rywalizacja w zwiazku

Rywalizacja to część ludzkiej natury – pobudza do działania i niejednokrotnie stanowi kluczowy składnik sukcesu. Zresztą to właśnie jej po części zawdzięczamy nieszablonowe rozwiązania, osiągnięcia sportowe i wielkie wynalazki. Zupełnie naturalnym wydaje się też, że konkurują ze sobą partnerzy, których życia stykają się na tak wielu płaszczyznach. Niestety, łatwo tu o przekroczenie zdrowych granic. Co robić, kiedy Twój związek zaczyna przypominać walkę o dominację?

Rywalizacja w związku – przyczyny

Zmęczeni po całym dniu wyzwań, napięć w pracy i stawiania czoła setkom obowiązków zazwyczaj marzymy tylko o jednym – spokoju. Tymczasem wraz z przekroczeniem progu swojego domu masz wrażenie, jakbyś wchodził na pole bitwy. Co gorsza, jest to bitwa z osobą, z którą jeszcze nie tak dawno łączyły Cię płomienne uczucia. Zacięta walka sprawia, że z czasem oboje zapominacie o wzajemnym szacunku i akceptacji, a zdrowy, pełen miłości związek staje się dla Was czymś odległym.

Niestety, najczęściej właśnie do tego prowadzi niezdrowa rywalizacja pomiędzy partnerami. Nie mówię, że małe współzawodnictwo dotyczące błahych spraw musi być czymś złym. Wręcz przeciwnie, często dodaje relacji pikanterii i emocji, w szczególności, gdy oboje macie temperamenty wojowników. Mimo wszystko zazwyczaj warto dać sobie na wstrzymanie, zanim rywalizacja przysłoni wszystkie pozytywne aspekty związku i poprowadzi do kompletnego zrujnowania budowanej przez lata relacji.

Strach i kompleksy

Dlaczego tak właściwie partnerzy ze sobą konkurują? Bardzo często wynika to z niskiego poczucia własnej wartości, a chęć rywalizacji stanowi pewnego rodzaju mechanizm obronny. Osoba, która czuje się niewystarczająca i gorsza, boi się odrzucenia ze strony ukochanego lub ukochanej. To właśnie ten lęk może przyczynić się do chęci dominacji, pokazania się jako ktoś lepszy w jakiejkolwiek dziedzinie, co w rzeczywistości tylko pogarsza sytuację i zaostrza spory. Kolejną kwestią jest dominacja, która ma uchronić przed dominacją. Brzmi głupio? Być może, bo w rzeczywistości nie prowadzi do niczego dobrego. Zaatakujesz swojego partnera, zanim on zaatakuje Ciebie – niestety zdarza się, że przejmujemy kontrolę z obawy, że ktoś inny zrobi to przed nami.

Sfera zawodowa a życie prywatne

Jeszcze inną sprawą jest przenoszenie nerwów z pracy do sfery prywatnej, a w tym do związku. Wiem, że czasami bardzo ciężko jest tego nie robić, zwłaszcza gdy Twoja profesja jest bardzo stresująca i w firmie musisz pokazywać charakter, ale te dwa obszary życia po prostu trzeba oddzielać. Zapewniam, że Twoja partnerka nie potrzebuje w domu szefa, który będzie nią dyrygował i pokazywał swoją dominację. Ty z pewnością nie oczekujesz tego z jej strony, dlatego ten pierwiastek siebie warto zostawić w pracy i nie brać go ze sobą do domu.

Kto jest lepszy?

Nie ma co się oszukiwać, każdy z nas lubi być w czymś lepszy. To normalna sprawa, wszyscy mamy zakorzenioną potrzebę rywalizacji i chcemy nieustannie udowadniać swoją pozycję. Grunt to pamiętać, że związek nie ma polegać na pokazywaniu swojej wyższości nad drugą osobą. Zdrowa relacja nie wymaga dowodów dominacji, tylko akceptacji i wsparcia. Potrzebę konkurencji i wygrywania możesz przecież zaspokoić na innych płaszczyznach na przykład, gdy rozwijasz swoją pasję – bez znaczenia czy będzie to wędkarstwo, czy gra w szachy.

Wyniszczający kamuflaż

Nawet drobne spory i nieporozumienia regularnie zamiatane pod dywan mogą skutkować niezdrową rywalizacją. Nie od dziś wiadomo, że brak komunikacji to największa zmora związków. Czujesz się niezrozumiany, oszukany i zdezorientowany, a zamiast o tym porozmawiać, dusisz w sobie emocje. Z czasem frustracja jest coraz większa, a Ty nie masz jak jej odreagować, bo nie powiedziałeś swojej partnerce, w czym leży problem. Sytuacja będzie jeszcze gorsza, jeśli w celu zwrócenia na siebie uwagi lub odegrania się na drugiej osobie, zaczniesz z nią konkurować i usilnie pokazywać, w czym jesteś lepszy.

Wzorce wyniesione z domu

Czy tego chcemy, czy nie, już jako dzieci uczymy się, w jaki sposób w przyszłości będziemy budować nasze relacje. Dotyczy to również kwestii konkurowania, uległości i dominacji. Bardzo prawdopodobne, że niezdrowa rywalizacja jest odbiciem tego, co jedno z partnerów obserwowało w swoim domu rodzinnym. Żeby było jasne, nie mówię, że powielanie wszystkich schematów jest jednoznacznie złe. Przykładowo przekazywane z pokolenia na pokolenie przekonanie o tym, że mężczyzna sprawuje pieczę nad zarobkami, a kobieta dba o dom w niektórych przypadkach odpowiada obu stronom i to jest okej. Sytuacja wymyka się spod kontroli, kiedy jedna osoba zaczyna bezwarunkowo narzucać swoje zdanie drugiej.

Rywalizacja i dominacja – kiedy nie są takie złe?

Nie zawsze rywalizacja w związku musi zwiastować definitywny koniec relacji. Co więcej, taka sytuacja nie musi oznaczać, że związek jest nieszczęśliwy. Przykładowo, kiedy Twoja partnerka odnosi sukcesy zawodowe, Ty szczerze ją chwalisz i wspierasz, a jednocześnie traktujesz to jako zdrową motywację do poprawy swoich wyników w pracy, to możecie spać spokojnie.

Myślę, że kluczem jest tu wysokie poczucie własnej wartości. Jeśli nie jesteś szczęśliwy sam ze sobą, nigdy nie będziesz szczęśliwy w związku – to zdanie psycholodzy powtarzają jak mantrę. Może wydawać Ci się oklepane, ale to nie zmienia faktu, że jest prawdziwe. Gdy jesteś świadom siebie i swoich umiejętności, sukcesy partnerki nie sprawiają, że czujesz się gorszy i nie traktujesz ich jako powodu do inicjowania wyścigu szczurów rodem z korpo we własnym domu.

Jak już wspomniałem, bywa również tak, że dominacja jednej osoby wynika z obustronnej zgody i jest komfortowa dla obu partnerów. Na przykład facet w związku zajmuje się finansami i kwestiami formalnymi, a jego partnerka czuje się w takim układzie stabilnie i bezpiecznie. Może brzmi to nieco stereotypowo, ale uważam, że dopóki taka sytuacja działa na korzyść obojga partnerów, to ma prawo bytu i jest jak najbardziej w porządku. W takim przypadku dobrze by było, żeby to partnerka trzymała pieczę nad innym ważnym elementem Waszej codzienności. W końcu w relacji partnerskiej niezbędna jest równowaga.

Oprócz równowagi niezwykle ważne są także rozsądek i stawianie zdrowych granic. Niestety, zdarza się, że jeden z partnerów przyjmuje rolę osoby uległej, mimo że wcale tego nie chce. Może to wynikać z obawy przed odrzuceniem czy z przeświadczenia o braku samodzielności. Taki układ zdecydowanie nie należy do zdrowych i może być tragiczny w skutkach.

O co rywalizują partnerzy?

Duże prawdopodobieństwo, że wzajemna batalia zacznie się w momencie, gdy przestaniecie komunikować swoje potrzeby i na bieżąco rozwiązywać nawet te najdrobniejsze sprzeczki. Zdarza się jednak, że proza życia codziennego często sprawia, że zapominamy o tym, co wzajemnie w sobie cenimy. Pozostawiająca wiele do życzenia komunikacja, zazdrość lub kilka drobnych kłótni z całego tygodnia mogą sprawić, że miłość zacznie przeplatać się ze złością i nieustanną potrzebą udowadniania swojej wyższości.

Sfrustrowani partnerzy w zasadzie mogą ze sobą rywalizować o dosłownie wszystko. Wpisują się w to nawet tak prozaiczne kwestie, jak dbanie o dom czy umiejętności kulinarne. Problem staje się jeszcze poważniejszy, kiedy dotyczy on fundamentalnych aspektów Waszego życia.

Praca, kariera i zarobki

W pracy spędzamy mnóstwo czasu i niejednokrotnie wypruwamy sobie żyły, żeby wspinać się coraz wyżej po szczeblach kariery. Rywalizacja na płaszczyźnie zawodowej może dawać się we znaki szczególnie wtedy, gdy wraz z partnerką pracujecie w tej samej branży. Nie jest to jednak złota zasada, bo konkurować można, nawet jeśli zajmujecie się czymś kompletnie innym. Wtedy też o wiele trudniej jest dostrzec podłoże całego konfliktu. Niestety, ale awans, podwyżka oraz fala pochlebstw w kierunku jednego z partnerów mogą budzić u drugiego poczucie słabości. Moja żona zarabia więcej – co jeśli ma mnie za nieudacznika i stwierdzi, że nie jestem dla niej wystarczający? Albo z drugiej strony, ja odnoszę sukcesy zawodowe, więc w domu też powinienem rządzić.

Niezdrowa rywalizacja w związku na tle zawodowym to prawdziwy konflikt ambicjonalny. W takim przypadku partnerzy, zamiast się wspierać i doceniać sukcesy drugiej osoby, biorą udział w wyścigach. To, że ktoś zarabia mniej, nie oznacza, że jego praca jest nieważna. Oczywiście, czasami awans partnera może zadziałać na żonę lub męża motywująco, ale kiedy każda rozmowa o pracy w Waszym wykonaniu kończy się kłótnią, powinna zapalić Ci się czerwona lampka. Myślę, że warto oddzielić życie prywatne od zawodowego grubą kreską. Nie mówię o tym, że powinniście unikać tematu pracy jak ognia, ale na pewno nie powinien on być narzędziem do codziennych przechwałek, umniejszania drugiej osobie i nabijania sobie ego.

Względy dzieci

Rywalizacja o to, kto jest lepszym rodzicem jest chyba najgorszą z możliwych. Taka walka odbija się nie tylko na relacji partnerów, czyli dwóch dorosłych osób, ale przede wszystkim na dzieciach. Kilkulatek z pozoru nieświadomy tego, jak wygląda funkcjonowanie świata dorosłych, w rzeczywistości widzi naprawdę wiele. Wszystkie konflikty pomiędzy rodzicami, a w szczególności te, które dotyczą bezpośrednio dziecka, mogą być opłakane w skutkach pod względem jego zdrowia psychicznego. Najczęściej batalię o względy i miłość dziecka prowadzą rodzice po rozwodzie, ale niestety, zdarza się również, że dzieci są świadkami rywalizacji rodziców będących w związku.

Dom i codzienne obowiązki

Rywalizacja nie musi dotyczyć tylko kwestii, nazwijmy to, poważnych. W przypadku, gdy codzienne prace domowe stają się kolejną okazją do umniejszania partnerowi, taka sytuacja może być tak samo wyniszczająca, jak na przykład rywalizacja na tle zawodowym. Przykładowo takie drobnostki jak nieprzyjemne uwagi odnośnie do porządków domowych czy organizacji przyjęcia dla Waszych wspólnych przyjaciół, bo przecież „ja zrobię to lepiej” mogą stanowić preludium do ostatecznego rozpadu związku.

Niezdrowa rywalizacja pomiędzy partnerami – jak sobie z nią radzić?

Myślę, że czasami warto wziąć głęboki oddech, schować dumę do kieszeni i po prostu odpuścić. Brzmi prosto, a w rzeczywistości wcale takie nie jest. Zanim dojdziecie z partnerką do takiego momentu, prawdopodobnie czeka Was długa droga. Punktem wyjścia do ogarnięcia całej tej sytuacji jest uświadomienie sobie problemu, a następnie rozmowa. I to nie jedna.

Zastanów się, co tak bardzo ceniłeś w swojej partnerce, zanim stała się Twoim rywalem, porozmawiajcie szczerze o swoich żalach, obawach i wzajemnych pretensjach, a dopiero później przyjdzie czas na wypracowanie kompromisów. Rzecz jasna nie mam na myśli całkowitej uległości wobec drugiej osoby. Mówię tu o sporządzeniu jasnych, w miarę możliwości korzystnych dla obu stron zasad, których oboje będziecie się trzymać.

Pamiętaj, że co by nie było, gracie w tej samej drużynie. Jestem pewien, że nikomu o zdrowych zmysłach nie zależy na życiu w ciągłym stresie i nerwach, ale do tanga trzeba dwojga i chęć do zmiany musi wychodzić z obu stron. W niektórych przypadkach mimo szczerych chęci rozmowa i kompromisy mogą nie wystarczyć. Z nieprzepracowanymi traumami, lękami, szkodliwymi schematami wyniesionymi z dzieciństwa oraz szeregiem innych problemów, których nie sposób nawet wymienić, czasami ciężko poradzić sobie samemu. Nie pomogą tu także internetowe mądrości, dlatego, jeśli nie uda Wam się samodzielnie dojść do porozumienia, warto podjąć ten temat w gabinecie dobrego terapeuty.

13 / 100

Dodaj komentarz