Filmy o wojnie to rodzaj produkcji, którego na rynku jest zatrzęsienie. Nic dziwnego, konflikty zbrojne odcisnęły piętno na żołnierzach i na zwykłych ludziach, do których zaliczają się artyści. Każdy reżyser przedstawia wojnę w swoim spojrzeniu. Część z nich skupia się na Afganistanie, inni na Wietnamie czy Europie z 1917 r. lub z okresu II WŚ. Walka, zmagania psychologiczne i brutalna rzeczywistość – to i więcej znajdziesz w najlepszych filmach wojennych wszech czasów. Poznaj TOP 15 produkcji!
Czas Apokalipsy (1979) – dramatyczna analiza psychiki żołnierza
Mój osobisty ranking najlepszych filmów wojennych otwiera Czas Apokalipsy z 1979 roku. Jest to luźna adaptacja najpopularniejszej powieści Josepha Conrada – Jądro ciemności. Ekranizacji dzieła znanego pisarza podjął się równie słynny reżyser, jakim jest Francis Ford Coppola. Tak, tak – ten od Ojca chrzestnego czy Jeźdźca bez głowy. W wojennej adaptacji Coppola wziął na warsztat coś więcej niż strzelanki, cierpienie czy poświęcenie tak typowe dla amerykańskiej kultury kinowej. Ten reżyser nie byłby sobą, gdyby nie postawił na analizę ludzkiej psychiki.
Czas Apokalipsy opowiada historię kapitana Willarda, który po raz kolejny zostaje wysłany w samo centrum wojny – na wietnamski front. Powrót w miejsce walk wiąże się z misją głównego bohatera. Willard otrzymuje misję likwidacji pułkownika, który wbrew rozkazom z góry zaszył się w wietnamskiej dżungli. Jednak z czasem okazuje się, że odnalezienie oraz pacyfikacja wojskowego nie są najtrudniejszym zadaniem bohatera. Większą zmorą kapitana jest sama podróż w głąb siebie i swojego umysłu. Psychologiczne przedstawienie zmagań z okrucieństwem wojny oraz zatraceniem człowieczeństwa wyszło Coppoli mistrzowsko.
Film nie gloryfikuje działań wojskowych, a pokazuje ich okrucieństwo i destrukcyjny wpływ na człowieka. Szaleństwo, odrzucenie wszelkich idei czy wręcz zezwierzęcenie to tylko niektóre skutki wojennej agresji, które przedstawia Coppola. Mocno antywojenny dramat zyskał wiele nagród, w tym dwa Oscary oraz trzy Złote Globy. Liczne wyróżnienia tylko potwierdzają moją wysoką ocenę ekranizacji i myślę, że zdecydowanie zachęcają do obejrzenia tego klasyka wojennej filmografii.
Full Metal Jacket (1987) – teatralna wojna w wykonaniu Kubricka
Kolejny klasyk kina wojennego to Full Metal Jacket, czyli dzieło słynnego Stanley’a Kubricka. Jak na Amerykanina przystało, ten reżyser również podjął się tematu wojny wietnamskiej. Jednak przestawia ją zgoła inaczej niż wspominany wcześniej Francis Coppola. Twórca Full Metal Jacket nie decyduje się na antywojenną narrację. Kubrick nie mówi o tym, co jest dobre, a co złe. W jego oczach świat wojny jest niczym teatralny dramat, który jest zarazem tragiczny, jak i w pewien sposób fascynujący.
Fabuła filmu opiera się na doświadczeniach młodych rekrutów amerykańskiej armii. Na początku widz poznaje kilka postaci przebywających w obozie przygotowawczym. Wśród nich szczególną rolę odgrywa Joker, który jest głównym bohaterem dramatu. Już w pierwszych minutach filmu można zobaczyć okropieństwa związane z wojną, a przecież postaci jeszcze nawet na niej nie są. W obozie rekrutów panuje terror, który wykorzystuje taktyki prania mózgu, zastraszanie czy poniżanie. Wszystko po to, żeby wydusić z przyszłych żołnierzy człowieczeństwo i stworzyć z nich bezrefleksyjne automaty do zabijania.
Kiedy szkolenie dobiega końca, widz wraz z rekrutami przenosi się na wietnamski front. Tam akcję można śledzić z perspektywy wspomnianego Jokera, który obejmuje rolę korespondenta wojennego. Obrazy zniszczonych miast, uciekających cywilów czy atakujących żołnierzy zza obiektywu bohatera przybierają wręcz teatralną formę. Piękne oświetlenie i chłodne oko operatora (Jokera) sprawiają wrażenie, jakby wydarzenia, w których uczestniczy były tylko przedstawieniem, a nie prawdziwą wojną.
Celem reżysera było pokazanie dehumanizacji oraz zwierzęcych instynktów człowieka. Przystosowanie do narzuconych warunków oraz wola przetrwania za wszelką cenę, to aspekty, których słuszności nie powinno się oceniać. Refleksja reżysera dotyczy tego, że każdy jest zdolny do podłości oraz okrucieństwa, jeśli tylko znajdzie się w odpowiednich warunkach.
Lista Schindlera (1993) – dramat wojenny oparty na prawdziwej historii
Na miejsce w czołówce najlepszych filmów wojennych z pewnością zasługuje też jedno z najbardziej znanych dzieł Spielberga, czyli Lista Schindlera. Dramat z 1993 roku opowiada historię, która oparta jest na prawdziwych wydarzeniach z okresu drugiej wojny światowej. Fabuła filmu skupia się na Oskarze Schindlerze, który był rzeczywistym niemieckim przemysłowcem. Tuż przed wybuchem wojny biznesmen założył w Krakowie fabrykę wyrobów emaliowanych i blaszanych. To właśnie dzięki tej wytwórni uratował ponad tysiąc żydowskich żyć.
Postać Schindlera jest dowodem na to, że nie wszyscy Niemcy byli źli oraz żądni krwi. Bywali i tacy, którzy pomagali Żydom podczas Holokaustu. Tytułowy fabrykant zdołał ocalić wiele istnień poprzez wpisywanie Żydów do wykazu pracowników potrzebnych do produkcji elementów dla armii. Sporo przy tym ryzykował, ale dzięki temu zapisał się na kartach historii oraz na znakomitej taśmie filmowej Spielberga.
Amerykańska produkcja jest czarno-biała, co nadaje jej klimatu z wczesnych lat XX wieku. Cała ekranizacja emanuje realizmem, dzięki któremu można niemal namacalnie poczuć dramat rozgrywający się w ówczesnym życiu Żydów. Tragizm i sceny chwytające za serce to główne znaki rozpoznawcze tej produkcji nagrodzonej blisko pięćdziesięcioma nagrodami filmowymi. Jeśli jeszcze nigdy nie widziałeś tego klasyka, to musisz jak najszybciej nadrobić tę stratę.
Szeregowiec Ryan (1998) – kasowy dramat wojenny Spielberga
Kolejny z najbardziej znanych filmów wojennych również należy do dorobku Stevena Spielberga. Akcja Szeregowca Ryana rozgrywa się podczas drugiej wojny światowej, a dokładnie w 1944 roku. Fabuła filmu opiera się na misji, jaką otrzymał kapitan Miller, grany przez znakomitego Toma Hanksa. Amerykański żołnierz dostał nakaz odnalezienia oraz uratowania jednego z ocalałych „kolegów po fachu”. Chodzi oczywiście o tytułowego szeregowca Ryana.
Misja ratunkowa wydawała się bezsensownym posunięciem, ponieważ Ryan znajdował się daleko za linią wroga. Ponadto dowódca Miller właśnie przegrał starcie, w którym stracił wielu żołnierzy i teraz miał zabrać na ratunek zespół składający się z aż ośmiu podwładnych. Dlaczego tyle osób miało poświęcić się dla jednego szeregowca? To i inne pytania zadawali sobie żołnierze z misji ratunkowej, którzy wraz z postępem wyprawy napotykali coraz to nowsze przeszkody. Kwestionowanie sensu rozkazów nie przemieniło się jednak w bunt. Amerykanie pozostali lojalni i wykonywali zadania zlecone przez górę.
Podczas misji ratunkowej widz poznaje bliżej wszystkich jej uczestników. Mają różne charaktery i temperamenty, ale łączy ich oddanie ojczyźnie. W sumie to cały Szeregowiec Ryan epatuje patriotyzmem. Czasami aż nadmiernym – jak to bywa w amerykańskich produkcjach. Jednak rozmowy żołnierzy są akurat bardzo naturalne. Pojawiają się w nich zarówno żarty, jak i smutek i tęsknota za domem.
Warto też podkreślić, że realizm oraz naturalizm to dwie największe cechy charakterystyczne całego filmu. Efekt naturalności został wniesiony do dzieła dzięki oryginalnemu – jak na tamte czasy – sposobie kręcenia z ręki. Konwencja dynamicznego dokumentu, który podąża za bohaterami czy dbałość o szczegóły nawet w kwestii odwzorowania oryginalnych czołgów z okresu II WŚ to smaczki, które w dużej mierze decydują o kunszcie produkcji. Za powodzenie filmu Spielberga z pewnością odpowiada też świetna obsada aktorska. Oprócz wspomnianego już Hanksa, na ekranie można zobaczyć m.in. Toma Sizemore, Matta Damona czy Adama Goldberga.
Helikopter w ogniu (2001) – naturalistyczny dramat Ridleya Scotta
Wśród reżyserów, którzy podjęli się wojennej tematyki, muszę wyróżnić także Ridleya Scotta. Helikopter w ogniu to prawdziwy majstersztyk. Film powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń, które rozegrały się w somalijskim Mogadiszu w marcu 1993 roku. Osiem lat przed postaniem ekranizacji ONZ poprosiło Stany Zjednoczone o pomoc w ogarnięciu zbuntowanej Somalii. Władze USA zgodziły się porwać dwóch dowódców rebelii sądząc, że akcja będzie szybka i łatwa. Nie mogły mylić się bardziej…
Operacja w Mogadiszu przeobraziła się w jedno z najdłuższych starć, w których amerykanie wzięli udział po zakończeniu wojny w Wietnamie. Przyczyną takiego obrotu zdarzeń było niespodziewane zestrzelenie dwóch amerykańskich helikopterów Black Hawk. Utrata śmigłowców sprawiła, że Amerykanie zostali uwięzieni w samym centrum wojennej zawieruchy. Chaos, krwawa masakra i zgliszcza miasta – to właśnie elementy, które wtedy zobaczyli żołnierze. Te obrazy przedstawił też Ridley Scott we współpracy ze Sławomirem Idziakiem, który był odpowiedzialny za filmowe zdjęcia.
W filmie Helikopter w ogniu nie ma przesadzonego patetyzmu, oddania ojczyźnie czy antywojennych filozofii. Jest za to realizm, brud i krew, pogorzelisko oraz dramat człowieka pozostawionego na pastwę wojennego losu. Ta produkcja, która zyskała dwa oscarowe wyróżnienia, jest zdecydowanie warta polecenia.
Wróg u bram (2001) – snajperskie starcie na szczycie
Ranking najlepszych filmów wojennych nie byłby kompletny bez słynnej produkcji Wróg u bram, której reżyserem jest Jean-Jacques Annaud. Ekranizacja z 2001 roku lokuje swoją akcję w oblężonym Stalingradzie z czasów II wojny światowej. Fabuła skupia się na dwóch postaciach, których poczynania mają zaważyć o losach bitwy z 1942 roku. Mowa o parze ponadprzeciętnych snajperów – jednym ze strony rosyjskiej i drugim z niemieckiej.
Kiedy Wasilij Zajcew – rosyjski reprezentant, zaczyna podstępnie eliminować coraz większe ilości wrogich wojsk, Niemcy postanawiają ogień zwalczyć ogniem. Sprowadzają wtedy najlepszego ze swoich strzelców – majora Königa. Obydwaj panowie stają się w pewnym sensie symbolami walki swoich krajów. Pomiędzy snajperami nawiązuje się niemalże osobista wojna o dominację w całościowym starciu.
Dramat wojenny nakręcono tak, że bitwa o Stalingrad odgrywa w pewnym sensie tło konfliktu Zajcewa i Königa. Cała produkcja jest naprawdę dobrym filmem, a jej dodatkowy atut stanowi świetna gra aktorska. W role głównych bohaterów wcialają się znakomity Jude Law oraz Ed Harris.
Przełęcz ocalonych (2016) – unowocześniony Szeregowiec Ryan?
Na miejsce wśród najlepszych produkcji wojennych zdecydowanie zasługuje także Przełęcz ocalonych – film w reżyserii Mela Gibsona. Jest to jedna z nowszych ekranizacji w rankingu, ponieważ jej premiera odbyła się w 2016 roku. Fabuła dzieła rozgrywa się podczas II wojny światowej i opowiada historię młodego bohatera, jakim jest Desmond Doss. Główny postać filmu to chłopak z patologicznej rodziny, który postanowił wyjść na ludzi. Doss czerpiąc przykład z brata, zgłasza się do wojska i zaciąga na japoński front.
Młodzieniec okazuje się jednak nietypowym rekrutem, ponieważ odmawia używania broni. Doss chce kierować się ideą antywojenną, a za misję obiera sobie pomoc w roli frontowego medyka. Odmienna postawa bohatera sprawia, że już w koszarach napotyka on ogromne trudności. Odmowa korzystania z broni buduje w oczach innych żołnierzy obraz tchórza, który nie powinien bronić kraju. Doss od początku musi więc udowadniać, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
Kiedy żołnierze trafiają na front, wewnętrze konflikty szybko odchodzą na bok. Sama wojna staje się konfliktem, na którym muszą się skupić. Dużą uwagę poświęca jej także reżyser, który zadbał o to, aby sceny batalistczne były niesamowicie realistyczne. Brutalność oraz naturalizm obrazów sprawiają, że nikt nie jest w stanie zakwestionować okrucieństwa wojny i zarazem majstersztyku twórców, którzy odwzorowali ją w ramach filmu. Dodatkowo dynamika akcji i odpowiednie operowanie kamerą wywołują wrażenie, jakoby widz znajdował się w samym centrum wydarzeń.
A jak w tym centrum odnajduje się Desmond Doss? W całej dramatycznej scenerii oraz wydarzeniach można powiedzieć, że główny bohater spisuje się na medal. Jego kompani zyskują do niego pełne zaufania, a nawet zaczynają darzyć go podziwem. Chociaż żołnierz nie chwyta za broń, to przysługuje się krajowi w ogromnej mierze. Doss ratuje walczących i często naraża przy tym własne życie. Nie straszne mu wejście prosto w płomienie czy manewrowanie pomiędzy ostrzałem. Jego poświęcenie skutkuje ocaleniem 70 osób, a także wykreowaniem legendy bezbronnego bohatera. Cały film w pewien sposób oddaje hołd żołnierzom, którzy polegli w imię wyznawanych przez siebie idei.
Dzieło Mela Gibsona nazywane jest czasami Szeregowcem Ryanem naszych czasów i myślę, że muszę się zgodzić z tą opinią. Nie da się nie zauważyć podobieństw w sposobie przedstawienia konfliktu zbrojnego. W końcu wojna nigdy się nie zmienia. Zmieniają się natomiast efekty specjalne, które w przypadku Przełęczy ocalonych są na naprawdę dobrym poziomie.
Dunkierka (2017) – kolejna popisowa produkcja Nolana
Christopher Nolan to jeden z najznakomitszych reżyserów naszych czasów, a więc i jego dramat wojenny nie mógł przejść bez echa. Dunkierka, bo o niej mowa – to jedna z nowszych realizacji utrzymanych w tematyce konfliktów zbrojnych. Film z 2017 roku przedstawia akcję, która rozegrała się w 1940 roku nad francuskim wybrzeżem. Reżyser w oryginalny, nieco dokumentalny sposób relacjonuje przebieg słynnej operacji „Dynamo”, która polegała na ewakuacji alianckich wojsk z Dunkierki oblężonej przez Niemców.
Cała akcja filmu rozgrywa się na trzech różnych płaszczyznach. Reżyser sprawnie szafuje obrazami z lądu, na którym utknęli żołnierze, morza – skąd ma przybyć pomoc, a także powietrza, gdzie rozgrywają się walki pomiędzy lotnikami RAF-u i Luftwaffe. Produkcja jest zatem bardzo dynamiczna, ale jednocześnie ma też w sobie coś refleksyjnego – ciszę. W całym filmie jest bardzo mało dialogów, ponieważ Nolan postanowił postawić na wymowność gestów oraz mimiki. Strach i niewiadoma malujące się na twarzach bohaterów są znacznie bardziej wymowne niż patetyczne banały, które często padają z ust postaci wojennych produkcji.
Kunszt Dunkierki emanuje zarówno ze znakomitej reżyserii brytyjskiego twórcy, jak i świetnych zdjęć, montażu oraz muzyki. Zwłaszcza ta ostatnia zasługuje na wyróżnienie, ponieważ przy minimalnej liczbie dialogów to ona często buduje napięcie oraz dynamizm akcji. Poza tym, co tu dużo mówić – to właśnie dźwięk oraz jego montaż przyczyniły się do zdobycia przez Dunkierkę dwóch Oscarów. Trzeci z nich trafił na konto montażysty całego filmu. Oprócz tego produkcja zyskała jeszcze 14 innych nagród i oszałamiającą liczbę różnorodnych nominacji, których było aż 73! Tak utytułowany film bezsprzecznie zasługuje na obejrzenie.
Pianista (2002) – polska perspektywa na wojnę
Pianista to film przedstawiający historię opartą na faktach z życia główego bohatera Władysława Szpilmana. Biograficzna produkcja na temat wybitnego muzyka jest dziełem niemniej znakomitego reżysera – Romana Polańskiego. Akcja filmu rozgrywa się w Warszawie z okresu drugiej wojny światowej. Natomiast fabuła opowiada o przeżyciach polsko-żydowskiego pianisty, któremu udało się przeżyć ten niezwykle trudny okres.
Twórcy filmu zadbali o to, aby był odzwierciedlał on XX wieczny charakter miasta, zwyczajów, ubiorów oraz innych elementów codziennego życia w Polsce. Ponadto porządnie przyłożyli się także do ukazania prawdy historycznej. Produkcja nie jest napakowana zbędnym patosem, ale w umiejętny sposób pokazuje dramatyzm sytuacji, z jaką przyszło się mierzyć Żydom. Fabuła skupia się na postaci Szpilmana i obrazuje jego historię. Jednak bohater tak naprawdę stanowi symbol większości żydowskich Polaków z okresu wojny.
Polański w swoim filmie pokazuje brutalną rzeczywistość, jaką zgotowali nam naziści. Nie szczędzi obrazów ciężkiej pracy fizycznej, poniżania oraz bicia czy walk o ostatki jedzenia. Reżyser dobitnie zwraca uwagę na piętno, które wojna zostawia na człowieku oraz jego psychice.
Do całej produkcji duże znaczenie wnosi również muzyka Wojciecha Kilara. Często odgrywa ona nawet pierwszoplanową rolę, a w połączeniu z obrazem potrafi na serio wzruszyć. Pianista jest naprawdę niesamowitą produkcją, która dzięki polskiemu reżyserowi przedstawia polską perspektywę wojny, jak żadna inna ekranizacja. Kunszt dramatu został doceniony wieloma nominacjami oraz nagrodami. Film otrzymał 3 Oscary oraz 34 inne wyróżnienia.
Cienka czerwona linia (1998) – krok od przekroczenia granic
Kolejny dobry film wojenny to dzieło, które napisał i wyreżyserował Terrence Malick. Cienka czerwona linia jest adaptacją powieści Jamesa Jonesa. Fabuła produkcji opiera się na wydarzeniach z 1942 i 1943 roku. Drugowojenna akcja rozgrywa się na wyspie Guadalcanal, gdzie we wspomnianych latach Amerykanie toczyli walki przeciwko siłom japońskim. Archipelag, na którym rozgrywały się XX-wieczne wydarzenia był bardzo strategiczny dla obydwu stron konfliktu. Dlatego też żadna z nich nie zamierzała poddać się bez walki.
Warto jednak zaznaczyć, że strzelaniny czy efektowne starcia nie stanowią bazy filmu. Oczywiście to na nich opiera się warstwa wizualna, ale tak naprawdę główną rolę odgrywają dialogi i przemycane przez reżysera filozoficzne rozmyślania dotyczące sensu egzystencji czy moralności (o ile takowa istnieje). Poetyckość wyższych idei oraz poglądów zostaje skontrastowana z brutalnością, jaką przynosi ze sobą wojna. Chociaż początkowo filmowa załoga żołnierzy była pełna patriotycznych pobudek i wiary w poświęcenie dla wyznawanych zasad, to walka, strzały czy rozkazy zabijania szybko zrewidowały ich nastawienie. Śmierć za ojczyznę straciła blask gloryfikacji, w który zawsze jest ubierana. Okazała się po prostu śmiercią i to w dodatku bezwzględną, brutalną oraz najzwyczajniej w świecie straszną.
Reżyser w genialny sposób obrazuje wpływ wojny na człowieka, który w warunkach konfliktu zbrojnego z łatwością może przekroczyć tytułową cienką czerwoną linię. Linię, która oddziela go od szaleństwa, zatracenia siebie i swojej tożsamości czy nawet wyzbycia się wszelkich ludzkich odruchów oraz zachowań. Instynkt przetrwania w momencie zagrożenia życia z powodzeniem zakrywa dobroć, miłość czy szacunek do drugiego człowieka. Często dzieje się tak, nawet jeśli wydaje nam się, że nie jesteśmy do tego zdolni.
Malick pokazuje też jedną ważną kwestię, a mianowicie to, że zza czerwonej linii nie ma powrotu. Kiedy człowiek już raz przekroczy społeczne i ideologiczne granice, pewna skaza czy też wewnętrzna blizna pozostanie w nim do końca życia. W pewien sposób reżyser wykazuje się tutaj zrozumieniem wobec weteranów, którzy do swoich ostatnich dni muszą mierzyć się z wojennymi doświadczeniami, a często nawet traumą czy zespołem stresu pourazowego.
Cała produkcja to oczywiście nie sama fabuła. Dużą rolę na ekranie odgrywają również zdjęcia, montaż oraz muzyka. Nieoceniona okazała się też ekipa aktorska, wśród której można było znaleźć nazwiska mniej i bardziej znane. George Clooney, Jude Law, Adrien Brody czy Gary Oldman stanowią tylko ułamek znakomitej obsady ekranizacji. Wszystkie elementy filmowej układanki są wykonane po mistrzowsku, co doceniono w kręgach krytyków. Cienka czerwona linia zyskała wiele nominacji do prestiżowych nagród, a także zgarnęła część z nich. Na jej koncie znajduje się m.in. 7 nominacji do Oscara, Złoty niedźwiedź, pięć Satelit oraz kilka wyróżnień od amerykańskich stowarzyszeń krytyków i operatorów filmowych.
Wzgórze rozdartych serc (1986) – sensacyjny dramat prosto z Hollywood
Wśród ciekawych filmów wojennych warto też wyróżnić produkcję Clinta Eastwooda, czyli Wzgórze rozdartych serc. Produkcja z 1986 roku opowiada historię sierżanta Toma Highway’a. Stary, doświadczony i tradycyjny żołnierz o pseudonimie „Gunny” jest weteranem wojny w Wietnamie. Poza tym to też nieco zgorzkniały facet, który poświęcił całe życie wojskowej służbie. Jego nastawienie do życia sprawiło, że w ostatnich latach swojego został sam. Jednak w filmie towarzyszą mu pewne osoby – nie prywatnie, ale zawodowo. Chodzi o grupę młodych rekrutów, których „Gunny” ma za zadanie przygotować do wyjazdu na front.
Relacja głównego bohatera z młodziakami nie jest szczególnie usłana różami. Staromodny sierżant ma swoje zasady i jest bardzo wymagający. Od rekrutów życzy sobie dyscypliny, a czasem nawet i niezrozumiałych dla nich umiejętności. Młodzi kadeci są jednak nieco rozbrykani oraz nieposkromieni. Dodatkowo cechuje ich beztroskie podejście do działań wojennych i bagatelizujące nastawienie wobec zagrożeń. Czy Tom Highway zdoła wyszkolić podległy mu pluton na dobrych żołnierzy, którzy poradzą sobie w brutalnych warunkach frontowych? Jego wysiłki zwerfykuje misja ratunkowa na Grenadzie.
Wzgórze rozdartych serc ma formę, która łączy w sobie elementy dramatu oraz produkcji nieco sensacyjnej. Nie jest to jakieś mistrzostwo świata, ale całkiem przyjemna w odbiorze ekranizacja. Clint Eastwood zadbał o odpowiedni poziom filmu poprzez reżyserię, a także grę aktorską. Twórca wciela się bowiem w główną postać i trzeba mu przyznać, że znakomicie odgrywa „Gunny-iego”. Dodatkowo w filmie godny pochwały jest także dźwięk, który dostał nominację do Oscara.
The Hurt Locker. W pułapce wojny (2008) – nowe spojrzenie na Irak
Do najlepszych dzieł w tematyce wojennej należy zaliczyć także znakomitą produkcję, którą wyreżyserowała Kathryn Bigelow. Twórczyni zdecydowała się na przedstawienie działań wojennych w Iraku. Fabuła jej filmu opiera się na historii elitarnej jednostki saperów. Przedstawiciele oddziału mają bardzo niebezpieczne, ale jednocześnie potrzebne zadanie. Rozbrajanie bomb jest bowiem kluczowe, bo od czystego terenu zależy życie oraz bezpieczeństwo armii. Sprawne eliminowanie pułapek zastawionych przez wroga daje także możliwość prowadzenia dalszych ataków.
Z wojennego chaosu wyłania się kilku wyspecjalizowanych żołnierzy, a widz poznaje ich wszystkich z osobna. Każdy z saperów jest nieco inny, ma swój temeparment i nastawienie wobec wojny. W zespole znajdują się nawet i tacy, dla których działania zbrojnę są wciągające niczym narkotyk. Zróżnicowanie postaci sprawia, że produkcja ma naprawdę barwną fabułę (pomiędzy żołnierzami dochodzi do różnych konfliktów), a także umożliwia widzowi utożsamienie się z wybranym bohaterem.
Tym, co wyróżnia produkcję Kathryn Bigelow, jest ciekawie skonstruowany przebieg wydarzeń. W filmie nie ma jednej ciągłej fabuły, a zmagania saperów ukazywanie są epizodycznie. Mimo to nie odczuwa się jakiegoś rwania wątków. Akcja prowadzona jest spójnie i bardzo angażująco. Przy scenach rozbrajania bomb reżyserka umiejętnie buduje napięcie, przez co cała produkcja w ogóle się nie dłuży.
O kunszcie produkcji Kathryn Bigelow świadczą jednogłośne, pełne podziwu opinie krytyków filmowych. Prestiżu dodają ekranizacji również liczne wyróżnienia. Film zyskał aż 53 nagrody, wśród których znajduje się m.in. 6 Oscarów, 6 statuetek BAFTA czy 4 Satelity. The Hurt Locker. W pułapce wojny zdecydowanie zasługuje na uznanie, a także na obejrzenie. Jeśli więc jeszcze nie widziałeś tego filmu, to szybko nadrabiaj zaległości!
Jojo Rabbit (2019) – znakomita parodia hitlerowskiej propagandy
Jojo Rabbit jest jedną z najnowszych produkcji, która za temat obiera sobie wojenną zawieruchę. Jednak od razu warto powiedzieć, że nie jest to film stricte wojenny. Jego styl różni się od tego, do którego przyzwyczaiły nas wojenne ekranizacje. W przypadku Jojo Rabbit nie mamy obrazów walk na froncie, a głównym bohaterem nie jest nawet żołnierz. Nowozelandzki reżyser Taika Waititi postawił na nietypową konwencję filmową, która łączy w sobie elementy dramatu i… komedii. Tak, da się to zrobić umiejętnie nawet w kwestiach związanych ze śmiercią czy brutalnością.
Pierwszoplanową rolę odgrywa tytułowy Jojo, czyli 10-letni członek Hitlerjugend oraz oddany nazista. Postać małego nazisty jest o tyle ciekawa, że ma on również wyimaginowanego przyjaciela, którym jest sam Führer. Adolf Hitler towarzyszy chłopcu w codziennych czynnościach i jest nawet pewnego rodzaju powiernikiem Jojo. U nazistowskich partnerów dochodzi jednak do zgrzytu, gdy główny bohater odkrywa, że jego matka ukrywa na strychu Żydówkę. Jojo może wtedy skontrastować wpajane mu przekonania z rzeczywistością. Dochodzi przy tym do wniosku, że Żydzi wcale nie są potworami, a normalnym ludźmi. W dodatku okazuje się, że nie są oni odrażający, tylko całkiem w porządku.
Brzmi jak nudny, milutki film? Nic bardziej mylnego. Jojo Rabbit umie zarówno rozśmieszyć, jak i zagrać na emocjach czy zszokować. W całej pozornie przyjemnej fabule nie brakuje drastycznych scen, które przypominają o tym, że akcja rozgrywa się przecież podczas krwawej wojny. Umiejętne połączenie elementów komediowych z dramatycznymi obrazami to jeden z wielu talentów Taika Waititi. Inną umiejętnością reżysera jest też znakomita gra aktorska. Twórca wcielił się bowiem w samego Hitlera i dał naprawdę niesamowity popis. Niektórzy krytycy porównują go do kultowej roli Charliego Chaplina z Dyktatora.
Zresztą cała obsada aktorska jest naprawdę godna podziwu. Świetną robotę odwalili Roman Griffin Davis (główny bohater), Scarlett Johansson, Sam Rockwell i wiele innych postaci. Produkcja została wyróżniona Oscarem za najlepszy scenaiusz adaptowany, co szczerze jej się należało. Oprócz tego Jojo Rabbit zgarnął też nagrodę BAFTA i ponad 40 różnych nominacji. Ta satyra zdecydowanie zasługuje więc na to, abyś poświęcił jej nieco ponad dwie godziny swojego czasu.
Bękarty wojny (2009) – tarantinowska rzeczywistość wojenna
Jeśli mowa o najlepszych filmach (w ogóle jakichkolwiek), to w zestawieniu nie może zabraknąć jednego z najlepszych reżyserów, jakim jest Quentin Tarantino. Bękarty wojny należą do najbardziej znanych dzieł z jego portfolio. Akcja filmu, który powstał w 2009 roku, rozgrywa się w okresie II wojny światowej. Jednak fabuła nie jest typowo drugowojenna. Tradycyjne czy nieco oklepane przedstawienie konfliktu nie byłoby w stylu Tarantino. Dlatego też reżyser stawia na oryginalny zabieg, w którym obraca bieg historii oraz w pewnym sensie zamienia oprawców i ofiary miejscami.
W wojennej produkcji Tarantino główny bohater jest zbiorowy. Uwagę widza kieruje się na grupę Amerykanów żydowskiego pochodzenia. Przebywając w Europie zakładają oni militarny oddział i stawiają sobie za zadanie eliminacje nazistów. Likwidacja wroga ma być okrutna i brutalna – niech Niemcy poczują, co to ból. No cóż, tu dużo mówić, u Tarantino nie brakuje makabrycznych scen tortur czy rozlewu krwi. Żądni zemsty są również inni bohaterowie, których twórca wprowadza do produkcji w epizodyczny sposób.
Jednak nie samą bijatyką człowiek żyje i reżyser doskonale o tym wie. Dlatego też wnosi do dzieła charakterystyczne dla swojej twórczości, długie dialogi. Artysta łączy też elementy dramatu z komedią, tworząc miejscami groteskową historię. Dodatkowo nie brakuje również oryginalnego sposobu operowania kamerą i ujęć z różnych perspektyw. Tarantino zadbał też o wielowątkowość akcji oraz zróżnicowanie bohaterów filmu. Do kulminacji wydarzeń dochodzi wraz ze spotkaniem wszystkich postaci.
Cała fabuła jest poprowadzona po mistrzowsku, a znakomita obsada z Bradem Pittem w roli głównej dba o naprawdę wysoki poziom filmu. Jakość produkcji potwierdzają zdobyte nagrody, których łącznie było 26. Wśród nich znalazły się zarówno Oscary, jak i Złote Globy, Złote Palmy, Saturny oraz inne prestiżowe wyróżnienia.
Idź i patrz (1985) – brutalny i realistyczny obraz wojny
Wśród wojennych filmów na wyróżnienie zasługuje też Idź i patrz. Produkcja ta powstała jeszcze w ZSRR, a za jej reżyserię odpowiadał Elem Klimow. Artysta stworzył bardzo trudny film, który wyróżnia się niezwykle wysokim poziomem brutalności. Okrucieństwo epatuje z produkcji tak mocno, że kiedy ekranizacji została wypuszczona w świat większość państw określiła minimalny wiek widza jako 16 lub 18 lat. Drastyczne sceny nie są jednak sztucznie wyolbrzymione, a naturalistyczne i dlatego jeszcze bardziej uderzają w odbiorcę.
Film Klimowa opowiada o wydarzeniach z okresu II wojny światowej, a dokładniej z walk rozgrywających się na terenie dzisiejszej Białorusi. To właśnie stamtąd pochodzi główny bohater, którym jest szesnastoletni Florian. Chłopak wbrew ostrzeżeniom i prośbom swojej matki decyduje się wesprzeć partyzanckie siły w walce z niemieckim agresorem. Jednak Florian szybko przekonuje się, że wcale nie był to taki najlepszy pomysł.
Od tego momentu zaczynają się wszystkie najbardziej dramatyczne wydarzenia, których przyszło mu doświadczyć. Po kilku dniach walki chłopak wraca do swojej wioski, aby odkryć, że jest ona zrównana z ziemią, a jego rodzina została zamordowana. Następnie jest świadkiem podobnej pacyfikacji przeprowadzanej na sąsiedniej osadzie. Na własne oczy widzi brutalność najeźdźcy, co na zawsze pozostawia w nim ślad. Te oraz późniejsze przeżycia kumulują się w młodym bohaterze i całkowicie zmieniają jego osobę.
Reżyser ukazuje zobojętnienie na cierpienie oraz dehumanizację, ale także żądzę zemsty i furię, która wręcz upodabnia ofiarę do oprawcy. Idź i patrz w rzeczywisty sposób prezentuje brutalne realia wojny i zdecydowanie zmusza do refleksji. Cała produkcja jest naprawdę godna uwagi.