Kino klasy B – dlaczego ma tak dużą rzeszę fanów?

Spis treści

seanse filmowe

Czasami najlepszą rozrywkę dostarczają nie te filmy, które otrzymują Oscary i cieszą się uznaniem krytyków, ale te mające średnie opinie i powszechnie uważa się je za gnioty. To całkowicie normalne, a w dzisiejszych czasach takie produkcje nierzadko nazywa się „filmami na odmóżdżenie”. Dlaczego tak się dzieje i na jakie tytuły z kategorii B warto zwrócić uwagę?

Czym jest kino klasy B?

Pojęcie kina klasy B zmieniało się nieco na przestrzeni lat. Początkowo terminem tym określało się takie filmy, które miały bardzo niski budżet, były krótsze od poważnych produkcji i nie trafiały do głównych repertuarów kin. Dziś jest to pojęcie znacznie szersze, bo może dotyczyć nie tylko do filmów nagrywanych bardzo niskim kosztem. Klasa B odnosi się zarówno do tytułów amatorskich twórców, jak i tych z doświadczeniem – określiłbym je mianem niewybitnych.

We współczesnym kinie tego typu produkcje trafiają do różnych repertuarów, a ich długość nie różni się już od czasu trwania tych, które zdobywają najważniejsze statuetki. To pełnowymiarowe i nierzadko wychodzące spod skrzydeł znanych reżyserów tytuły. Bardzo często są to horrory, ale zdecydowanie nie brakuje wśród nich również filmów akcji, komedii, romansów czy sci-fi. Co ciekawe, dawniej te produkcje występowały zwykle w kilkuczęściowych seriach, a dziś najczęściej są pojedynczymi zjawiskami.

Kino klasy B to większość tytułów, które aktualnie pojawiają się na platformach streamingowych. Mają one służyć przede wszystkim rozrywce, a twórcom nie zależy na przekazywaniu jakichś niesamowitych prawd czy budowaniu głębi znaczeniowej. Fabuła zawsze jest prosta i schematyczna, przez co często można mieć wrażenie, że już się to gdzieś widziało.

Przykłady filmów z kina klasy B

Wiele tytułów z klasy B weszło do kanonu tej grupy. Można podawać je jako sztandarowe przykłady wykorzystania niskiego budżetu z kliszowymi motywami. Mimo tego mają one wielbicieli na całym świecie, bo coś w takich produkcjach działa na widzów jak magnes. W sporej części tytułów sprzed lat da się zobaczyć aktorów, których dziś kochamy i podziwiamy z wielu znacznie ambitniejszych filmów. Poznaj pięć propozycji, które trzeba znać!

Noc żywych trupów

Noc żywych trupów zadebiutowała w 1968 roku. Reżyserem produkcji został George A. Romero, a scenariusz stworzył wraz z Johnem A. Russo. Jak możesz się domyślić po tytule, jest to horror. Początkowo film opowiada o dwójce bohaterów, którzy udają się w rodzinne strony. Wtedy okazuje się, że na tych terenach pojawiły się zombie. Stwory są żądne krwi i mięsa ludzi. Grupa bohaterów szuka schronienia w jednym domu. Wszyscy zaczynają walkę o przetrwanie. Pomimo niewielkiego budżetu film przyjął się naprawdę świetnie. Ukazało się nawet kilka kontynuacji, które niemal równie dobrze trzymają widzów w napięciu.

Pokój

Moja kolejna propozycja to nieco nowsza produkcja, bo pochodząca z 2003 roku. Pokój opowiada o pracującym w banku Johnnym. Dojrzały mężczyzna prowadzi zwyczajne życie, ma ukochaną kobietę i dzieci. Przyjaźni się z Markiem, który nagle staje się elementem mogącym odwrócić jego życie do góry nogami. Kumpel zaczyna bowiem spotykać się z narzeczoną Johnny’ego. W rolę głównego bohatera wcielił się Tommy Wiseau, który przy okazji odpowiada również za scenariusz i reżyserię. Mnóstwo absurdalnych scen, nieudane dialogi i banalna fabuła sprawiają, że z perspektywy artystycznej chciałoby się powiedzieć, że to totalny gniot, ale jednak dobrze się to ogląda. To właśnie definicja klasy B.

Martwe zło

Za ten tytuł z 1981 roku zarówno od strony reżyserskiej, jak i scenariuszowej, odpowiada Sam Raimi. Martwe zło to historia o grupce znajomych, która wybiera się na wspólny wypad do domu w lesie. Brzmi znajomo, co? W środku lokum znajdują przerażającą księgę, w której tekst powstał za pomocą ludzkiej krwi. Niechcący bohaterowie sprawiają, że złe duchy martwych budzą się i zaczynają zmieniać leśną wycieczkę w istny koszmar. Film doczekał się mnóstwa wznowień, a to jeszcze zapewne nie koniec, bo nawet w 2023 roku ma pojawić się kolejna odsłona produkcji o przebudzonych demonach.

Maczeta

W 2010 roku zadebiutowała Maczeta, w której zagrali Robert De Niro, Danny Trejo, Michelle Rodriguez czy Jessica Alba. Jak widzisz, kino klasy B wcale nie oznacza dziś niskiego budżetu (choć wciąż jest to popularne zjawisko). Takie nazwiska z pewnością otrzymały sowitą zapłatę, ale nie musi to być jednoznaczne z jakością filmu. Produkcja w reżyserii Ethana Maniquisa i Roberta Rodrigueza opowiada o Meksykaninie, który ukrywa się w USA. Bohater wplątuje się w zawiłą misję zabicia znanego senatora. Okazuje się jednak, że został zdradzony. Film ten nazywa się wręcz dziełem w gatunku klasy B. Tytuł ogląda się naprawdę z zafascynowaniem, nawet mimo wiedzy o tym, że jest celowo mało ambitny.

Hercules w Nowym Jorku

Ostatnia propozycja to tytuł z 1969 roku. Reżyser Herculesa w Nowym Jorku to Arthur Allan Seidelman. Produkcja opowiada o bohaterze znanym z opowieści o mitycznym Olimpie. Pewnego razu heros przybywa na Ziemię, aby zobaczyć, jak wygląda życie w Nowym Jorku. Przygody potężnego boga w samym sercu cywilizacji są komiczne. W tym filmie fantasy wystąpili m.in. Arnold Schwarzenegger i Taina Elg.

Dlaczego widzowie lubią kino klasy B?

Kino to dla wielu widzów przede wszystkim rozrywka. Takie filmy ogląda się, aby spędzić miło czas, odprężyć się czy odstresować. Kolorowe, żywe produkcje sprawiają, że wieczór po ciężkim dniu staje się pogodniejszy, a humor od razu się poprawia. Chodzi o to, żeby przyswoić rozrywkę, a nie rozkminiać życie czy analizować mistrzowskie ruchy kamery. Oczywiście, takie kino też się kocha, bo świetne scenariusze i wciągające fabuły zawsze się docenia. Po prostu czasem ma się ochotę obejrzeć coś bez wielkiego zaangażowania.

Sztuka filmów klasy B polega na tym, aby w prosty sposób zaangażować widza i nie dopuścić do tego, by wyłączył produkcję przed jej końcem. Cala masa odbiorców kocha oglądać obrazy, które określa się mianem tak złych, że aż dobrych. Tak samo jest np. z jedzeniem. Każdy z nas lubi zjeść kolację w wykwintnej restauracji i zapić to lampką wina. Czasami jednak mamy ochotę na szybkiego hot-doga albo burgera z Maka i to jak najbardziej okej. Świadomi konsumenci wiedzą, że takie jedzenie nie jest zdrowe, ale wiedzą, na co się decydują.

Gdy świadomi widzowie wybierają film klasy B, również dokładnie wiedzą, co będą oglądać. Niektórym przyjemność sprawia wręcz wyszukiwanie błędów w scenariuszu, absurdów fabularnych i niezręcznych żartów. Oglądanie produkcji z różnych nurtów pozwala poszerzać filmowe horyzonty, dostrzegać zależności pomiędzy tytułami i uczyć się rozróżniać jakościowe kino od tego nieco mniej. Nie wstydźmy się oglądać American Pie czy horrorowych gniotów. Wiele z nich jest tak złych, że są wręcz wspaniałe.

17 / 100

SZUKAJ W SERWISIE

najnowsze wpisy