Trudno znaleźć drugą tak globalną dyscyplinę sportu jak piłka nożna Nie zdziwię się, jeśli wtorkowych i środowych wieczorów nie wyobrażasz sobie bez obejrzenia choćby jednego meczyku w Lidze Mistrzów, a na czas takich turniejów jak Mistrzostwa Europy czy Świata najchętniej wziąłbyś urlop w robocie.
Futbol to świętość, ale też ogromna kasa, bo do kieszeni najlepszych piłkarzy trafiają grube miliony. Lubią wydawać je nie tylko na szybkie fury, ale też luksusowe rezydencje i apartamenty, na które pewnie nie byłoby Cię stać nawet trafiając szóstkę w totka. A zastanawiałeś się kiedyś, gdzie Messi i Lewandowski spędzają swój wolny czas między kolejnymi meczami Bundesligi La Ligi? Pewnie nie, dlatego przedstawię Ci piłkarskich królów życia i ich bajeczne nieruchomości. Uważaj, bo będziesz musiał zbierać szczękę z podłogi.
Robert Lewandowski i jego wypasiony dom w Monachium
Tego pana nikomu nie trzeba przedstawić. Jeden z najwybitniejszych kopaczy w historii polskiego futbolu, którego sukcesy nie mają końca. Muszę przyznać, że kiedy przechodził z Lecha Poznać do Borussii Dortmund to nie miałem najlepszych przeczuć. Gość faktycznie wymiatał w polskiej lidze, ale o czym ja w ogóle mówię. Poziom sportowy w Bundeslidze wyprzeda polską ekstraklasę o jakieś lata świetlne, więc trudno nie było być sceptycznym. Ale wydarzył się cud. Lewy to najlepszy Piłkarz UEFA i FIFA, no i oczywiście triumfator Ligi Mistrzów. Każdy zna Lewego, więc i kasa na jego koncie się zgadza. Zgadza się też u jego żony, która też wnosi do domowego budżetu niemałe pieniądze.
To wszystko pozwala im swobodnie inwestować w nieruchomości. Posiadają m.in. apartament w Warszawie, willę na Mazurach i oczywiście dom w Monachium, w którym spędzają najwięcej czasu. Jego lokalizacja? Oczywiście, że najbardziej prestiżowa dzielnica w regionie. Wartość? Coś około 10 mln euro. Państwo Lewandowscy generalnie chronią swoją prywatność, ale chwalą się swoimi luksusami na Instagramie. Stąd wiem, że na terenie willi znalazło się miejsce na świetnie wyposażoną siłownię czy spory ogród z mini-placem zabaw dla córek. Jest też przestronny salon czy ogromna kuchnia, gdzie rządzi i dzieli małżonka naszego narodowego skarbu. W niemal każdym pomieszczeniu znajdują się ogromne okna, a całość urządzona jest w jasnej kolorystyce. Po zdjęciach zamieszczanych w social mediach widać też, że Lewy z Anią są entuzjastami nowoczesnego stylu, który przełamują eleganckimi, industrialnymi czy retro dodatkami. Moje podsumowanie – wypas, aż miło.
Cristiano Ronaldo i jego posiadłość w Turynie
Portugalski gwiazdor dał się poznać piłkarskiemu światu jako zawodnik Manchesteru United, ale po kilku latach przeniósł się do Realu Madryt, z którym sięgnął futbolowego sufitu. Kilka wygranych w LM, zacięte boje z Barceloną o krajowe mistrzostwo, niezliczone tytuły króla strzelców chyba w każdych rozgrywkach, w których brał udział. W 2018 roku przeniósł się do Juventusu Turyn, gdzie gra z naszym Wojtkiem Szczęsnym. W stolicy Piemontu zafundował sobie gigantyczną posiadłość, której spokojnie mogą mu pozazdrościć gwiazdki filmowe zza Oceanu. CR7 uwił sobie gniazdko ze swoją partnerką, Georginą Rodríguez, z którą wychowują gromadkę dzieci. Co prawda oboje na swoich instagramowych kontach nie pozują zbyt wiele na tle swoich włości, ale coś tam można zobaczyć.
Na pewno zazdroszczę bajecznego basenu, w którym mógł się chlaptać podczas covidowego lockodownu. W pełni wyposażonej siłki też nie mogło zabraknąć, bo gdzieś te mięśnie musi ćwiczyć. W samej rezydencji przeważają ciepłe kolory – beż, brąz i biel dominują choćby w pokaźnym salonie urządzonym (pomruk zaskoczenia) w nowoczesnym stylu. Da się też zauważyć meble i akcesoria w złotym wydaniu, jak na bogacza przystało. Zauważyłem też sporo włochatych dywanów, ale to chyba jedynie ukłon w stronę bezpieczeństwa i wygody dzieciaków. Przeszklenia to już chyba jakiś konik piłkarzy, bo podobnie jak u Lewego, u Cristiano też jest co myć na święta. To chyba tyle jeśli chodzi o turyńską chatę Portugalczyka, który raczej unika prywaty. I chwała mu za to.
Harry Kane i jego londyńska posiadłość
Anglik nie ma na koncie takich sukcesów jak wyżej wymieniona dwójka, ale moim zdaniem daje radę. Przez całą swoją seniorską karierę związany z Tottenhamem Hotspur, z drobnymi przerwami na wypożyczenia. Z reprezentacją udało mu się dojść do półfinału Mistrzostw Świata w 2018 roku i zdobył tam nawet tytuł króla strzelców, więc jednak nie jest takim drewnem, na jakiego może wyglądać. W ostatnich latach chyba najpewniejszy punkt Anglików w ataku, co nie zmienia faktu, że Lewemu to nawet do pięt nie dorasta. Ale do rzeczy – spokojnie plasuje się w czołówce najlepszych napastników na świecie, dlatego może liczyć na pokaźne tygodniówki, które większość Polaków zarabia w ciągu roku. Nie dziwi mnie więc, że może pozwolić sobie na wypasioną chatę w Londynie, którą o dziwo wynajmuje.
Mieszka tam ze swoją wieloletnią ukochaną, Katie Goodland, z którą związał się jeszcze za czasów szkoły (szacun), oraz dwoma uroczymi córeczkami. Dom robi wrażenie, bo jeśli wierzyć wyspiarskim tabloidom, mieście się w nim aż siedem sypialni, ale chyba patrząc przez pryzmat piłkarskich standardów to mieści się w normie. Kane raczej nie zostanie gwiazdą MTV Cribs bo zbyt dużo swojego lokum to nie pokazuje na socialach, ale coś tam udało mi się wyhaczyć u jego żony. Jest oczywiście siłownia. Duża i świetnie wyposażona siłownia, która przy okazji służy jako wystawka dla jego koszulek meczowych. Znalazło się tej miejsce dla ogromnej łazienki, która od podłogi aż po sufit wyłożona jest klasycznym, białym marmurem. Zazdroszczę też miejsca na wielgachną wannę i prysznic, no i oczywiście nie mogłem nie zwrócić uwagi na złote dodatki i armaturę, od której aż bije prestiżem. Domowe aranżacje u Kane’a to najprawdopodobniej przewaga stonowanych barw i naturalnych materiałów, które gdzieś tam wspólnie z małżonką mimochodem przemycają robiąc sobie selfie w korytarzu. Podsumowując, jest luksusowo, ale bez zbędnej przesady.
Jak mieszkają gwiazdy futbolu – Leo Messi i jego katalońska forteca
Wielu sądziło, że to Diego Maradona najsłynniejszym i najwybitniejszym argentyńskim zawodnikiem w historii, ale wszedł Messi cały na biało i pozamiatał. Dosłownie, bo to co on wyprawia z piłką przy nodze to jest coś wspaniałego. Jeśli śledzisz LaLigę i LM to z pewnością wiesz, że jego forma niebezpiecznie stacza się po równi pochyłej, ale to jest Messi, więc odpalić może w każdej chwili. Nie zmienia to faktu, że setki milionów, które zarobił na boisku i poza nim pozwoliły kupić mu ogromną rezydencję (gwoli ścisłości – jedną z wielu) pod Barceloną, w której po meczach cziluje sobie ze swoją żoną i trójką synów.
Oczywiście to jego druga połówka, Antonela Roccuzzo, znacznie chętniej chwali się swoim domem na Instagramie. No i powiem, ci, że rzeczywiście jest się czym chwalić. Dom z zewnątrz wygląda na ultraluksusowy i designerski, a teren wokół niego to prawdziwy raj dla miłośników aktywności na świeżym powietrzu. Jest oczywiście niezbędny w domach gwiazd piłki nożnej basen, ale też małe boisko, które było wybawieniem dla Messiego w twardego lockdownu. Co ciekawe, Messi kupił ten dom za „grosze”, bo chyba za niecałe 2 mln euro, ale wpakował w niego kilkukrotnie więcej, co widać zresztą gołym okiem.
Nie pomylę się pewnie jeśli powiem, że za urządzenie katalońskiego gniazdka odpowiada żona piłkarza. Po prostu widać damską rękę w aranżacjach, które świetnie wpisują się w najnowsze trendy wnętrzarskie i wcale nie przesadzam. Ponadczasowa biel i subtelny beż, naturalne wykończenia, welurowe krzesła w stylu retro, wszechobecne przeszklenia czy drewniane lamele na ścianach – tyle udało mi się znaleźć na Instagramie żony żyjącej legendy futbolu. Aż chciałoby się powiedzieć, że „życie jak Madrycie”…, ale wiadomo, o rywalach Argentyńczyka z hiszpańskiej ligi nie będę wspominał.
Bajońskie kontrakty sprawiają, że sportowcy ze światowego topu mogą pozwolić sobie na inwestycję w ekskluzywne rezydencje i to w liczbie, którą przeciętny śmiertelnik z trudem może ogarnąć rozumem. Ale coś za coś – pomyśl, ile hektolitrów potu musieli wylać na treningach, żeby pozwolić sobie na królewskie życie. Niby pieniądze szczęścia nie dają, ale chyba przyjemniej beczy się w poduszkę o wartości używanego Golfa.