować sprzedaż, przychylniejszym okiem spojrzało na współpracę z Google. Dzięki temu wydany w 2017 roku smartfon KEYONE działał już na Androidzie. Rok później otrzymał go także następca, czyli KEY2.
W obu sprzętach projektanci zachowali ikoniczną fizyczną klawiaturę. Wspaniale prezentuje się zwłaszcza nowszy model. Wykorzystano w nim mechanizm typu slider, dzięki któremu klawisze chowają się pod panelem wyświetlacza. Tym samym ma on odpowiednią wielkość, którą w KEYONE klawiatura ograniczała. Co więc poszło nie tak? Moim zdaniem było już za późno na odbudowanie rynkowej pozycji.
Tu znów nasuwa mi się analogia do Nokii. Fińska legenda, będąca już w rękach HMD Global, też próbowała wrócić. Jednak w międzyczasie klienci zdążyli przyzwyczaić się do iPhone’ów, samsungów i wszelkiej maści „chińczyków” takich jak Xiaomi. Innymi słowy, nie potrzebowali już Nokii. Tak samo nie interesowało ich już BlackBerry. Fińskie telefony to dziś przynajmniej nisza, podczas gdy kanadyjska konkurencja całkiem zniknęła z segmentu smartfonów.
W 2020 roku TCL sprzedało prawa do marki OnwardMobility. Początkowo marka nawet planowała wskrzesić produkcję smartfonów. Ostatecznie jednak porzuciła ten pomysł. Już wcześniej, czyli w 2019 roku zawieszono działalność sklepu BlackBerry App World. Całkowity koniec nastąpił 4 stycznia 2022. Urządzenia z jeżyną w logo straciły możliwość wykonywania połączeń i wysyłania SMS-ów. Przestało działać także WiFi. Oczywiście o innych funkcjach związanych z łącznością też już można zapomnieć.
Przełomowe technologie i urządzenia BlackBerry
Kres sprzedaży smartfonów nie sprawił jednak, że marka BlackBerry została całkowicie zlikwidowana. Dziś zalicza swoiste życie po życiu. OnwardMobility zmieniło profil jej działalności. Dziś firma zajmuje się testowaniem systemów operacyjnych do autonomicznych samochodów przyszłości. Kto wie, być może nowe zadania okażą się równie przełomowe, jak te sprzed lat. RIM miał przecież niemałe osiągnięcia na polu oprogramowania.
To właśnie Kanadyjczycy stworzyli jedną z pierwszych bezprzewodowych sieci danych na świecie – RIMGate. Później zmieniono jej nazwę na BlackBerry Enterprise Server. Dzięki niej można było połączyć się z pocztą elektroniczną, listą kontaktów i kalendarzem za pośrednictwem różnych urządzeń podłączonych do wspólnego serwera. Co więcej, za sprawą technologii push e-mail skrzynka mailowa stale się synchronizowała, co pozwalało na bieżąco odpowiadać na korespondencję.
Z rozwiązań BlackBerry korzystali też najpotężniejsi ludzie i organizacje na świecie. Kanadyjska firma opracowała rozwiązania kryptograficzne, które usprawniły standardy AES i Triple-DES. Szyfrowanie było złamać tak trudno, że telefonami BlackBerry zainteresowali się prezydenci, premierzy i ministrowie takich państw jak m.in. Stany Zjednoczone i Niemcy. Bezpiecznych komórek tego koncernu używali ponadto oficjele Unii Europejskiej, NATO i wielu wysokich rangą oficerów amerykańskiej armii.
BlackBerry już na zawsze pozostanie legendą branży technologicznej. Innowacyjne, a przy tym zapewniające prywatność rozwiązania sprawiły, że firma zdobyła miliony klientów na całym świecie. Wielka szkoda, że ten wspaniały dorobek tak strasznie zaprzepaściła. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz usłyszymy o BlackBerry. Ma ono wielką szansę znów być o krok przed innymi. Jakby nie patrzeć, autonomiczne pojazdy to przyszłość, która prędzej czy później nadejdzie.