Z roku na rok procent samochodów elektrycznych w Polsce rośnie. Zielone rejestracje powoli przejmują dużą część rynku, jednak czy rzeczywiście są to pojazdy przyszłości? Czy teoretycznie ekologiczne auto elektryczne stanie się standardem motoryzacji? Sprawdźmy!
Auto elektryczne – czy to się opłaca?
Największy zgrzyt, na który w zasadzie od zawsze największy nacisk kładą przeciwnicy elektryków, pojawia się na linii samochód elektryczny – cena. Zarówno nowy, jak i używany pojazd napędzany prądem jest zwykle o wiele droższy od swojego spalinowego odpowiednika. Mowa tutaj nawet o kilkudziesięciu tysiącach złotych różnicy! Sama bateria stanowi prawie połowę kwoty auta, a to ze względu na cenę samych jej komponentów oraz skomplikowanej produkcji. Ponadto zakup używanego elektryka często wiąże się także z wymianą akumulatora, co generuje dodatkowe, spore koszta.
W takim razie, czy w ogóle opłaca się kupować samochód elektryczny? Wysoka cena wyjściowa za elektryki jest uzasadniona ich niskimi kosztami użytkowania. Średnia cena za przejechanie 100 kilometrów autem napędzanym silnikiem spalinowym to około 35 złotych. W przypadku samochodu elektrycznego, zużywającego 15 kWh/100 km, koszta spadają do niecałych ośmiu złotych! Co więcej, samo serwisowanie i utrzymanie elektryka jest o wiele tańsze niż w przypadku innych aut. Oprócz dość wysokiej eksploatacji akumulatora, w samochodach elektrycznych w zasadzie ciężko znaleźć części, które wymagałyby cyklicznej naprawy.
Nawet samo ubezpieczenie elektryka jest stosunkowo tańsze. W ciągu 8 lat, czyli okresu, po którym należałoby zmienić baterię samochodu lub sam pojazd, wysoka cena aut elektrycznych zwraca się z nawiązką. Niskie koszta stałe, w tym też zdecydowanie tańsze paliwo, sprawiają, że przyszłość aut elektrycznych wygląda naprawdę ciekawie.
W takim razie, czy opłaca się zainwestować w samochód elektryczny? Patrząc wyłącznie na aspekt ekonomiczny, należy szczerze stwierdzić, że tak. Elektryki, przez niskie koszta stałe są w ogólnym rozrachunku tańsze niż pojazdy spalinowe. Jeśli nie planujesz zmieniać aut jak rękawiczek, to inwestycja w auto elektryczne będzie świetną decyzją.
Czy samochody elektryczne są przyjazne środowisku?
Cytując klasyka, „no tak średnio bym powiedział”. Z jednej strony silniki elektryczne w samochodach nie generują szkodliwych dla środowiska spalin oraz nie zużywają bezpośrednio paliw nieodnawialnych. Z drugiej natomiast nadal nie wynaleziono optymalnego sposobu na utylizację baterii aut elektrycznych. Zaledwie część z nich zostaje ponownie użyta, np. jako zbiorniki na energię generowaną przez panele solarne.
Poza tym, jak każdy chyba wie, Polska węglem stoi. Największy procent energii wytwarzanej w naszym kraju pochodzi z zakładów energetycznych napędzanych czarnym złotem, co samo w sobie nie jest ani trochę ekologiczne. Silnik elektryczny do samochodu lepiej ogranicza ślad węglowy w takich Stanach czy Francji, w których dużą część produkcji prądu stanowią elektrownie jądrowe. W przypadku państw, które opierają swoją gospodarkę energetyczną na neutralnych dla środowiska surowcach i procesach, elektryki praktycznie nie emitują CO2. Przyszłość samochodów elektrycznych w Polsce zależy w głównej mierze od gruntownych zmian w sposobie wytwarzania prądu w naszym kraju.
Czy samochody elektryczne mają przyszłość?
Szczerze? Trudno powiedzieć, żeby rynek samochodów elektrycznych miał nagle obniżyć loty, a co dopiero kompletnie zniknąć. Produkcja i sprzedaż elektryków to jedne z najprężniej rozwijających się gałęzi biznesu motoryzacyjnego i ciężko uwierzyć, żeby to uległo zmianie w następnych kilku latach. Ludzie z roku na rok są coraz bardziej świadomi trwającego kryzysu ekologicznego – globalne ocieplenie, stale rosnące składowiska śmieci, zanieczyszczenie atmosfery, przykładów potwierdzających jego istnienie jest jeszcze wiele.
Na wzrost sprzedaży elektryków wpłyną także ustawy oraz działania państw i związków międzynarodowych. Już dzisiaj w dużych miastach Europy można spotkać się z przepisami ograniczającymi lub nawet zakazującymi wjazd starszych (czyli po prostu nieekologicznych) pojazdów spalinowych. Sama Unia Europejska planuje wprowadzić do sprzedaży wyłącznie samochody zeroemisyjne, najpóźniej w 2035 roku.
Z jednej strony można wtórować tej decyzji ze względów na ekologię i świadomość, jak dużym zagrożeniem jest emisja szkodliwych substancji do atmosfery. Z drugiej, należy także pomyśleć o wszystkich zakładach pracy skupiających się w znacznej mierze na produkcji silników, bądź komponentów do aut spalinowych. W samej Polsce ponad połowa biznesu motoryzacyjnego dotyczy wyłącznie tego rodzaju napędu.
Alternatywy dla aut elektrycznych
W kwestii przyszłości samochodów elektrycznych nie można także nie wspomnieć o alternatywnych, ekologicznych rodzajach silników. Na myśl przychodzą mi od razu auta wodorowe, o których w ostatnim czasie zrobiło się całkiem głośno. Jednak zanim przejdę do porównania obu koncepcji, należy wyjaśnić jeszcze jedną rzecz: oba typy pojazdów napędzane są prądem. W takim razie czym się różnią? Przede wszystkim sposobem magazynowania energii. Auta wodorowe wyposażone są w bak napełniony sprężonym wodorem, który w obecności tlenu generuje prąd. Oznacza to, że samochody tego rodzaju nie posiadają typowej dla elektryków baterii.
W takim razie skoro pozbyto się jednego z największych minusów samochodów elektrycznych, dlaczego nie produkujemy więcej aut wodorowych? Diabeł tkwi w szczegółach. Fakt, usunięcie trudnego do wyprodukowania i utylizacji akumulatora to zdecydowany plus, jednak sam sposób pozyskiwania wodoru pozostawia wiele do życzenia. Obecnie znane są tylko dwa sposoby na wytworzenie tego pierwiastka: pierwszy z nich powoduje emisję sporej ilości CO2, natomiast drugi wymaga użycia prądu. W ten sposób auta wodorowe są tak samo zależne od energii elektrycznej, co zwykłe elektryki.
Podsumowując: wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że samochody elektryczne to przyszłość motoryzacji. Powoli możemy zauważyć ich lepsze wyniki, zarówno w kwestii ekologii, jak i osiągów. Aby wykorzystały swój pełny potencjał, należy znaleźć odpowiednie rozwiązania ich największych problemów: utylizacji baterii i sposobu pozyskania energii elektrycznej.